Reklama

Zbigniew Buczkowski: Zgasną światła, Afryka czeka

Od kilku dni możemy śledzić nowe przygody bohaterów serialu „Lombard. Życie pod zastaw”. Zbigniew Buczkowski opowiada, z jakimi problemami będzie borykał się grany przez niego Kazimierz, a także, co planuje, gdy skończy zdjęcia.

Od kilku dni możemy śledzić nowe przygody bohaterów serialu „Lombard. Życie pod zastaw”. Zbigniew Buczkowski opowiada, z jakimi problemami będzie borykał się grany przez niego Kazimierz, a także, co planuje, gdy skończy zdjęcia.
Zbigniew Buczkowski na planie serialu „Lombard. Życie pod zastaw” /AKPA

Co wydarzy się u pana bohatera w nowych odcinkach? Dzieci przysporzą mu bólu głowy?

Zbigniew Buczkowski: - Ból głowy to mało powiedziane. Grany przeze mnie Kazimierz będzie miał ze swoimi dziećmi istne urwanie głowy! Sen z powiek spędzą mu ich życiowe wybory. Córka, Marta (Agata Szafrańska) zaręczy się z synem największego wroga Barskiego. Nie zdoła więc zaakceptować tej sytuacji: przygotowań do ślubu, wizji tego, że Korynt (Marek Wolny) dołączy do rodziny... Natomiast syn, Adek (Mateusz Murański), z którym i tak jest niemało problemów, zakochał się w nieodpowiedniej dziewczynie. Przez jej fałszywe oskarżenia trafił w 2. serii do aresztu. I kiedy wydawało się, że to już przeszłość, Patrycja (Paulina Jeżewska) nagle wróciła z informacją, że spodziewa się dziecka! I to Adek podobno jest tatusiem! Ale czy na pewno? Tego zdradzić nie mogę.

Kazimierz zdaje się dość zaborczym ojcem wobec Marty. A jakim ojcem dla swojej córki był i jest pan?

- Zawsze starałem i staram się być dla mojej córki oparciem i przyjacielem. Służyć jej dobrą radą oraz pomocą. Nawet teraz, gdy jest dorosła. Myślę, że się sprawdziłem, bo mamy z żoną bardzo dobry kontakt z obojgiem naszych dzieci.

Reklama

A dla syna? Syna wychowuje się inaczej? Niektórzy twierdzą, że łatwiej...

- Czy łatwiej, to nie wiem, ale rzeczywiście inaczej. Zazwyczaj jest tak, że mama ma bliższy kontakt z córką, a tata z synem. To naturalna kolej rzeczy.

A jakim jest pan dziadkiem?

- Oj, uwielbiamy z żoną spędzać czas z naszymi ukochanymi wnukami. A mamy ich czworo - pokaźna gromadka smyków! Gdy nas odwiedzają, to jakby przez dom przeszło istne tornado. Ostatnio z trzyletnim Tomciem bawiliśmy się w "parkowanie do garażu". Wnuczek siedział za kierownicą i udawał że prowadzi mój samochód. Zabawa tak nam pięknie szła, że aż wyładował się akumulator.

Wracając do "Lombardu". Jaki przedmiot, który trafi pod zastaw w nowym sezonie, zrobił na panu największe wrażenie i dlaczego? I jaka historia jest z nim związana?

- Nasz serial to istna kopalnia pomysłów. W pamięci utkwiło mi kilka wątków. Między innymi przejmująca historia właściciela ikony. Postanowił ją zastawić, bo znalazł się w bardzo trudnej życiowej sytuacji, wręcz dramatycznej. Pojawi się też wzruszający wątek chłopca, który będzie chciał pogodzić rodziców i o pomoc zwróci się do naszego lombardu. Inna ciekawa historia dotyczy ekscentrycznego starszego pana, w dodatku szlacheckiego pochodzenia, który zastawi zabytkowe pistolety. Problem zacznie się, gdy pojawi się jego brat. Będzie się działo!

A może jakiś serialowy rekwizyt przypadł panu do gustu albo doszedł pan do wniosku, że może się panu przydać, i zabrał go pan do domu?

- Do domu niczego nie zabrałem. Zresztą produkcja by na to nie pozwoliła. Ale perełek na planie było wiele. Z 2. sezonu zapamiętałem piękne bursztynowe szachy oraz skuter OSA. Na początku zdjęć do 3. sezonu moje oko od razu przykuły egzotyczne indiańskie pióropusze, element scenografii.

Odnalazłby się pan w pracy w lombardzie?

- Gdyby to był lombard podobny do naszego, serialowego - to czemu nie? Tylu ciekawych ludzi można spotkać i wysłuchać fantastycznych historii, a nawet stać się ich częścią. Natomiast gdybym go prowadził tak, jak robi to grany przeze mnie Kazimierz, to pewnie poszedłbym z torbami. Bo Kazimierz, co prawda, jest biznesmenem, ale ma też dobre serce i wielu ludziom bezinteresownie pomaga, pożycza pieniądze. A chyba nie o to chodzi w tym biznesie.

Udało się państwu razem z żoną odwiedzić Australię?

- Był to zaległy prezent, który sprawiliśmy sobie na 35. rocznicę ślubu. O Australii marzyliśmy od dawna i w końcu nadarzyła się okazja, by tam polecieć.

Jak wspomina pan tę podróż?

- Australia to przepiękne miejsce, takie egzotyczne i ciepłe, a ja uwielbiam słońce. Z moją Zulą spędziliśmy tam miesiąc, odwiedzając różne wyjątkowe miejsca. Spotkaliśmy wielu pozytywnych ludzi. Była to jedna ze wspanialszych wycieczek, jakie odbyliśmy. Na tym jednak nie poprzestaniemy!

Dokąd teraz zamierzają państwo się udać?

- Po skończeniu zdjęć do 3. sezonu "Lombardu" na pewno będziemy chcieli odpocząć tylko we dwoje w jakimś ciepłym miejscu. Ostatnio coraz częściej rozmawiamy o Afryce, więc kto wie?

Małgorzata Pokrycka


Kurier TV
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Buczkowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy