42. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Reklama

Gdynia 2017: Rok debiutów i festiwal jednego aktora?

W poniedziałek, 18 września, rozpoczyna się 42. edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Czy będzie to impreza debiutów i show jednego aktora?

W poniedziałek, 18 września, rozpoczyna się 42. edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Czy będzie to impreza debiutów i show jednego aktora?
Dla Krzysztofa Ptaka (L) i Krzysztofa Krauzego (P) "Ptaki śpiewają w Kigali" były ostatnim filmem w karierze /Tricolors /East News

Pożegnanie mistrzów

Od tegorocznej edycji "Gdynia" wraca do swej starej nazwy; zamiast akcentującego otwarcie na świat Festiwalu Filmowego w Gdyni, nowa/stara nazwa imprezy - Festiwal Polskich Filmów Fabularnych - podkreśla krajowy charakter wydarzenia. Być może umożliwiło to konkursową kwalifikacje filmowi "Wyklęty" Konrada Łęckiego, który znalazł się w gronie 17 obrazów walczących o Złote Lwy. Wszyscy pamiętamy ubiegłoroczną drakę o brak w programie imprezy innego obrazu poświęconego tematyce żołnierzy wyklętych - "Historii Roja" Jerzego Zalewskiego.

Gdyński festiwal organizowany jest jednak głównie po to, by celebrować rodzimą kinematografię. Okazji nie brakuje - jedną z nich są przyznawane każdego roku Platynowe Złote Lwy, rodzaj nagrody za całokształt twórczości (w tym roku otrzyma je Jerzy Gruza). Kolejnym pretekstem do świętowania są okrągłe urodziny zasłużonej dla polskiej kinematografii postaci - tegorocznym jubilatem będzie Franciszek Pieczka (z tej okazji zaprezentowany zostanie jego najnowszy film "Syn Królowej Śniegu"). Film inaugurujący tegoroczną edycję festiwalu również został wybrany podług jubileuszowego klucza - pierwszy pełnometrażowy obraz zrealizowany w pełni techniką malarską - "Twój Vincent" Doroty Kobieli i Hugh Welchmana - uświetnić ma obchody 70-lecia polskiej animacji.

Reklama

Osobiście wolę jednak, by mistrzów polskiego kina wspominać w jak najbardziej naturalny sposób, czyli prezentując ich ostatnie dzieła. Jeden film, który znalazł się na liście konkursowych tytułów, będzie pożegnaniem z dwoma legendami polskiej kinematografii. "Ptaki śpiewają w Kigali"  był artystycznym zwieńczeniem kariery zarówno dla reżysera Krzysztofa Krauzego, jak i operatora Krzysztofa Ptaka. Mimo że kinowa premiera tego dzieła zaplanowana jest już na 22 września (w Gdyni film zaprezentowany zostanie ledwie dwa dni wcześniej), z pewnością będzie to jeden z najbardziej wyczekiwanych pokazów tegorocznej imprezy.

Festiwal debiutów

Prawie połowa filmów, które staną w wyścigu o Złote Lwy, to dzieła debiutantów. Od dekady nie było w gdyńskim konkursie tak silnej reprezentacji nowych twórców. Tym, co cieszy na samym starcie, jest fakt, że w znakomitej większości wypadków reżyserzy tych dzieł są również autorami scenariuszy; od autorskiego projektu do udanego projektu prowadzi co prawda długa droga, tendencja ta znamionuje jednak oryginalne artystyczne wypowiedzi.

W gronie ośmiu debiutanckich dzieł znalazły się: "Atak paniki" Pawła Maślony, "Catalina" Denijala Hasanovicia, "Cicha noc" Piotra Domalewskiego, "Reakcja łańcuchowa" Jakuba Pączka, "Wieża. Jasny dzień" Jagody Szelc "Zgoda" Macieja Sobieszczańskiego oraz wspomniane już: "Twój Vincent" Doroty Kobieli i Hugh Welchmana oraz "Wyklęty" Konrada Łęckiego.

Najwięcej szans na zaskoczenie gdyńskiej publiczności krytyka daje zwłaszcza trzem obrazom: efektowny zwiastun "Ataku paniki" Pawła Maślony przywołuje na myśl pamiętne argentyńskie "Dzikie historie"; "Wieża. Jasny dzień" Jagody Szelc jest z kolei  - jak uważa krytyk Łukasz Maciejewski - "zapowiedzią wybitnego talentu reżyserskiego", wreszcie "Cicha noc" Pawła Domalewskiego zapowiada się na arcypolską opowieść rozgrywającą się w wigilię Bożego Narodzenia.

Dzieła stawiających w pełnym metrażu pierwsze kroki reżyserów są też zazwyczaj okazją do aktorskich debiutów: zarówno obsada "Wieży. Jasnego dnia", jak i "Reakcji łańcuchowej" Jakuba Pączka w znacznej mierze skomponowana jest z aktorów, których nie oglądaliśmy wcześniej na kinowym ekranie. Tegoroczna Gdynia może być festiwalem wielu aktorskich odkryć.

Show jednego aktora?

Festiwal może w tym roku należeć do jednego aktora: Jakub Gierszał gra główne role w aż trzech rywalizujących o Złote Lwy tytułach (pojawia się też w drugoplanowej roli w "Pokocie" Agnieszki Holland).

Najefektowniejsza będzie z pewnością kreacja w "Najlepszym" Łukasza Palkowskiego - historii inspirowanej życiem rekordzisty świata w triathlonowych mistrzostwach świata, Jerzego Górskiego. Na potrzeby roli Gierszał musiał przejść dość gruntowną metamorfozę. Nie tylko zobaczymy go na ekranie w bardziej atletycznym wydaniu, to jeszcze charakteryzacja wymusiła na aktorze noszenie peruk. "Bardzo dużo jest fizyczności w tym scenariuszu i to rzeczywiście jest dla mnie wyzwanie" - podkreśla aktor.

Gierszał zagrał także główną rolę w nowym filmie Urszuli Antoniak "Pomiędzy słowami".  Wcielił się w nim w 28-letni niemieckiego prawnika z Berlina, który zostaje odwiedzony przez swojego ojca z Polski (Andrzej Chyra). Aktor będzie tu mógł zaprezentować na ekranie swój niemiecki - do 11. roku życia Gierszał mieszkał w Hamburgu, płynnie posługuje się więc językiem naszych zachodnich sąsiadów.

Niemca aktor zagra też w trzecim filmie gdyńskiego konkursu - "Zgodzie" Macieja Sobieszczańskiego. W rozgrywającej się u schyłku II wojny światowej opowieści o dwóch chłopcach zakochanych w jednej dziewczynie (Zofia Wichłacz) Gierszał zagra Erwina, który zostaje przydzielony do stworzonego przez UB obozu pracy.

Zarówno "Zgoda", jak i "Pomiędzy słowami" przyjadą do Gdyni już po światowych premierach. Obraz Macieja Sobieszczańskiego po raz pierwszy zaprezentowany został podczas festiwalu w Montrealu (gdzie zresztą otrzymał nagrodę za najlepszą reżyserię), film Urszuli Antoniak startuje zaś w konkursie prestiżowego festiwalu w Toronto.

Inne Spojrzenie

Traktowana przez krytyków po macoszemu boczna sekcja festiwalu Inne Spojrzenie oferuje w tym roku kilka wartych uwagi tytułów. Do tej pory traktowana była jako Salon Odrzuconych - trafiały tu najczęściej filmy, które nie znalazły uznania selekcjonerów układających listę tytułów walczących o Złote Lwy.

"Już w samym pojęciu Inne Spojrzenie kryje się indywidualny, odmienny od powszechnie akceptowanego punkt widzenia autora (autorów) na skomplikowaną, wielowątkową rzeczywistość. Czasami prowadzi to do łamania uznanych norm gatunkowych, czasami do skrajnie osobistego opisu świata, czasami łączy je w nową, odkrywczą całość. Poszukiwania te mają głęboki sens, a czasami wytyczają nowe drogi w sztuce, jak i w rozpoznawaniu rzeczywistości. Zmieniają nawyki i przyzwyczajenia widzów, stają się inspiracją dla innych twórców" - uzasadniał pełniący funkcję przewodniczącego rady programowej festiwalu, Wojciech Marczewski, porównując Inne Spojrzenie do canneńskiej sekcji Un Certain Regard.

Jednym z najciekawszych filmów, które będzie można zobaczyć w tym roku w Innym Spojrzeniu, będą "Dzikie róże" Anny Jadowskiej - mocno przeleżała produkcja, będąca twórczą kontynuacją artystycznej drogi reżyserski znanej z takich obrazów jak "Z miłości' czy "Teraz ja".

W Innym spojrzeniu zobaczymy również nowy film Pawła Sali, autora głośnej "Matki Teresy od kotów". W "Niewidzialnych" reżyser przeniósł na ekran własną sztukę "Szwaczki", opowiadającą o trzech pracownicach szwalni, mieszczącej się w suterenie starej kamienicy.

Trzecią wartą uwagi produkcją z Innego Spojrzenia będzie ambitny "Photon' Normana Leto - utrzymane w formie fabularyzowanego naukowego dokumentu przedstawienie teorii naukowych dotyczących funkcjonowania wszechświata. W głównej roli - postaci będącej aktorską interpretacją noblisty Richarda Feynmana oraz wybitnego polskiego psychiatry, Antoniego Kępińskiego - zobaczymy Andrzeja Chyrę.

Matka, córka i Netflix

O Złote Lwy rywalizować będą w tym roku matka i córka. Agnieszka Holland pokaże w Gdyni "Pokot", Katarzyna Adamik zaprezentuje festiwalowej publiczności "Amok". To chyba pierwszy przypadek w historii Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, by dziecko walczyło z rodzicem o najważniejszą nagrodę imprezy.

Problem z festiwalowymi pokazami "Pokotu" i "Amoku" jest jednak inny - obydwa obrazy miały już kinową premierę, zdecydowana większość dziennikarzy i krytyków filmowych (nie wspominając o normalnej publiczności) z radością opuści te seanse. O "Pokocie" z pewnością pisać się jednak będzie w kontekście ubiegłotygodniowej decyzji o wybraniu filmu Holland jako polskiego kandydata do Oscara. Podczas konferencji prasowej z udziałem reżyserki sala nie powinna więc świecić pustkami.

W tym kontekście sprytnym marketingowym zagraniem okazało się wypuszczenie przed festiwalem informacji o przygotowywanej pierwszej polskojęzycznej produkcji Netflixa. Ośmioodcinkowy serial wyreżyserują bowiem... Agnieszka Holland i Katarzyna Adamik. W krótkich zajawkach, które pojawiły się na kanale YouTube Netflixa, Holland zapowiada co prawda nowy projekt, nie zdradza jednak przy tym ani szczegółów fabuły, ani obsadowych wyborów.

W ten oto sposób Netflix po raz pierwszy zaistnieje na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gdynia 2017
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy