Michael Tyburski w filmie "Turn Me On" ukazuje obraz społeczeństwa, w którym wyeliminowano wszelkie emocje. Reżyser o polsko brzmiącym nazwisku podejmuje się rozważania na temat znaczenia radości, miłości czy nienawiści i zazdrości w codziennym życiu. Z jakim efektem? Tytuł ten można zobaczyć na trwającym obecnie festiwalu Mastercard OFF Camera.
- Dwójka głównych bohaterów, Joy (Bel Powley) i William (Nick Robinson), żyje w zamkniętej społeczności. W miejscu, gdzie – wydawałoby się – zniknęły wszelkie problemy. Nie emanują żadnymi negatywnymi emocjami, bo zwyczajnie emocji są pozbawieni. Jakichkolwiek. Wszystko w związku z przyjmowaną każdego dnia specjalną pigułką, za sprawą której tracą też wspomnienia oraz autonomię. Pewnego dnia Joy chce jednak spróbować czegoś innego. Namawia swojego partnera do pominięcia dziennej dawki witaminy, dzięki czemu zaczynają oni poznawać całe spektrum emocji.
- "Turn Me On" to film w reżyserii Michaela Tyburskiego. Tytuł jest pokazywany podczas festiwalu Mastercard OFF Camera w ramach sekcji Amerykańscy niezależni.
Film "Turn Me On" nie bez powodu porównuje się do serialu "Czarne lustro". To przygnębiający obraz rzeczywistości, w której bohaterowie są pozbawieni emocji. Codzienne przyjmowanie pigułki, nazywanej "witaminą", eliminuje nie tylko wszelkie troski i cierpienie, ale również radość, miłość czy ekscytację. Wspomniałam o produkcji Netfliksa, jednak w "Turn Me On" można dostrzec również inne inspiracje, od "Zakochanego bez pamięci" po "Rozdzielenie". Do pewnego momentu Michael Tyburski, wspólnie z autorką scenariusza Angelą Bourassą, sprawnie łączy te wpływy, tworząc niepokojący, a jednocześnie intrygujący obraz świata. Jednak im dalej rozwija się fabuła, tym bardziej daje się odczuć pewną przewidywalność i brak świeżości. Film zaczyna krążyć wokół dobrze znanych motywów, nie oferując nowego spojrzenia.
Akcja "Turn Me On" została osadzona w nie do końca określonej linii czasowej. Bohaterowie żyją w sterylnych, minimalistycznych wnętrzach, pozbawieni dostępu do nowoczesnych technologii. Scenografia i kostiumy przywodzą na myśl zarówno współczesność, jak i lata 80. Ten celowy zabieg sprawia, że przesłanie filmu nabiera bardziej uniwersalnego charakteru.
Pewnego dnia Joy (Bel Powley) postanawia nie zażyć pigułki. Po raz pierwszy doświadcza pełnego spektrum emocji: radości i smutku, miłości i nienawiści. To doświadczenie diametralnie zmienia jej postrzeganie świata. Namawia do tego samego swojego, swoją drogą, narzuconego przez system, partnera (Nick Robinson). Otwiera się przed nimi zupełnie nowa rzeczywistość.
"Turn Me On" opiera się na czarnym humorze, który często wynika z absurdu sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Oprócz głównych bohaterów na drugim planie pojawiają się jeszcze dwie inne pary żyjące według tych samych zasad. Szczególnie zabawnie wypadają sceny, gdy Joy i jej chłopak próbują wytłumaczyć pozostałym, czym jest seks, który w ich świecie nazywa się "tonięciem".
Choć nazwisko reżysera filmu "Turn Me On" brzmi bardzo polsko, nie ma żadnych dostępnych informacji potwierdzających ewentualne związki Michaela Tyburskiego z Polską. Twórca ten zyskał rozgłos dzięki debiutanckiemu filmowi "The Sound of Silence" z 2019 roku, w którym główne role zagrali Peter Sarsgaard i Rashida Jones. Produkcja została doceniona za oryginalne ujęcie tematu dźwięku i jego wpływu na ludzkie funkcjonowanie. "Turn Me On" to drugi pełnometrażowy film w dorobku Tyburskiego, który podejmuje się rozważania na temat znaczenia emocji.
Oprócz wspomnianej komediowości, uwagę przykuwa również świetne aktorstwo. Na szczególne uznanie zasługuje Bel Powley, która w roli głównej wypada wyjątkowo przekonująco. Od strony technicznej film prezentuje się bardzo solidnie: estetyka, zdjęcia i dźwięk tworzą spójną, chłodną wizję dystopijnego świata. Najsłabszym ogniwem pozostaje jednak scenariusz, któremu brakuje świeżości i większej oryginalności w podejściu do tematu. Choć w dialogach pojawiają się trafne spostrzeżenia dotyczące tłumienia emocji i potrzeby przeżywania także tych trudnych – jak złość czy zazdrość – to w finale nie wybrzmiewają one z wystarczającą siłą.
7/10
"Turn Me On", reż. Michael Tyburski, USA.
Czytaj więcej: Sekcje specjalne Mastercard OFF CAMERA 2025 i pierwsze tytuły sekcji stałych