Reklama

Zmienić kolor włosów!

Ten rok należeć będzie do niej. W konkursie zakończonego w sobotę Gdynia Film Festival Agnieszka Grochowska wystąpiła w aż trzech filmach: "80 milionach", "Bez wstydu" oraz "W ciemności", za rolę w tym ostatnim otrzymując Złote Lwy dla najlepszej aktorki imprezy. Niedługo zobaczymy ją w roli Danuty Wałęsy w biograficznym filmie w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Emilia Chmielińska, INTERIA.PL: Tegoroczny festiwal w Gdyni był dla ciebie bardzo szczęśliwy. Nagroda za główną rolę kobiecą trafiła w twoje ręce.


Agnieszka Grochowska: - Jest mi bardzo miło, bo naprawdę nie spodziewałam się tego wyróżnienia. I nie jest to żadna kokieteria. Jestem bardzo szczęśliwa, szczególnie że to jest nagroda za rolę w tak wyjątkowym filmie, z takim wyjątkowym reżyserem. Jestem dumna z tego, że Agnieszka Holland zrobiła taki film. Mam wrażenie, że dzięki tej pracy zyskałam coś jeszcze, wielu nowych przyjaciół. A to jest równie miłe jak ta otrzymana nagroda.

Reklama

Mówiłaś, że podczas pracy na planie "W ciemności" śnił ci się często pewien koszmar z esesmanem w roli głównej. Czy ta statuetka trochę wspomnienie tego snu osłodzi?

- Na pewno coś osłodzi, chociaż takie rzeczy jak ten sen zostają, bo są w pewien sposób wpisane w tę pracę. Przeżycia związane z tym snem, to jest jakiś rodzaj mojego prywatnego doświadczenia, które wynoszę z pracy nad tym filmem. A refleksja nad tym tematem i nad tym filmem zostaną we mnie na zawsze.

Na tegorocznym festiwalu pojawiły się aż trzy filmy z twoim udziałem - nagrodzony "W ciemności", "80 milionów" Waldemara Krzystka i "Bez wstydu" Filipa Marczewskiego. Rola w tym ostatnim to pewne przełamanie twojego dotychczasowego wizerunku.

- Na pewno jest inna od tych, które zagrałam do tej pory. Chociaż jest tu pewna złożoność... Z jednej strony to postać, której nie grałam i która jest kompletnie ode mnie oddzielona - ja się tak nie noszę, nie myślę, o sobie w ten sposób co bohaterka i generalnie jestem zupełnie inną osobą. Z drugiej jednak strony - ten rodzaj mocnego głosu, który mam w tym filmie, jest w jakimś sensie także moim głosem. Głosem zdecydowania, determinacji, pewnego rodzaju siły, która tam się pojawia. Miałam takie poczucie, że ta rola spotkała mnie w dobrym momencie. Czułam, że moje doświadczenie zbiegło się trochę z mijającymi latami - że te 30 lat, które wtedy kończyłam, to był super moment, żeby coś takiego zagrać, żeby się odważyć - zmienić kolor włosów, kolor brwi, żeby jakoś bardziej pokombinować. Oczywiście w tym wszystkim bardzo pomógł mi Filip [Marczewski - reżyser "Bez wstydu"]) , który obsadził mnie w tej roli i zobaczył, że ja mogę zagrać coś zupełnie innego.

"Bez wstydu" dotyka trudnej obyczajowo tematyki. Kazirodztwo zaliczane jest ciągle do tematów tabu.

- Rzeczywiście, temat był trudny, chociaż ten film składa się z różnych tematów tabu. Wątek, w którym występuję, jest wątkiem dwuznacznej sytuacji brata i siostry. Z pewnością bardzo trudny. Wiedzieliśmy jednak, że nie chcemy robić filmu w taki sposób, aby ktoś od razu pomyślał, że bohaterowie to są zboczeni ludzie. Chcieliśmy zrobić to tak, żeby jakoś można było utożsamiać się z tymi bohaterami, żeby jednak dało się ich zrozumieć. Myślę, że to się w dużym stopniu udało.

Chyba ostatnio tak jest, że masz szczęście do dobrych scenariuszy. Co film, to lepsza kreacja. Wybór właściwych scenariuszy to świadome, wykalkulowane decyzje, czy jednak aktorska intuicja?

- Coś tam pewnie jest na rzeczy z tą intuicją. Jednak jest też tak, że te role mnie jakoś same znajdują. Momentami jest to trochę onieśmielające. Chociaż chodzę także na castingi. Zarówno do filmu Agnieszki Holland, jak i do obrazu Filipa Marczewskiego miałam zdjęcia próbne. Do filmu Filipa były to dosyć długie zdjęcia. Razem z Mateuszem [Kościukiewiczem - przyp.red] próbowaliśmy dosyć długo, zagraliśmy na tych zdjęciach wiele scen. To był prawie dwugodzinny casting.


- A jeśli chodzi o film "W ciemności" to na castingu pierwszy raz spotkałam się z Marysią Semotiuk, która gra w filmie moja siostrę. I to spotkanie było niesamowite. Wspólnie grało nam się bardzo dobrze. I czasem tak jest, że na zdjęciach próbnych człowiek jest tak zmobilizowany, że otwiera mu się jakiś szósty zmysł. Podczas prób z Marysią miałam wrażenie, że w niektórych momentach trafiałyśmy od razu w sedno scen, chociaż grałyśmy na białej ścianie, żadnej scenografii nie było. Pamiętam, że był w nas taki strach, czy to co się zadziało na próbnych zdjęciach uda się odtworzyć podczas pracy w filmie. Tak więc ja ciągle pracuję, staram się, aby dostawać różne role. Ostatnią rolę w filmie "Wałęsa" u Andrzeja Wajdy dostałam też po zdjęciach próbnych, a nie tak po prostu. Ale faktycznie, to co dostaje, to są wspaniałe propozycje.

Wspomniałaś o partnerach w filmie. Jak wytworzyć tę aktorską chemię, która jest niezbędna do tego, aby widz uwierzył w waszą historię? To po prostu praca, praca i jeszcze raz praca?

- Nie, to chyba nie jest praca. W tym wypadku jest chyba tak jak z przyjaźnią, ze spotkaniem z drugim człowiekiem. Z jednym jakoś się rozumiemy w mig, a z innym - niby go lubimy, ale nigdy nie znajdziemy takiego porozumienia, że można byłoby z tym człowiekiem konie kraść. Jest paru aktorów, z którymi grałam i z którymi udało mi się taką niesamowitą więź nawiązać.

Na przykład z Krzysztofem Stroińskim z filmie "Trzy minuty. 21.37"?

- Tak, to było niesamowite. To był bardzo dobry scenariusz i bardzo dobre role. Krzysztofa znałam już wcześniej, pracowaliśmy razem w serialu "Ekipa" w reżyserii Agnieszki Holland. Wiedziałam już, z kim się spotykam. Ale w pracy przy tym filmie dużo stało się "pomiędzy". Miałam wrażenie, że czytamy swoje własne myśli i liczyłam na to, że kamera to zarejestruje i przeniesie na widza.

Czego dziś szukasz, jakie postaci cię interesuję?

- Jak zaczynałam, chciałam po prostu grać. Bo aktor jest po to, żeby grać. A ja w jakimś sensie zdecydowałam się, czy tak się jakoś ułożyło, że nie gram w serialach, nie ma mnie w telewizji - więc film i teatr to są jedyne miejsca, gdzie mogę grać. Więc na początku mojej drogi być może po prostu decydowałam się na to, co do mnie przychodziło, co pewnie w jakimś sensie było powtarzalne.


- Teraz szukam nowych rzeczy, nie chcę powtarzać tego samego. Czasem jest tak, że dostaję propozycje zagrania czegoś, co w jakimś sensie jest podobne do tego, co już zagrałam. Ale jeśli scenariusz jest bardzo dobry, to i w takiej roli można znaleźć coś nowego, innego. A jak scenariusz jest słabszy, to się jednak nie decyduje na granie, bo nie chce powielać jakiegoś wizerunku..

- Pewnie coraz bardziej interesuje mnie jakiś rodzaj ryzyka. Myślę, że w filmie "Bez wstydu" miałabym o wiele mniej odwagi w graniu jeszcze 5 lat temu, Jednak rodzaj doświadczenia i w jakimś sensie dorastania sprawił, że podjęłam to wyzwanie. To był w jakimś sensie przełomowy dla mnie moment.

Czyli to, co cię dziś najbardziej interesuje w aktorstwie, to właśnie ryzyko? Chcesz poczuć coś więcej?

- Dokładnie. Staram się znaleźć coś dla siebie, gdzieś pojechać, zobaczyć, żeby to było coś, co mnie samą zaskoczy. I takim zaskoczeniem była na pewno rola w filmie "Wałęsa". Sama nigdy bym tego nie wymyśliła.

Zaskoczenie tym większe, że podobno propozycja przyszła kilkanaście dni przed rozpoczęciem zdjęć?

- Tak faktycznie było. Miałam mało czasu na przygotowania, jednak na szczęście nie jest to film stricte o Danucie, tylko o Lechu Wałęsie.

Ścięcie włosów pomogło?

- Zabawne, ale tak. Człowiek się od razu inaczej czuje w swojej postaci. Ja przez ostatnie parę lat miałam długie włosy i kiedy je ścięłam, coś dziwnego się nagle stało. Szczególnie już po charakteryzacji, nagle człowiek przenosi się w tamten czas.

Jak jest twoja wizja na kreowanie postaci Danuty Wałęsy?

- To jest bardzo trudne pytanie. Z wielką uwagą przeczytałam książkę pani Danuty "Marzenia i tajemnice", bo ta lektura jest podstawą do zrozumienia czegokolwiek. Nie ma innej pomocy, znikąd.

Nie myślałaś o tym, żeby spotkać się z panią Danutą, dłużej z nią porozmawiać?

- Rozmawiałam z panią Danutą, jednak ona podkreślała, że dziś jest zupełnie inną osobę niż była te 30 lat temu. I nawet ta książka jest napisana z perspektywy minionych 30 lat. To jest w jakimś sensie interpretacja jej własnego życia - odważne mówienie tego, co było wtedy. A wtedy było zajmowanie się przede wszystkim dziećmi i domem. Ja chciałabym, żeby Danuta była osobą gdzieś głęboko wolną w środku, silną. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że ona asystowała Lechowi. Po przeczytaniu tej książki pomyślałam sobie, że to może jednak Danuta powinna być główną bohaterką tego filmu. Ale ona była u boku męża i nie można o tym zapominać. Staram się czerpać z tej książki jak najwięcej się da. Bywają takie sytuacje, że są sceny, do których staram się dokładać teksty wyszperane w tej książce.


Sceny z dziećmi nie pozwalają się skupić?

- Trudno jest to ogarnąć. Ale to jest niesamowite, bo dzieci nadają taką wielką spontaniczność. Myślę, że grając w tym filmie, jestem w jakimś sensie w takiej samej sytuacji, w jakiej była pani Danuta. Grając sceny z dziećmi nie zastanawiam się, co robić. Patrzę na to, co się dzieje na planie i jak zachowują się dzieci... A to jedno biega a miało zabrać zabawki, drugie idzie w inną stronę niż było w scenariuszu, tu się rozlała woda, więc trzeba zetrzeć podłogę... Jest wiecznie działanie i dużo mniej niż w każdym innym filmie mogę pomyśleć: "no dobrze, ale co ja mam grać w tej scenie?". Egotyczne myślenie aktorskie jest zepchnięte na dalszy plan.

Masz poczucie odpowiedzialności? W jakimś sensie mierzycie się jednak z legendą?

- W jakimś stopniu na pewno czuje się odpowiedzialna. Mam jednak świadomość, co zresztą w wywiadach podkreśla pan Andrzej Wajda, że to jest jego film. To jest bardzo trudne, bo każdy chciałby ułożyć własną historię, każdy wie, jaka ta historia powinna być. Ale reżyserem tego filmu jest Andrzej Wajda i to jest jego historia. A ja jestem jej częścią.

Kiedyś mówiłaś, że chciałabyś zagrać postać cyniczną i skrajnie złą...

- Faktycznie, kiedyś żartowałam, że chciałabym być takim "Dexterem w spódnicy" i wymordować pół osiedla. Myślę, że byłoby bardzo ciekawe poszukać czegoś zupełnie innego. Wierzę, że kiedyś to się stanie. Czasami myślę, że jakby pozamieniać wszystkie obsady w różnych filmach, to byłoby to z korzyścią i dla aktorów, i dla filmów. Nadal niestety jesteśmy jednak obsadzani bardzo stereotypowo. Jak już coś zagraliśmy i się w tym sprawdziliśmy, to znowu jesteśmy w podobnych rolach obsadzani.

A to dla aktora pewnie nudne?

- Myślę, że i dla aktora, i dla widza. Co ciekawe, my w teatrze gramy skrajne różne, trudne role. I w teatrze jakoś to się udaje. W kinie jest jeszcze pewna zachowawczość. Chociaż jestem dobrej myśli. Te filmy, które widziałam na tegorocznym festiwalu filmowym w Gdyni, bardzo mi się podobały. Myślę, że polskie kino ma się dobrze, jest bardzo dobra energia i wszystko idzie w dobrym kierunku.


Wspomniałaś, że nie grasz w serialach, nie ma cię w telewizji. To cię nie interesuje, czy po prostu nie dostajesz ciekawych propozycji?

- Tak się składało, że nie mogłam pewnych rzeczy zrobić, bo były różne wyjazdy i filmy, ale chyba też nie dostałam takiej propozycji, która wydawałaby mi się ciekawa. Jeśli propozycja serialowa dubluje to, co zagrałam w filmie, to ją odrzucam, nie chcę tego robić. Wydaje mi się, że to po prostu nie byłoby to ciekawe. Jednak gdybym dostała jakąś zamkniętą serialową historię, coś co by kompletnie przełamywało moje dotychczasowe działania, co byłoby czymś nowym dla mnie, to pewnie poważnie bym się nad tym zastanowiła.

Nad czym teraz pracujesz,w czym będziemy mogli cię wkrótce zobaczyć?

- Jesienią w Teatrze Telewizji będzie premiera przedstawienia "Rzecz o banalności miłości". To spektakl w reżyserii Feliksa Falka o Hannah Arendt i Martinie Heideggerze. Trochę dziwnie mi się gra, bo najpierw gram z Piotrem Adamczykiem, potem z Andrzejem Grabowskim , a w kolejnej odsłonie Hannah Arendt gra Teresa Budzisz-Krzyżanowska. To jest bardzo dobry tekst i myślę, że bardzo ciekawa rzecz. Mam też z planach jakąś produkcję filmową za granicą, jednak na razie o tym nie mogę nic więcej powiedzieć.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy