Festiwal Filmowy w Gdyni 2016
Reklama

"Sługi boże" [recenzja]: O pomstę do nieba

Film "Sługi boże" reżyser Mariusz Gawryś dedykuje "swojemu miastu" - Wrocławiowi. Jednak zarówno dla stolicy Dolnego Śląska, jak i dla twórcy dzieła oraz kinomanów, którzy wylądują na nim w kinie, lepiej by było, gdyby projekt nigdy nie powstał. "Sługi boże" to niemal w każdym aspekcie kryminał nieudany. Takiej dedykacji nie życzę nikomu.

Film "Sługi boże" reżyser Mariusz Gawryś dedykuje "swojemu miastu" - Wrocławiowi. Jednak zarówno dla stolicy Dolnego Śląska, jak i dla twórcy dzieła oraz kinomanów, którzy wylądują na nim w kinie, lepiej by było, gdyby projekt nigdy nie powstał. "Sługi boże" to niemal w każdym aspekcie kryminał nieudany. Takiej dedykacji nie życzę nikomu.
Bartłomiej Topa w filmie "Sługi boże" /R. Pałka /materiały dystrybutora

W pewną mroczną noc z wieży wrocławskiego kościoła rzuca się młoda dziewczyna, członkini chóru gregoriańskiego. Do śledztwa przydzielony zostaje charakterny (czytaj: groźnie marszczący brwi i wiecznie naburmuszony) komisarz Warski (Bartłomiej Topa). Wraz z policjantką Aną Wittesch (Julia Kijowska), która przyjechała z Niemiec, by mu pomóc, Warski rozpoczyna dochodzenie. Początkowo podejrzenia padają na związanych z kościołem: księdza Witeckiego (Henryk Talar) i kantora Rudzkiego (Adam Woronowicz).

Im dłużej trwa śledztwo, tym więcej pojawia się wątpliwości. Ana nie wydaje się zainteresowana sprawą i ewidentnie coś przed Warskim ukrywa, komisarz wplątuje się w niebezpieczny romans z psycholog Joanną Stanisz (Małgorzata Foremniak), a na dodatek do Wrocławia przyjeżdża wysłannik Banku Watykańskiego Kurtz (Krzysztof Stelmaszczyk), który również zdaje się być w jakiś sposób powiązany z badanym samobójstwem. W tym samym czasie z wieży kościoła rzuca się kolejna kobieta... 

Reklama

Łatwo po tym opisie zauważyć, że "Sługi boże" to przykład konwencjonalnego kina gatunkowego z pogranicza kryminału i thrillera. Nie dajcie się jednak zwieść - za obietnicą mocnej, sensacyjnej zagadki i dużej dawki emocji kryje się tu jedynie zawód, banał i nachalność. Autorzy scenariusza, powracający po dziesięciu latach przerwy reżyser Mariusz Gawryś i wspierający go Maciej Strzembosz, idą po linii najmniejszego oporu: bez pomyślunku wrzucają do jednego kotła: Kościół, służby specjalne, tortury i Niemców; mieszają chwytliwe wątki, przekonani, że to samograj. Tak, niestety, nie jest.

W "Sługach bożych" brakuje przede wszystkim napięcia. Oczywistość goni oczywistość, tajemnice okazują się intrygami fabularnymi na miarę najsłabszych odcinków "Ojca Mateusza", a czymś takim, jak subtelność, twórcy w ogóle nie zaprzątają sobie uwagi. Emocje próbują wbijać widzom do głowy młotkiem, raz za razem nadużywając dramatycznej, niepokojącej muzyki, bo sam obraz nie jest w stanie dostarczyć żadnych wrażeń. Jakby tego było mało, wprowadzają do filmu bohaterów, którzy służą jedynie jako pionki do mydlenia nam oczu. Tak jest choćby - tu mały spoiler - z postacią graną przez Adama Woronowicza, która znika z filmu zupełnie, gdy przestaje być potrzebna scenarzystom.

Zmarnowany zostaje nie tylko potencjał obsadzonego "po warunkach" Woronowicza. Reżyser nie jest w stanie wykorzystać niemal żadnej ze swoich gwiazd. Bartłomiej Topa w bolesny sposób parodiuje samego siebie z pamiętnych dzieł Smarzowskiego ("Drogówka" i "Dom zły"), Krzysztof Stelmaszczyk bawi się akcentem z zawodzącymi rezultatami, a Małgorzata Foremniak w przewrotnej roli, choć godzi się na kilka zaskakująco odważnych scen, dość niefortunnie staje się głównym źródłem komizmu w filmie. Znanej z serialu "Na dobre i na złe" aktorce, po świetnym powrocie do kina w zeszłorocznym "Czerwonym pająku", "Sługi boże" z pewnością nie wyjdą na zdrowie, nie tylko ze względu na ciężką grypę, której gwiazda nabawiła się na planie.

Obronną ręką wśród członków obsady wychodzi dzięki swoim znakomitym umiejętnościom jedynie Julia Kijowska, jednak nawet ona nie jest w stanie uwiarygodnić wszystkich dialogów, które nieraz zahaczają o śmieszność. I o ile przez pierwsze 20 minut można się jeszcze łudzić, że ta nieudolność to wynik przyjętej przez twórców gry z konwencją kryminału i próby ukłonu w kierunku kina noir, o tyle nadzieja pryska, gdy całkiem pogrążamy się w niezwykle nużącym i męczącym dla widza "śledztwie". Na pewnym etapie wydaje się, że nie pozostaje nam nic innego, jak paść na kolana i ze szczerą prośbą zwrócić do nadmienionego w tytule Stwórcy: "Chroń nas Boże przed tak złymi filmami".

3/10

"Sługi boże", reż. Mariusz Gawryś, Polska 2016, dystrybutor: Next Film, premiera kinowa: 16 września 2016

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sługi boże
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy