Kazimierz Kutz: Reżyser, polityk, Ślązak
Reklama

Flaszka dla kabiniarza

Fragment książki "Cały ten Kutz. Biografia niepokorna" autorstwa Aleksandry Klich. Pozycja ukazała się nakładem krakowskiego wydawnictwa ZNAK.

Filmy od świtu do nocy. A potem flaszka dla kabiniarza, który obsługuje projektor, i ciąg dalszy.

Chaplin - wstrząs! "Czyli był ktoś w kinie, kto potrafił opowiadać o takich jak te bidoki z Szopienic? O wyalienowanych, samotnych, z dołów? Takich jak ja?" - myślał Kutz.

Po latach powie, że oglądając Gorączkę złota czy Brzdąca, nauczył się łączyć "wielką tragedię z wielką komedią". Że utożsamił się z Chaplinem i bezczelnie postanowił mu dorównać. I że Zbigniew Zamachowski z Zawróconego to bohater wprost z Chaplin a. Łączenie groteski ze wzniosłością i tragizmem - też z niego.

Reklama

Chłonie obrazy Eisensteina : Iwana Groźnego, Pancernika Potiomkina. Imponujące rozmachem epickie wizje Rosjanina przełoży kilkanaście lat później na swoje śląskie filmy.

Wiele się też nauczy od Roberta Bresson a, który "na centymetrze kwadratowym stołu potrafił odtańczyć cały spektakl". Przede wszystkim precyzji i rygoryzmu. Wierności sobie na przekór wszystkim i wszystkiemu.

Chaplin to behawiorysta, Eisenstein - pracuje w makroskali, Bresson - w mikroskali. Od tych trzech reżyserów nauczył się najwięcej, później będzie się uczył przypadkowo, dziś już nie chodzi do kina. - Po co? - pyta.

W 1996 roku powie: "Jak się jest piekarzem, to się piecze własny chleb. Trudno mi się już czymś zachwycać. Mam dzieci. Kiedy dostaję zaproszenie, zastanawiam się zawsze, czy to, co zobaczę na ekranie, będzie ciekawsze od tego, co mnie spotka w domu".

Na zachowanych zdjęciach z tamtego czasu jest poważny, zamyślony, trochę smutny. Dobrze ubrany - kapelusz, płaszcz. Jakby dojrzalszy od rówieśników w żółtych szalikach.

Janusz Morgenstern pamięta, że Kutz w każdy niedzielny ranek walczył z kolegami z pokoju, którzy próbowali zmusić go do pójścia na mszę. I że te walki budziły go rano. Kutz potwierdza: - Najbardziej walczyłem z Tadeuszem Chmielewski m. On mnie zmuszał do modlitw, a ja krzyczałem: "Spieprzaj z tym swoim papieżem". Nawet pluł na moje łóżko!

Chmielewski łagodnieje, gdy Kazik przenosi się do sąsiedniego pokoju, do Morgensterna . Wreszcie mogli się wysypiać, niedręczeni, do południa.

Do domu w Szopienicach przyjeżdża zaledwie dwa razy w roku. Szlifuje polski, bo chce się pozbyć śląskiego akcentu. Ale trudniej pozbyć się kompleksów. Ci z Warszawy dostają z domu paczki z wędlinami i słodyczami. Jemu matka przysyła kilo łoju, smalec i warkocz czosnku. Stać ją na te paczki, bo dwóch pozostałych synów - Henryk (ślusarz) i Konrad (z ambicjami, by zostać inżynierem) - pracuje i oddaje matce całe pensje.

- Wiedzieliśmy, że Kazikowi trzeba pomagać. To było normalne na Śląsku, że jak ktoś się kształci, to potrzebuje pomocy - mówi Konrad . - Ale matce tak to weszło w krew, że nawet po latach, gdy Kazik był już dobrze sytuowany, wysyłała mu swoją rentę. On potem jej przywoził te pieniądze z powrotem. A gdy miał zostać senatorem, to się martwiła, z czego będzie żył. Nawet jak jej pokazaliśmy z żoną w gazecie, ile zarabiają senatorowie, to nie wierzyła. W latach pięćdziesiątych Kucom jest bardzo ciężko. W 1953 roku rząd wprowadza drastyczną podwyżkę cen, na przykład cena kiełbasy skacze z dwudziestu sześciu złotych na trzydzieści sześć. Jednak terror w Polsce jest tak wielki, że nikt nie protestuje. Za chwilę Stazia będzie musiała pójść do pracy. Będzie sprzedawać w kiosku gazety i co rano szukać choć słowa o synu. Najpierw krótkich notatek, potem wywiadów, recenzji.

Kazik ukrywa przed kolegami paczki z domu. Wstydzi się smalcu i czosnku. Obżera się za to wędlinami, które dostaje z domu Staszek Bareja . - Och, to były fantastyczne kiełbasy! - wspomina Kutz.

Musi być najlepszy i jest... prawie. Po roku prymusem zostaje Janusz Morgenstern zwany Kubą. Kilka lat starszy od Kazika ma za sobą wojnę, w trakcie której przebywał w getcie, a potem ukrywał się przed Niemcami. Kutz, wspominając czasy w filmówce, przyzna, że byli najlepszymi przyjaciółmi.

Kazik jest drugi.

- Udało się, bo miałem przydatny w zawodzie instynkt wodzowski, no i mnóstwo przeczytanych książek w sobie - mówi. Bardzo dobre wyniki w nauce oznaczają natychmiastowy awans:

Kazik i Kuba zostają asystentami. Pensja wynosi sześćset złotych, kilka razy więcej niż stypendium. Kończy się epoka końskich konserw z Unry i darmowych koszul ze Związku Młodzieży Polskiej.

Morgenstern asystuje na reżyserii u Bohdziewicza, Kutz u profesor Dreyer owej na dramaturgii filmowej oraz w katedrze literatury u Jackiewicza .

(Gdy kilka lat po skończeniu szkoły Kutz nakręci awangardowy film "Nikt nie woła", Jackiewicz go ostro skrytykuje. Reżyser to bardzo przeżyje. - On, mój profesor, jak mógł mi zrobić takie straszne

świństwo - powie).

Z Morgensternem mieszka w niewielkim, ale wygodnym pokoiku. To najwyższy standard, zastrzeżony dla asystentów. Jedyny kłopot - przeciekający dach. Dziurę zasłaniają obrazem Andrzeja Wajdy - nieco starszego od nich żonatego malarza (akademii nie skończył). Koledzy mówią o nim z podziwem: chłopak z AK, ma twarz Baczyńskiego. Na obrazie są topole (jak twierdzą jedni) albo

pusty basen kąpielowy (jak upierają się drudzy).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kazimierz Kutz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama