43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Reklama

Smarzowski: Chciałbym, żeby pedofile w sutannach zostali skazani

- Chciałbym, żeby finanse Kościoła były przezroczyste i żeby Kościół nie ukrywał pedofilii - powiedział po premierowym pokazie "Kleru" reżyser Wojciech Smarzowski. Kontrowersyjny film o nadużyciach w Kościele miał we wtorek premierę na 43 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

 - Chciałbym, żeby finanse Kościoła były przezroczyste i żeby Kościół nie ukrywał pedofilii - powiedział po premierowym pokazie "Kleru" reżyser Wojciech Smarzowski. Kontrowersyjny film o nadużyciach w Kościele miał we wtorek premierę na 43 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Wojciech Smarzowski na konferencji prasowej po gdyńskim pokazie "Kleru" /Wojciech Stróżyk /Reporter

Fabuła filmu "Kler" przedstawia trzech księży katolickich - skupionego na karierze pracownika kurii w wielkim mieście (Jacek Braciak), wiejskiego proboszcza żyjącego w stałym związku z kobietą (Robert Więckiewicz) i oskarżonego przez parafian o pedofilię, który także ma swoją tajemnicę (Arkadiusz Jakubik). Smarzowski przedstawia także żyjącego w luksusie arcybiskupa Mordowicza, który jest blisko związany z rządzącymi krajem i wywiera bezpośredni wpływ na krajową politykę (Janusz Gajos). 

Premiera "Kleru" była w Gdyni oczekiwana, wzbudzający ogromne emocje jeszcze przed premierą film na pokazie prasowym miał komplet widzów. Na konferencji prasowej po projekcji mówiono m.in. o pedofilii w Kościele, której poświęcił uwagę Smarzowski, ale też tuszowaniu jej przypadków, ale też o tym, że życie niektórych duchownych determinowane jest przez bardzo materialne czynniki - pieniądze.

Reklama

Smarzowski, pytany o to, jakie przesłanie ma dla widzów "Kleru", odpowiedział, że wszystko, co miał do powiedzenia, zawarł w filmie. - Chciałbym, żeby finanse kościoła były przezroczyste i żeby pedofile w sutannach zostali skazani, żeby kościół nie ukrywał pedofilii - dodał. 

Zdjęcia do filmu, jak poinformował reżyser, były realizowane w Czechach. - Krótko próbowaliśmy znaleźć obiekty w Polsce, ale poddaliśmy się. Nie jesteśmy dziećmi; wiedzieliśmy, że tej zgody nie otrzymamy. Rozważaliśmy wynajęcie zdesakralizowanych kościołów, to były głównie kościoły z cegły na ziemiach poniemieckich, ale ich adaptacja była zbyt kosztowna i najprostsze rozwiązanie to było właśnie przeniesienie zdjęć do Czech - dodał.

Autor filmu odniósł się także do słów ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który w ub. tygodniu zapytał na Facebooku ministra kultury Piotra Glińskiego, w imię jakich wartości podległa mu instytucja z kieszeni polskich podatników (w tym też katolików) opłaciła film "Kler" - "zwłaszcza, że tylu innym projektom odmówiono". Gliński odpisał wtedy, że nie dał ani grosza na ten cel. Jak poinformował minister, film "był finansowany decyzjami p. Odorowicz i Sroki - byłych dyrektorek PISF, mianowanych przez poprzedników, na których działania - zgodnie z prawem, nie mieliśmy wpływu". 

- Dobre scenariusze i dobre projekty powinny dostawać finansowanie, a złe nie powinny dostawać finansowania. Nie ma znaczenia, czy to jest film o pedofilii w kościele, czy o Smoleńsku. Należy finansować projekty, które rokują - powiedział Smarzowski na konferencji prasowej w Gdyni, za co został nagrodzony brawami.

Arkadiusz Jakubik podkreślił, że jest w nim niezgoda na to, co dzieje się w instytucjach polskiego Kościoła, zwłaszcza na górze. - Jest ogromna niezgoda, ból i gniew w związku z zamiataniem pedofilii. To zresztą temat, który przez wiele lat, dla nas wszystkich - również dziennikarzy - był tematem tabu. Ostatnio mamy świetną reklamę w prasie, tych artykułów na temat pedofilii w Kościele pojawiło się bardzo dużo. Była wizyta papieża Franciszka w Irlandii, była afera w Pensylwanii. To są wszystko rzeczy, które, pewnie przez przypadkową koincydencję, są związane z tym filmem - powiedział. 

Robert Więckiewicz w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że Kościołowi potrzeba jest reforma. - Wielokrotnie podkreślałem, że mój akces do jakiegoś projektu jest już opowiedzeniem się po stronie tego projektu i "wyznaniem wiary". W przypadku filmu "Kler" było tak, że istotna była dla mnie strona artystyczna (...), ale też możliwość dotknięcia tego tematu, o którym teraz rozmawiamy i przyjrzenia się mu z bardzo bliska. Była to dla mnie bardzo pożądana sytuacja, wszyscy zdajemy sobie sprawę ze skali przedstawionych problemów - powiedział.

Aktor zwrócił także uwagę, że w filmie mówi się nie tylko o pedofilii, ale także innych problemach, z którymi boryka się kościół i wierni. "Kler" to, jak mówił, też zwykła opowieść o człowieku, o ludziach. - Kiedy zdejmiemy z księży sutanny, to zostaną z nich tacy ludzie, jak my. Z takimi samymi wadami i problemami - dodał. 

"Kler" jest w Gdyni pokazywany w Konkursie Głównym obok obrazów m.in. Marka Koterskiego, Krzysztofa Zanussiego i Filipa Bajona.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy