Reklama

"Zaćma" [recenzja]: Druga strona "Przesłuchania"

Niektórzy twórcy zdają się przez całe swoje życie kręcić różne wariacje jednego filmu. W wypadku Ryszarda Bugajskiego dziełem tym jest "Przesłuchanie" z 1982 roku. Nazywane najbardziej antykomunistycznym filmem w dziejach zajęło zasłużone miejsce wśród najważniejszych obrazów polskiej kinematografii. Niestety, Bugajskiemu nigdy nie udało się powtórzyć artystycznego sukcesu "Przesłuchania". "Zaćma" stanowi jego kolejną i, niestety, nieudaną próbę.

Niektórzy twórcy zdają się przez całe swoje życie kręcić różne wariacje jednego filmu. W wypadku Ryszarda Bugajskiego dziełem tym jest "Przesłuchanie" z 1982 roku. Nazywane najbardziej antykomunistycznym filmem w dziejach zajęło zasłużone miejsce wśród najważniejszych obrazów polskiej kinematografii. Niestety, Bugajskiemu nigdy nie udało się powtórzyć artystycznego sukcesu "Przesłuchania". "Zaćma" stanowi jego kolejną i, niestety, nieudaną próbę.
Marek Kalita jako prymas Stefan Wyszyński i Maria Mamona jako Julia Brystygierowa w filmie "Zaćma" /materiały prasowe

Film opowiada o epizodzie z życia Julii Brystygierowej (Maria Mamona), słynącej z okrucieństwa pułkownik Urzędu Bezpieczeństwa. Pod wpływem osób skupionych wokół Ośrodka dla Niewidomych w Laskach przeszła ona przemianę duchową, stając się głęboko wierzącą katoliczką.

"Zaćma" rozpoczyna się na początku jej drogi ku odkupieniu, w dniu przyjazdu do placówki. Oś fabuły stanowią starania Brystygierowej o spotkanie z przebywającym w Laskach kardynałem Stefanem Wyszyńskim.

Względem najsławniejszego dzieła Bugajskiego zachodzi odwrócenie ról. To przedstawicielka komunistycznej władzy jest przesłuchiwana przez osoby jej nieprzychylne. Punkt wyjścia co najmniej intrygujący. Niestety, potencjał ten nie zostaje nigdy wykorzystany. Spotkania bohaterki Jandy z jej antagonistami w "Przesłuchaniu" były sprawnie zrealizowane i pełne napięcia. W "Zaćmie" Bugajski niepotrzebnie przedłuża kolejne sceny, każąc aktorom wymieniać się kolejnymi monologami, których poziom patosu oscyluje na granicy ludzkiej wytrzymałości.

Reklama

Film razi także nachalną metaforyką. W jednej z retrospekcji Brystygierowa pyta zatrzymanego o jego imię i nazwisko, na co ten odpowiada: "Jezus Chrystus". Owo porównanie powraca w kolejnych częściach filmu, rażąc za każdym razem dosłownością. Nie pomagają także sporadycznie pojawiające się sekwencje fantastyczne, zaprezentowane za pomocą koszmarnych efektów specjalnych, wywołujące nawet u części widzów ataki mimowolnego śmiechu.

Najnowszy film Bugajskiego stanowi rewers "Przesłuchania" nie tylko od strony fabularnej. Elementy będące siłą dzieła sprzed ponad trzydziestu lat, w "Zaćmie" stanowią kolejne punkty na długiej liście jej wad. Wyjątek stanowi Janusz Gajos - w "Przesłuchaniu" kreujący rolę głównego antagonisty, teraz pojawiający się w małej roli ślepego księdza - który nawet z tak nieudanego materiału potrafi wyciągnąć kilka dobrych momentów. Bez niego "Zaćma" stanowiłaby dzieło zupełnie nieudane pod względem artystycznym.

3/10

"Zaćma", reż. Ryszard Bugajski, Polska 2016, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 21 października 2016 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zaćma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy