Reklama

Zaśpiewać jak najlepiej

Wokalistka Urszula Dudziak pracowicie spędza czas. Jej zespół dostał się do finału "Bitwy na głosy". Artystka opowiada o swej grupie z Zielonej Góry, o rywalizacji w tym muzycznym programie i planach na przyszłość.

Co przygotowuje pani zespół na finałowy odcinek programu?

- Przygotowaliśmy dwa utwory. To będzie "Lady Marmalade" z filmu "Moulin Rouge" oraz utwór Ricky Martina "She Banks". Zespół jest świetnie przygotowany, mamy wspaniałą choreografię. Jesteśmy gotowi zawalczyć o wygraną.

To znaczy, że tydzień zapowiada się pracowicie...

- Bardzo. Oprócz prób kręcimy też zajawki telewizyjne, puszczane przed programem. To wytężona praca. Po finale na pewno będziemy musieli złapać oddech, ponieważ za nami są dwa miesiące tytanicznego wysiłku.

Reklama

Zespół ćwiczy w Warszawie, czy w waszej rodzinnej Zielonej Górze?

- Przygotowujemy się w Zielonej Górze. Przyjeżdżam do nich na próby. Potem w czwartek zespół jest już w Warszawie, żeby do soboty próbować. Pracujemy od rana do wieczora. Wchodzi w to przygotowanie wokalne, wymowa, emisja głosu, choreografia. Niektórzy dokonują wielkich starań, żeby pogodzić szkołę i pracę z udziałem w programie.

W najbliższą sobotę odbędzie się ostatni odcinek "Bitwy na głosy". Czy zespół będzie istniał dalej?

- Postaram się zrobić wszystko, żeby im pomóc. Mamy już zabukowanych kilka koncertów. Wszystko zależy od determinacji zespołu. Nie wiadomo, jak to będzie, ponieważ jest tam wiele osób, które pracują, uczą się, niektórzy mają w planach wyjazd za granicę. Powstanie stałej grupy wymaga czasu. Wszystko się okaże.

W ostatnim odcinku rywalizacja odbywała się między panią i Haliną Młynkovą. Atmosfera była napięta?

- Ja i Halinka bardzo się szanujemy, a nasze zespoły się zaprzyjaźniły. W żartach pojawiły się nawet plany pomieszania Cieszyna z Zieloną Górą. To jest przykład tego, jak powinna wyglądać rywalizacja. Cieszę się, że Halinka też tak to widzi. Obie jesteśmy szczęśliwe, że doszłyśmy tak daleko. Słowo "rywalizacja" nie pasuje do nas, ponieważ po pierwsze: cel jest charytatywny, a po drugie: jest to piękny misyjny program. Chcemy z Halinką pokazać, że jesteśmy różne, ale łączy nas jeden cel: ukochanie muzyki i śpiewanie razem. To jest najpiękniejsze.

Czy zespół zawsze ćwiczy z panią?

- Nie ćwiczymy razem codziennie. Kiedy mnie nie ma w Zielonej Górze, są z nimi Bartek Stankowiak i Bogumiła Tarasiewicz, którzy ich przygotowują. Ci ludzie wykonują wielką pracę. Kiedy przyjeżdżam do Zielonej Góry, to mój zespół już śpiewa dany utwór. Pomagam im w interpretacji, mówię, co i jak, lecz Bogusia i Bartek bardzo mi pomagają.

Jak godzi pani obowiązki zawodowe z udziałem w programie?

- Ostatnio trochę oddaliłam się od wszystkiego. Na szczęście udało nam się przełożyć wszystkie koncerty na dalsze terminy. Praca w "Bitwie na głosy" zabiera nam cały czas.

Takim programom jak "Bitwa na głosy" zawsze towarzyszy wiele różnych komentarzy. Jak reaguje na nie pani zespół?

- Jesteśmy skoncentrowani tylko i wyłącznie na pracy. Nie interesują nasz spekulacje i komentarze. Zależy nam tylko na tym, żeby zaśpiewać jak najlepiej.

Rozmawiała: Dominika Gwit (PAP Life)

Wielki finał "Bitwy na głosy" w najbliższą sobotę, 7 maja.

"Bitwa na głosy" - zobacz nasz raport specjalny!

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Urszula Dudziak | Bitwa na Głosy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy