Oscary 2008
Reklama

Tony Soprano to mój "ziom"

Joanna Koroniewska, znana z popularnego serialu "M jak Miłość", opowiada o swojej codziennej pracy na planie, o tym jak wciągnęły ją amerykańskie seriale oraz o swoich fascynacjach kinem niezależnym.

Joanna Koroniewska, która była gościem czata w INTERIA.PL, przyznaje że mimo iż świat seriali jest jej doskonale znany i obcuje z nim na co dzień, to sama uległa fenomenowi popularnych produkcji amerykańskich.

- Nie rozumiałam tego fenomenu, póki sama się z tym nie zetknęłam... Moi przyjaciele namówili mnie na amerykańskie seriale... Oglądałam "Gotowe na wszystko", "Rodzinę Soprano" no i "Lost"... i szczerze jak się wciągnęłam i zdarzało mi się obejrzeć kilka odcinków na raz, więc też miałam takie uczucie, że gdybym spotkała Tony'ego Soprano na ulicy to bym pomyślała, że to mój "ziom". Siła telewizji jest wielka, ale pamiętam, że jestem aktorką zawodową i zależy mi na tym, żeby rozwijać się na wszystkich szczeblach zawodowych...

Reklama

Aktorka nie chce ograniczać się tylko do występów w serialach, dlatego też możemy podziwiać ją również w teatrze (teatr Kwadrat, np. "Pół żartem, pół sercem"). Ciekawostką dla fanów seriali może okazać się również informacja o zainteresowaniu Koroniewskiej polskim kinem niezależnym, w którym udziela się także jako aktorka.

- Powiem tak, robię to tak naprawdę dla siebie, bo to jest jednak nauka... Cały rynek polskiej kinematografii jest smutnie mały... Produkujemy 25 filmów w roku, grają w nich ci sami aktorzy... I rzeczywiście to jest problem, bo nie ma w czym grać... Aktorzy też nie są zapraszani na castingi, więc nie ma jak walczyć o te role... I rzeczywiście gram w filmach niskobudżetowych... Np. "Zwierzę powierzchni", to był dziwny, niełatwy film, w którym grałam tylko ja, a jedyne dialogi były przez telefon. To była rola głupawej 18-latki, której jedynym celem było wybranie ciuchów na imprezę... A ostatnio zagrałam też rolę w pracy szkolnej w łódzkiej filmówce i w filmie reżysera amerykańskiego z polską ekipą, grał tam też m.in. Borys Szyc - "Cold Kenya".

Jednak większość widzów ma okazję oglądać Joannę przede wszystkim w serialu "M jak miłość". Czy w związku z tym aktorka nie boi się "zaszufladkowania"?

- Nie, ponieważ czasy się w tym kraju zmieniły i większość aktorów występuje w serialach. Ja gram różne postaci i myślę, że jeszcze zaskoczę nie raz. Mój zawód polega na tym, żeby dobrze wykonywać swoją pracę i żeby w każdej roli być innym. Nie chodzi mi oto, żeby oglądały mnie miliony, ale jeśli ktoś obejrzy mnie w teatrze to fajnie.

A czy w samym "M jak Miłość" będą zaskakujące sytuacje?

- Będą na pewno. Muszę powiedzieć, że moja postać rzeczywiście przechodzi małą metamorfozę... Więcej zdradzić nie mogę...

Wielu widzów zastanawia się czy aktorzy mają wpływ na scenariusz serialu "M jak miłość"...

- Nie do końca mamy wpływ na to co gramy. Pewnie też dlatego wielu ludzi postrzegało mnie jako osobę trochę inną niż jestem - jako trochę niedojrzałą, naiwną i głupawą. Ja w życiu jestem monogamistką i jestem nudna - więc przynajmniej mogę sobie pofolgować w życiu serialowym.

O ostatecznym czynniku, który popchnął Joannę Koroniewską do zawodu aktorki, mówi tak:

- Takim ostatecznym impulsem było to, że do niczego innego się chyba nie nadawałam. Miałam jeszcze w zanadrzu psychologię... Ale od dzieciństwa kochałam grę i jestem taką osobą, która lubi się pokazywać... Jestem bardzo ciekawa świata, pełna życia... Jednego dnia mogę być zakonnicą a drugiego prostytutką...

O byciu aktorem w Polsce i porównaniu tego zawodu w naszym kraju do Hollywood aktorka mówi:

- Może jest gorzej, dużo gorzej. Mamy przede wszystkim zupełnie inne warunki, warunki finansowe. Np. gdyby któryś z nas grał w serialu-tasiemcu w Niemczech to mógłby pewnie przez pół życia nie pracować.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy