Reklama

"Tanna": To było mistyczne przeżycie

"Przez siedem miesięcy żyliśmy razem, wymieniając się jedzeniem, opowieściami, ceremoniami" - tak o filmie "Tanna" opowiadają jego twórcy, Bentley Dean i Martin Butler. Tytuł trafi na ekrany polskich kin w najbliższy piątek, 1 września.

"Przez siedem miesięcy żyliśmy razem, wymieniając się jedzeniem, opowieściami, ceremoniami" - tak o filmie "Tanna" opowiadają jego twórcy, Bentley Dean i Martin Butler. Tytuł trafi na ekrany polskich kin w najbliższy piątek, 1 września.
Kadr z filmu "Tanna" /materiały prasowe

Tanna to wyspa położona na Południowym Pacyfiku. Zamieszkuje ją jedno z ostatnich tradycyjnych plemion - rdzenna ludność Yakel. W połowie XX wieku powstał potężny ruch lokalny odrzucający kolonialną obecność, popierający powrót do Kastom czyli zbioru starych tradycyjnych wartości i zasad plemiennych oraz porzucenie zachodnich ubrań, pieniędzy i szkół.

Plemię Yakla z wyspy Tanna nadal poluje za pomocą łuku i strzał, a ich ubrania i domy są zrobione z materiałów zebranych w dżungli. Żyją zgodnie z cyklem natury. Rozpoczynają dzień od wschodu słońca, kończą go uroczystością kava - jest to picie napoju z korzenia pieprzu o zachodzie słońca. Ci ludzie są dumni ze swojej kultury i chcą się podzielić nią z resztą świata. O ich życiu opowiada film "Tanna". Produkcja oparta jest na prawdziwej historii.

Reklama

"Nikt z obsady nigdy wcześniej nie występował przed kamerą. Wszyscy aktorzy pochodzą z Yakel lub z sąsiednich wiosek. Nie mają żadnego wykształcenia, większość z nich nigdy nie opuściła Tanny. Wszyscy prowadzą całkowicie tradycyjne życie, przestrzegając zasad Kastom" - opowiada reżyser filmu Martin Butler. "Przez siedem miesięcy żyliśmy razem, wymieniając się jedzeniem, opowieściami, ceremoniami, śmiechem, problemami i przygodami" - dodaje.

Jak powstał ten niezwykły film?

Bentley Dean (reżyser): - W 2004 roku znalazłem się na krawędzi aktywnego wulkanu Tanna, dyskutując o geopolityce z Johnem Frumem, z programu Dateline. (...) Nagle wulkan wyrzucił lawę i popiół, nastąpiła potężna erupcja. Widząc moje spojrzenie pełne strachu, zapewnił mnie: "Tanna jest jedyną taką wyspą". Pomyślałem, że on ma rację - zaledwie 50 km na 20 km, gęste lasy deszczowe, czarno-białe piaszczyste plaże, wspaniałe koralowce i jasna równina z popiołu. Ale zawiera również jeden z najbardziej zróżnicowanych i unikalnych zbiorów systemów wierzeń na świecie. Spośród wszystkich wysp Pacyfiku, Tanna najprawdopodobniej posiada najbardziej restrykcyjny Kastom. Pamiętam, że pomyślałem jak wspaniale byłoby znaleźć powód, aby zostać tu na dłużej, dowiedzieć się więcej, może pewnego dnia zrobić tu film.

Martin Butler (reżyser): - W połowie 2013 roku zakończyliśmy właśnie cykl o historii Aborygenów australijskich i mieliśmy okienko między projektami. Bentley powiedział mi, że chciałby zamieszkać ze swoją partnerką i dwojgiem ich małych dzieci w innej kulturze, zanim dzieciaki pójdą do szkoły. Zaproponował nam zrobienie filmu fabularnego na temat wyspy Tanna. Biorąc pod uwagę, że żaden z nas nie miał na koncie takiego filmu i nie mieliśmy pieniędzy pomyślałem, że to bardzo ambitny plan, jeśli nie głupota. Ale posiadaliśmy też mocne strony. Nasza dwójka używając tylko minimum sprzętu, kręciła film przez wiele miesięcy bez ogromnych nakładów budżetowych. Udało nam się go zrealizować w oparciu o szacunek i cierpliwość.

- Przyjechaliśmy na Tannę, aby przetestować wodę. Szef Ośrodka Kultury, Jacob Kapere, zasugerował odwiedzenie wioski Yakel, aby omówić ten pomysł. Zostaliśmy powitani serdecznie przez mężczyzn, wszyscy odziani byli w Nambas (osłonę na penisa) i zaprosili do picia kava - napoju ze świeżych korzeni pieprzu. Następnego ranka odtworzyliśmy im na laptopie "Ten Canoes" Rolfa De Heera, aby pokazać jaki rodzaj filmu możemy zrobić. Ci ludzie nigdy wcześniej nie widzieli filmu fabularnego. Ale najpiękniejsze w tym wszystkim było ich pytanie: "Czy możemy zacząć jutro?".

- Pierwszego dnia zabrano nas na drugą stronę wyspy, gdzie odbywało się spotkanie między wszystkimi plemionami z tego obszaru. Był tam omawiany problem młodej kobiety została obiecana innemu plemieniu - zaaranżowano jej małżeństwo. Kobieta była jednak zakochana w kimś innym. Byliśmy zafascynowani. Ostatecznie ustalono, że każda strona wymieni się napojem kava oraz świniami, a zakochana para może pozostać razem, dopóki ich plemię nie dostarczy innej panny młodej. Powiedziano nam, że te spory nie były tak łatwo rozwiązywane w przeszłości.

Jak wyglądał casting?

Bentley Dean (reżyser): - W trakcie castingu odbyliśmy wiele spotkań. Wódz Yakla gra Wodza Yakla - Charliego. Lekarz gra Lekarza. Wszyscy zgodzili się, że Mungau powinien zagrać główną rolę - Daina, ponieważ jest przystojny. Miał jednak problem z publicznym okazywaniem sympatii głównej bohaterce - okazywanie uczuć jest tabu. Jednak przekonaliśmy go i pod koniec zdjęć zachowywał się całkiem swobodnie. Przesłuchania do roli Wawy trwały długo. Marie, która gra Wawę, była jedyną, która potrafiła patrzeć Mungau prosto w oczy. Martin, gdy tylko zobaczył Marie, od razu wiedział, że to ona. Miała w sobie coś oszałamiającego, zarażała śmiechem i posiadała emocjonalną głębię w oczach. Generała Pokoju oraz Świadka grają ludzie z sąsiednich plemion.

Jak udało wam się uzyskać takie efekty?

Bentley Dean (reżyser): - "Tanna" była kręcona w niezwykły sposób. Żaden z aktorów nie miał doświadczenia ani odpowiedniego wykształcenia. Dialogi w dużej części były improwizowane. (...) Zaczęliśmy zdjęcia w marcu 2014 roku. Nie byliśmy pewni, jaki styl filmowania będzie najlepszy. Pierwsze zdjęcia próbne to scena końcowa filmu, w której wódz Charlie uczy ludzi z Yakla pieśni pokojowej. Bentley pamięta uczucie gęsiej skórki, kiedy zaczął nagrywać niezwykłe niuanse - prowokacje i przekonywanie Charliego, akceptację grupy, niechęć do Lingai i sprzeciw Daina. Postanowiliśmy, że nie będzie więcej prób. Będziemy kręcić na żywca. Naszym zdaniem ten film nie mógłby powstać w inny sposób.

Jakie chwile z kręcenia "Tanny" zapamiętaliście najbardziej?

Martin Butler (reżyser): - Moje pierwsze popołudnie w Yakel było niezapomniane. To był czas kava. W Yakel kava jest przygotowany w tradycyjny sposób. Mężczyźni oczyszczają korzenie i żuję je przez około minutę, aż te będą miękkie i brązowe. Potem wypluwają je na szerokie liście, dolewają wodę i wyciskają liść do skorupy kokosa. Powstaje szaro - brązowa mętna ciecz, która smakuje i pachnie jak ziemia. To było moje pierwsze doświadczenie obrządku kava i najbardziej utkwiło mi w pamięci. Kava w Vanuatu, a szczególnie na wyspie Tanna, ma większe znaczenie niż gdzie indziej na Pacyfiku. Jest to doznanie mistyczne. Na początku drętwieją usta i język, ale w ciągu kolejnych dziesięciu minut ciepła rozkosz rozlewa się po całym ciele, a miękkie światło zmroku zamienia się w noc, rodząc silne poczucie więzi z naturą i ludźmi wokół ciebie. Po skończeniu uroczystości rozmowy milkną, a mężczyźni zaczynają medytację. Powoli i cicho dryfują w stronę ogniska, aby zabrać stamtąd własny ogień. Usiadłem przy ognisku z Albi, który gra rolę Szamana. To było mistyczne przeżycie.

Bentley Dean (reżyser): - Każdy moment gdy kręciliśmy zdjęcia przy wulkanie Duchowej Matki był dla mnie niezapomnianą chwilą. Nie było potrzeby stosowania efektów specjalnych - każda erupcja była bardzo realna i czasami straszna.

Co plemię sądzi o filmie?

Bentley Dean (reżyser): - Obiecaliśmy ludziom Yakla, że będą pierwszymi na świecie, którzy obejrzą "Tannę", ale na kilka tygodni przed zaplanowanym pokazem dla aktorów i obsady, cyklon Pam zdewastował Vanuatu. Yakel również nie został zaoszczędzony. Każdy dom, z wyjątkiem specjalnie wybudowanej tradycyjnej chaty, został zniszczony. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych. Mieszkańcy nalegali, abyśmy pokazali film zgodnie z planem. Yakel był ledwie rozpoznawalny - połamane drzewa, przebudowane domki. Zawiesiliśmy biały ekran na masywnym drzewie - jednym z niewielu, które pozostało po cyklonie. Wyświetliliśmy film. To było niezapomniane przeżycie. Nikt z nich nigdy nie był w kinie. Był to ich pierwszy film, przedstawiał ich własną historię, a do tego w ich własnym języku. Młodzi chłopcy chichotali na scenach miłosnych. Dziewczyny uciszały ich. Następnego dnia, po wielu wewnętrznych dyskusjach, wodzowie powiedzieli nam: "Wiemy, że przybyłeś tutaj ze sprzętem i z pomysłem zrobienia filmu. Chcemy cię poinformować, że uważamy, że to nasz film. Odzwierciedla prawdę i pomoże utrzymać silny Kastom". Po tych słowach dali nam kurczaka i święty korzeń kava.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy