Reklama

Wychowały się z nim miliony Polaków. Dopiero teraz zdobył się na przykre wyznanie

Tom Felton zyskał globalną sławę jako czarny charakter sagi o Harrym Potterze. Jego Draco Malfoy do dziś pozostaje jedną z najbardziej znielubionych postaci serii. Choć prywatnie aktor nie przypomina swojej ekranowej roli, jego życie również nie było usłane różami. Przez lata milczał, aż wreszcie w autobiografii zdobył się na poruszające wyznanie. To, co ujawnił, może zaskoczyć wielu fanów.

Tom Felton szczerze o życiu po "Harrym Potterze". Wyjawił przykrą prawdę

Choć Tom Felton zapisał się w historii popkultury jako niezapomniany Draco Malfoy i zarobił tyle, że mógłby już nigdy nie pracować, szybko przekonał się, że sława i wynikające z niej przywileje potrafią zniknąć równie szybko, jak się pojawiły. Jego życie poza planem zdjęciowym, które z pozoru mogło wyglądać jak bajka, w rzeczywistości zamieniło się w koszmar. Dopiero dziś, jako 37-letni aktor, szczerze opowiada o tym, co działo się po zakończeniu przygody z "Harrym Potterem" i jaką cenę zapłacił za sukces, który przyszedł zbyt wcześnie.

Reklama

Po zakończeniu zdjęć do ostatniej części „Harry’ego Pottera” Tom Felton, jak wielu młodych aktorów znanych z dziecięcych ról, stanął przed trudnym wyborem. Mógł zostać w Wielkiej Brytanii, w znanym sobie świecie, lub spróbować szczęścia w Hollywood. Dzięki zarobkom z kultowej serii miał niemal nieograniczone możliwości. Przeprowadzka do Los Angeles miała być początkiem nowego, lepszego życia. Z zewnątrz wyglądało to idealnie: dom z basenem, sportowy samochód, pies. Jednak to wszystko było tylko fasadą, jak sam zdecydował się w końcu wyznać w autobiografii "Beyond the Wand".

Okazuje się, że w rzeczywistości Felton zmagał się z przekonaniem, że jest słabym aktorem, który nie potrafi zagrać nic poza Draco Malfoyem. Paradoksalnie, rola, która przyniosła mu sławę, coraz częściej okazywała się przeszkodą w dalszym rozwoju. Co gorsza, zaczął popadać w uzależnienie od substancji zakazanych, pogrążając się coraz bardziej w kryzysie.

"Z zewnątrz było idealnie: miałem psa, fajny samochód i dom w Los Angeles. Oszukujesz się, myśląc, że to są rzeczy, które cię uszczęśliwiają, ale tak nie jest. (...) Wielokrotnie mi odmawiano. Harry Potter otwierał mi drzwi do pokoju, ale często było to ogromną wadą" - wyznał w autobiografii.

Gwiazdor "Harry'ego Pottera" był na skraju. Pomogli mu przyjaciele

Gdy Felton coraz bardziej pogrążał się w kryzysie, zaniepokojeni przyjaciele zorganizowali dla niego wsparcie, które zakończyła się jego pobytem w specjalistycznym ośrodku, w którym odzyskał pogodę ducha. Choć sam przyznaje, że było to jedno z najtrudniejszych doświadczeń w jego życiu, z perspektywy czasu dziękuje za ten gest troski.

"To było okropne - zrobili to po prostu dlatego, że mnie kochali i wiedzieli, że coś jest nie tak. Jeśli jesteś w Los Angeles i otacza cię mnóstwo świecidełek, łatwiej jest zatracić głowę w chmurach. Ale u podłoża problemów było poczucie, że coś nie było do końca nie tak, jak powinno" - wyjawił. 

"Nadal jesteśmy bardzo zżyci, bardzo blisko. Zazwyczaj znajdujemy się w czterech zakątkach Ziemi w tym samym czasie, więc trudno nas wszystkich zebrać razem. Ale Ślizgoni i Gryfoni są dla siebie przyjaźni" - podsumował. 

Dziś Felton jest szczęśliwy i wolny od wewnętrznych rozterek. Porzucił Los Angeles i wrócił do Wielkiej Brytanii, ponieważ Miasto Aniołów nie jest dla niego, jak sam przyznaje. Wciąż ma też kontakt z gwiazdami z "Harry'ego Pottera". W niedawnym wywiadzie dla People wyznał, że mają czat grupowy, na którym stale ze sobą piszą. 

ZOBACZ TEŻ: 

Kino na Granicy 2025: Artyści chcą do nas przyjeżdżać. Tegoroczny program robi wrażenie!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tom Felton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy