ZDJĘCIA | Czwartek, 30 lipca 2020 (18:34)
Na pierwszy rzut oka Kevin Smith wygląda jak stereotypowy komiksowy Nerd. Stojący na scenie podczas konwencji Comic Con, sprawia wrażenie niechlujnego. Otyły, nieogolony, w workowatej bluzie. Ci, którzy sądzą, że jest to typowy przedstawiciel swojego "gatunku", niewyróżniający się niczym czytelnik historii o superbohaterach, są w poważnym błędzie. Smith jest bowiem artystą, którego filmy uznawane są za manifesty zagubionej w konsumpcjonizmie Generacji X. 50. urodziny reżysera wydają się być dobrą okazją do przypomnienia drogi, jaką przeszedł ten "cichy skandalista".
1 / 10
Smith urodził się 2 sierpnia 1970 roku w miejscowości Red Bank, w stanie New Jersey. Wychowany w katolickim domu, z dwojgiem rodzeństwa, był typowym przedstawicielem amerykańskiej klasy średniej. Na dorosłe życie Smitha spory wpływ miał jego ojciec. Smith senior przez lata pracował jako urzędnik pocztowy. Nudna praca, frustracja, rutyna. Smith nie raz widział swojego ojca, z trudem wychodzącego rano do pracy. Dlatego też przysiągł sobie, że jego zawód zawsze będzie dla niego przyjemnością. W szkole Smith nie był wzorowym uczniem. Jako nastolatek zaczął się jednak pasjonować filmem. Już w liceum szukał okazji, aby "pracować z kamerą" - filmował międzyszkolne mecze koszykówki. Smith od początku był dobrym obserwatorem rzeczywistości, którą potrafił komentować w ironiczny sposób. Swoje obserwacje zapisywał na taśmie filmowej, produkując amatorskie, satyryczno-rozrywkowe programy, stylizowane na słynne amerykańskie talk-shows, jak "Saturday Night Live" i "Late Night with David Letterman".
Źródło: Getty Images