Reklama

To miał być hit. Wyszło tak źle, że twórcy wstydzą się do dziś

"Sędzia Dredd" miał być jednym z hitów 1995 roku. W roli tytułowej wystapił Sylvester Stallone, jeden z najlepiej zarabiających wówczas aktorów. Z kolei fabułę oparto na popularnym brytyjskim komiksie. Nieporozumienia między wytwórnią i reżyserem, a także ego gwiazdora doprowadziły do powstania filmowego potworka, którego wszyscy się później wstydzili. 30 czerwca 2025 roku minęło 30 lat od premiery tej katastrofy.

Sędzia Dredd zadebiutował w 1977 roku w drugim zeszycie brytyjskiej serii komiksowej "2000 AD". Był on przedstawicielem prawa w mieście przyszłości Mega-City One. Historie z Dreddem stanowiły mroczną satyrę na amerykańską popkulturę oraz brutalność policji. Bohater, który jako "sędzia" był jednocześnie policjantem, ława przysięgłych i egzekutorem, szybko stał się najpopularniejszą postacią w "2000 AD".

"Sędzia Dredd". Produkcja za 90 milionów dolarów w rękach pewnego siebie 26-latka

Było pewne, że kino zainteresuje się w końcu Dreddem. W latach 90. producent Edward Pressman zlecił napisanie pierwszych wersji scenariusza. Jednocześnie zaczął szukać odtwórcy tytułowej roli i reżysera, który podejmie się adaptacji. Wybór aktora był oczywisty — Arnold Schwarzenegger. Austriak nie przyjął jednak oferty. W takim razie zwrócono się do Sylvestra Stallone'a, który po porażce komedii "Stój, bo mamuśka strzela" z 1992 roku odnosił kasowe sukcesy za sprawą kolejnych filmów akcji. Aktor nigdy nie słyszał o Dreddzie, był jednak zaintrygowany możliwościami, jakie daje franczyza.

Reklama

Tymczasem jako reżysera zatrudniono zaledwie 26-letniego Brytyjczyka Danny'ego Cannona. Wszystko za sprawą świetnego przyjęcia "Amerykańskiego łowcy" z 1993 roku, który był jego debiutem. Cannon był też wielkim fanem komiksów z Dreddem. Jako nastolatek stworzył nawet amatorski plakat jego filmowej adaptacji. Wyobrażał sobie wówczas, że za kamerą stanie Ridley Scott, a w roli głównej wystąpi Harrison Ford. Wszyscy uważali, że mają w rękach pewny hit. Budżet "Sędziego Dredda" ustalono na prawie 90 milionów dolarów. 15 milionów trafiło do kieszeni Stallone'a.

Cannon, chociaż młody i wciąż nowy w przemyśle filmowym, okazał się twardym negocjatorem. Przekonał producentów, by zdjęcia realizowano w Anglii, w ojczyźnie Dredda. Na planie często ścierał się także ze Stallone'em, który miał inną wizję. Producenci nie zdawali sobie jednak sprawy, że młody reżyser zignoruje ich najważniejsze wytyczne.

"Sędzia Dredd". Wytwórnia walczyła o niską kategorię wiekową

"'Sędzia Dredd' miał być filmem dozwolonym dla młodzieży od 13 roku życia (PG-13)" - przyznał scenarzysta Steven E. de Souza w rozmowie z portalem "Den of the Geek". "Wytwórnia Cynergi miała problemy finansowe i nie było nikogo, kto pilnowałby w ich imieniu planu w Anglii. Skorzystał z tego reżyser, który chciał zrobić film wierny komiksowi. Podkręcił przemoc. Więc gdy wysłaliśmy gotowy film do wyznaczenia kategorii wiekowej, dostał X (tylko dla widzów dorosłych). Cztery razy".

"Jeśli film dostał cztery razy kategorię X, nie można go więcej zgłaszać. Producent Ed Pressman jakoś wybłagał jeszcze jeden pokaz i tym razem dostaliśmy kategorię R (seans dla widzów poniżej 17 roku życia tylko z dorosłym opiekunem). To było żadne zwycięstwo, bo celowaliśmy w PG-13. Była już umowa z Burger Kingiem i firmami produkującymi zabawki. Żadna franczyza z hamburgerami nie chce sprzedawać gadżetów z filmem z kategorią R. Ludzie od burgerów i zabawek pozwali Disneya, czyli dystrybutora" - kontynuował.

"Disney chciał potrącić za to reżyserowi z jego wypłaty, bo myśleli, że zobowiązał się na piśmie do nakręcenia filmu PG-13. Tylko że Cynergi [...] kręciła wyłącznie filmy z R-ką. Dokument był gotowy, ale nikt nie nawet nie pomyślał, by pokazać to Cannonowi. Nie mogli wstrzymać mu zapłaty za złamanie umowy, której nie podpisał" - śmiał się de Souza.

"Ja jestem niewinny. Napisałem film z myślą o PG-13. Wiem, jak to się robi, pisałem przecież kreskówki, które leciały w niedziele o ósmej rano. [...] Zaprosili mnie na plan, żeby dogadać jedną scenę. Chodziło o tę, w której giną dziennikarz i jego żona. [...] Napisałem, że widać rozbłyski wystrzałów karabinu, słychać jakieś krzyki, może jedna z kul trafiła w okno. A potem pokazali mi, jak to nakręcili. Para staruszków kończyła jak Bonnie i Clyde. [...] Asystent uspokajał mnie, że to materiał na PG-13, bo ich rany nie krwawią. A bez krwi nie ma powodów na R-kę. Zacząłem krzyczeć, że to nieprawda. Nie wiem, kto mu to powiedział. Nie zrobili innych ujęć. Mogli tylko wyrzucić efekt slow motion i zabić ich szybciej. Tak chcieli stonować brutalność" - zakończył de Souza. Lata później starał się o posadę przy filmie powstającym dla Disneya. Chociaż spotkanie z włodarzami studia poszło dobrze, nie dostał tej pracy. Od znajomego dowiedział się, że przez swoje zaangażowanie w "Sędziego Dredda" jest w studiu niemile widziany. 

"Sędzia Dredd". Koszmarne przyjęcie filmu

Cynergi i Stallone chcieli mimo wszystko stworzyć film PG-13. Zarządzono dokrętki, do których realizacji nie zaproszono Cannona. Usunięto także kilka brutalniejszych scen, między innymi finałową walkę Dredda z klonami sędziów. Ostatecznie zmontowali zaledwie 96-minutowy film, nieskładny tonacyjne i bardzo schematyczny pod względem fabuły. Mimo cięć i dokrętek kategoria R została niezmieniona.

"Sędzia Dredd" okazał się box-offisową bombą. W stanach Zjednoczonych zarobił zaledwie 34,7 miliona dolarów, a na całym świecie 113,5 miliona. Skutecznie zatopiło to zarówno marzenia o rozpoczęciu franczyzy, jak i karierę Cannona, który skupił się na pracy przy serialach telewizyjnych. Krytycy byli bezlitośni. Narzekali przede wszystkim na nieskładną tonację produkcji. Wszyscy pytali, czym miał być "Sędzia Dredd" - brutalnym i mrocznym filmem science fiction czy jego parodią? Ukoronowaniem słabego przyjęcia była nominacja do Złotej Maliny za najgorszą rolę męską dla Stallone'a.

"Sędzia Dredd". Nikt nie był z niego zadowolony

Po latach aktor przyznał, że "Sędzia Dredd" był "od początku trudną produkcją". W wywiadzie dla "Ain’t It Cool News" z 2006 roku stwierdził, że "charakter filmu nie był jasny — nie wiedzieliśmy, czy robimy poważny dramat, czy idziemy w komizm". Zachwalał jednak pracę scenografów i pomysły realizacyjne, a całość nazwał zmarnowanym potencjałem. Jednocześnie sam nie wiedział do końca, w jakim kierunku należało pójść. W rozmowie z "Uncut" stwierdził, że film powinien być "bardziej komediowy, pełen humoru i zabawy". Z kolei w wywiadzie dla "Indie London" mówił, że "to mogła być fantastyczna, nihilistyczna i interesująca wizja przyszłości".

Z "Sędziego Dredda" nie był zadowolony także John Wagner, twórca postaci. W wywiadzie dla "Empire" z 2012 roku przyznał, że historia i protagonista nie mieli nic wspólnego z bohaterem, którego wymyślił. Uważał jednak, że Stallone mógł sprawdzić się w lepiej napisanej roli, a strona techniczna była świetna. "Próbowali zrobić za dużo, a przy tym opowiadali nie tę historię" - twierdził Wagner.

Fani komiksów nie mogli darować Stallone'owi jednej decyzji. W komiksowym pierwowzorze Dredd prawie nigdy nie siąga swojego hełmu — a jeśli to robi, jego twarz nie zostaje ukazana. Tymczasem w filmie Cannona tytułowy bohater często paraduje z odsłoniętym licem. Stallone bronił tej decyzji, twierdząc, że otwierała ona zupełnie nowe możliwości, na przykład wątek wygnania Dredda na Przeklętą Ziemię poza Mega-City One. Uważał także, że film miał większe problemy. Fani nie zgadzali się z nim. Według nich odebranie Dreddowi jego hełmu powinno być emocjonalnym momentem. Tymczasem w filmie bohater szybko sam go ściąga i nie robi z tego większej sprawy.

Sędzia Dredd doczekał się udanej adaptacji po 17 latach

Fani sędziego musieli czekać na jego powrót na ekrany aż 17 lat. W 2012 roku ukazał się "Dredd" Pete'a Travisa ze scenariuszem Alexa Garlanda. W tytułowego bohatera wcielił się Karl Urban. Na ekranie nigdy nie ściągnął swojego hełmu. Film nie był finansowym hitem, ale został dobrze przyjęty przez fanów i krytyków. Dziś ma status dzieła kultowego. Po filmie Cannona zostały natomiast tylko memy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sędzia Dredd | Dredd 3D | Sylvester Stallone
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy