43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Reklama

43. FPFF w Gdyni: 16 filmów powalczy o Złote Lwy

16 filmów zostało zakwalifikowanych do konkursu głównego podczas 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Faworyci do Złotych Lwów to z całą pewnością: nagradzane na europejskich festiwalach "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego i "Twarz" Małgorzaty Szumowskiej, a także nowa produkcja Wojciecha Smarzowskiego "Kler", w której obnaża on polski kościół.

16 filmów zostało zakwalifikowanych do konkursu głównego podczas 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Faworyci do Złotych Lwów to z całą pewnością: nagradzane na europejskich festiwalach "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego i "Twarz" Małgorzaty Szumowskiej, a także nowa produkcja Wojciecha Smarzowskiego "Kler", w której obnaża on polski kościół.
Na ten moment faworytem do zwycięstwa jest z pewnością "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego /materiały prasowe

O Złote Lwy 2018 powalczą znane już polskim miłośnikom kina: "Twarz" Małgorzaty Szumowskiej, "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego oraz "Pewnego razu w listopadzie" Andrzeja Jakimowskiego. Pierwszy z filmów otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia - Nagrodę Grand Prix Jury podczas festiwalu w Berlinie, drugi - Złotą Palmę dla najlepszego reżysera podczas festiwalu w Cannes i Złote Grono na Lubuskim Lecie Filmowym. Na tej ostatniej imprezie Srebrne Grono otrzymał z kolei film Jakimowskiego.

"Twarz" to współczesna baśń o człowieku, który stracił twarz w wypadku. Po nowatorskiej operacji wraca do rodzinnej miejscowości, ale ludzie nie wiedzą jak go traktować. Staje się dla nich kimś obcym."Zimna wojna" to historia trudnej miłości dwojga ludzi, którzy nie umieją żyć bez siebie, ale równocześnie nie potrafią być razem. Z kolei 'Pewnego razu w listopadzie" opowiada o młodym studencie prawa i jego matce, którzy z dnia na dzień tracą dach nad głową.

Reklama

Na festiwalu widzowie zobaczą też najnowsze dzieło uwielbianego przez Polaków Wojciecha Smarzowskiego ("Wesele", Dom zły", "Wołyń"). "Kler" to - według informacji nadesłanych przez dystrybutora, firmę Kino Świat - obraz kościoła katolickiego jako instytucji oglądanej "od strony zakrystii", rzucający światło na tematy niewygodne, trudne, częstokroć przemilczane, ale też poruszające. Wszystko to ukazane przez pryzmat losów trójki duchownych, których wzloty i upadki udowadniają, że księżom, podobnie jak społeczności wiernych, nic co ludzkie nie jest specjalnie obce.

Wśród produkcji przyjętych do konkursu głównego znalazły się też nowe dzieła legend polskiego kina: Marka Koterskiego ("7 uczuć"), Krzysztofa Zanussiego ("Eter"), Filipa Bajona ("Kamerdyner") oraz Jana Jakuba Kolskiego ("Ułaskawienie"). Jak dotąd najgłośniej jest z całą pewnością o produkcji Bajona. "Kamerdyner" to opowiedziana z epickim rozmachem historia splątanych losów Polaków, Kaszubów i Niemców na tle burzliwych wydarzeń pierwszej połowy XX stulecia. Z kolei najnowszy film w reżyserii Kolskiego to historia rodziców żołnierza zamordowanego po II wojnie światowej, opowiadana z perspektywy ich 17-letniego wnuka.

Szansę na Złote Lwy 2018 mają też: dramat "Zabawa, zabawa" Kingi Dębskiej, której "Moje córki krowy" zachwyciły publiczność i dziennikarzy podczas festiwalu w 2015 roku i horror "Wilkołak" Adriana Panka, reżysera "Daas", święcącego triumfy podczas imprezy z 2011 roku. O nagrodę główną powalczą także znana za sprawą "Córek dancingu" Agnieszka Smoczyńska ze swoją "Fugą" oraz nominowany do Oscara za "Królika po berlińsku" Bartek Konopka, który do Gdyni przyjedzie z historyczną "Krwią Boga". Dla Panka, Smoczyńskiej i Konopki wymienione produkcje to drugie pełnometrażowe filmy w karierze.

W konkursie znalazł się też "Autsajder" wyreżyserowany przez znanego operatora Adama Sikorę oraz "Jak pies z kotem" - najnowszy film Janusza Kondratiuka, autora niezapomnianych "Dziewczyn do wzięcia", słodko-gorzki obraz relacji rodzinnych, dla którego inspiracją jest prawdziwa historia, której bohaterami są reżyser i jego zmarły brat Andrzej Kondratiuk.

Dwa spośród przyjętych w tym roku filmów to debiuty. Mowa o "Dziurze w głowie" Piotra Subbotko i "Juliuszu" Aleksandra Pietrzaka. Ten ostatni film będzie można zresztą zobaczyć tuż przed startem tegorocznego festiwalu, ponieważ jego premierę zaplanowano na 14 września. Ogółem siedem filmów z konkursu głównego będzie miało polską premierę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni: "7 uczuć", "Kler", "Kamerdyner", "Krew Boga", "Wilkołak", "Ułaskawienie" i "Zabawa, zabawa".

Zgodnie z Regulaminem FPFF pierwszych dwanaście filmów do Konkursu Głównego wybrał specjalnie powołany Zespół Selekcyjny (Jan P. Matuszyński, Jolanta Dylewska, Robert Gliński, Arkadiusz Gołębiewski, Maciej Karpiński), a cztery pozostałe dodał Komitet Organizacyjny wraz z dyrektorem festiwalu, którym jest Leszek Kopeć. Ten ostatni poinformował, że w tym roku do Konkursu Głównego zostało zgłoszonych 35 filmów, zaś do Innego Spojrzenia 10.

"Jest kilka filmów, które się wyróżniają i można nazwać je wybitnymi, a ponad dwadzieścia zgłoszonych też broniło się poziomem. Skupiliśmy się na kryteriach merytorycznych i poziomie artystycznym, a nie na tematyce, ideach, przesłaniu czy wymowie dzieł. Niektórzy mogą się poczuć pokrzywdzeni, że nie dostali się do konkursu. To zapewne będzie powód do rozważań w następnych latach, jak ściśle należy trzymać się kanonicznej liczby szesnastu filmów w konkursie, którą zapisano w regulaminie" - ocenił w rozmowie z PAP Kopeć.

Dyrektor FPFF w Gdyni podkreślił, że zgłoszone do konkursu filmy były jak zwykle mocno zróżnicowane. "Pojawiły się pośród nich jednak obrazy wkraczające w regiony polityki, opowiadające o bolesnych, współczesnych tematach" - powiedział, po czym wymienił m.in. "Kler"- o aferach w polskim kościele oraz "Pewnego rodzaju w listopadzie", rozgrywające się podczas warszawskiego Marszu Niepodległości.

"W konkursie mamy też bardzo ciekawe dramaty psychologiczne i społeczne, zaliczam do nich np. tragikomedię '7 uczuć' Marka Koterskiego, film 'Zabawa, zabawa' Kingi Dębskiej - o problemie alkoholizmu wśród kobiet, a także poruszający dramat rodzinny Janusza Kondratiuka 'Jak pies z kotem'" - dodał.

Dyrektor festiwalu zwrócił uwagę także na obecność w konkursie filmów nawiązujących do historii: nagrodzonej w Cannes Złotą Palmą za reżyserię Pawła Pawlikowskiego "Zimnej wojny", "Autsajdera" Adama Sikory o chłopaku, który zostaje niesłusznie ukarany za kolportowanie ulotek podczas stanu wojennego, czy 'Kamerdynera' Filipa Bajona - o relacjach Polaków, Kaszubów i Niemców w latach 1900-1945.

Oprócz filmów z konkursu głównego ogłoszono także osiem produkcji, które znalazły się w konkursie Inne Spojrzenie, prezentującym filmy autorskie, eksperymentalne, wymykające się granicom konwencjonalnego kina. Aż sześć spośród nich to debiuty, a pozostałe dwa to zaledwie drugie filmy. Do tej ostatniej kategorii zaliczają się: "Monument", nowe dzieło nagrodzonej na zeszłorocznym festiwalu Jagody Szelc ("Wieża. Jasny dzień"), oraz "Nie zostawiaj mnie" Grzegorza Lewandowskiego, który w 2006 roku zadebiutował "Hieną".

Swoje pierwsze filmy do Gdyni przywieźli w tym roku natomiast: Ewa Bukowska - "53 wojny", Jacek Piotr Bławut - "Dzień czekolady", Olga Chajdas - "Nina", Wojciech Solarz - "Okna, okna" oraz Damian Nenow i Raúl de la Fuente - "Jeszcze dzień życia", a także Ewa Banaszkiewicz i Mateusz Dymek- "Moja polska dziewczyna. Pokazywane w Innym Spojrzeniu produkcje mają szansę na statuetkę Złotego Pazura oraz 30 tys. złotych (18 tys. dla reżysera, 12 tys. dla producenta).

43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odbędzie się od 17 do 22 września.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy