Reklama

Spartanie byli jak głodne lwy

Choć film"300", oparty na komiksie Franka Millera, nie jest pierwszą dużą produkcją aktora, to właśnie on przyniósł mu światową sławę. Gerard Butler zagrał tu główną rolę - wcielił się w pięknie zbudowanego króla Spartan, Leonidasa. Film bardzo ściśle trzyma się pierwowzoru - niektóre sceny są jakby wprost "wyjęte" z komiksu. Produkcja opowiada o bitwie pod Termopilami w sierpniu 480 roku p.n.e., kiedy to elitarna garstka wojowników ze Sparty (legendarne 300), plus około 6 tysięcy gorzej wyszkolonych i uzbrojonych ochotników, odpierało ataki perskiej armii Kserksesa I, w liczbie około 200 tysięcy. O pracy na planie "300", rzucaniu włócznią, sile charakteru i bohaterach komiksowych opowiadają Gerard Butler oraz reżyser Zack Snyder i autor komiksu Frank Miller.

Czy możesz w kilku słowach powiedzieć o czym jest film "300"?

Gerard Butler: Najkrócej mówiąc, to historia trzystu Spartan. Król wraz ze swoją elitarną strażą przyboczną wyrusza na pewną śmierć, żeby ocalić swój kraj. Mają walczyć z największą armią, jaką widział świat.

Najważniejszym przesłaniem naszego filmu jest pokazanie, kim jest Spartanin. Sposób wychowania młodych Spartan był bardzo surowy. Myślę, że teraz by to już nie przeszło, ale w kontekście historycznym jest to naprawdę fascynujące. No i trzeba sobie uświadomić, że byli to być może najdoskonalsi żołnierze w historii, jeśli chodzi o wyszkolenie, wytrzymałość, siłę charakteru...

Reklama

W filmie widać to wszystko i od razu uświadamiamy sobie, jacy są Spartanie. A potem w scenariuszu pojawia się Kserkses i Persowie i od razu widzimy, że to będzie wyzwanie godne męstwa Spartan. Wielka armia perska naciera z północy. Persowie nienawidzą Spartan, z wzajemnością. Spartanie wyruszają więc na bitwę, o której zawsze marzyli. Idą na pewną śmierć, ale wierzą, że to ich przeznaczenie.

Co sprawiło, że zdecydowałeś się zagrać Leonidasa?

Gerard Butler: To było dosyć dziwne. Poszedłem na spotkanie i zapytali mnie: "Słyszałeś o naszym nowym projekcie? Nazywa się "Trzystu". A ja pomyślałem sobie: "Jaki świetny tytuł. Ciekawe, o czym jest ten film?". Prawie od razu pomyślałem, że jest w tym coś nowego i świeżego. Więc kiedy powiedzieli mi, o czym jest ten film i pokazali mi komiks, od razu, jak tylko popatrzyłem na okładkę pomyślałem: "Ale super! Ciekawe, o czym to jest?".

Opowiedz o swojej postaci.

Gerard Butler: Król żyje i walczy ramię w ramię ze swoimi wojownikami. Oddycha tym samym powietrzem. Jest przeciwieństwem Kserksesa, który siedzi w swojej wysokiej wieży, obsługiwany przez niewolników, który korumpuje i uwodzi ludzi, zabija swoich poddanych, aby osiągnąć zwycięstwo. Jest w tym filmie taka scena, kiedy Kserkses mówi: "Jak możesz mi się sprzeciwiać? To bezcelowe: potrafiłbym zabić każdego z moich ludzi, żeby tylko zwyciężyć", a Leonidas odpowiada na to: "A ja oddałbym życie za każdego z moich". Moim zdaniem ta scena doskonale pokazuje charakter Leonidasa".

Zack, film jest gloryfikacją męskiej fizyczności. Skąd ten pomysł?

Zack Snyder: Od początku chciałem podkreślić aspekt sprawności fizycznej. Pomyślałem, że trening aktorów sprawi, że sceny walki będą dużo bardziej realistyczne. W komiksie Franka także pojawia się ten wątek. Kiedy patrzymy na rysunki Spartan, widzimy, że są atletyczni, bardzo sprawni. Ich ciała są wytrenowane, są jak narzędzia. Są ich bronią. Dzięki swojej sprawności mogą przetrwać.

Gerard Butler: Spartanie spędzali całe swoje życie, ćwicząc sztuki walki. Najważniejszą rzeczą w życiu było dla nich bycie wojownikami. Byli wielkimi patriotami. Król mówi więc tak: "Wezmę swoich najlepszych ludzi. Znam ich. Oni zawsze mi towarzyszą". Właściwie, myślę, że problemem Leonidasa mogło być powstrzymywanie jego wojowników od rzucenia się na Persów. Byli jak głodne lwy, które wyrywają się na polowanie.

A jak wyglądała praca na planie?

Gerard Butler: Snyder wcześniej trenował z naszymi ekspertami od sztuk walki. Sam jest w tym świetny. Jest prawie jak komandos albo jak żołnierz jednostek specjalnych. Właściwie to wkurzające. Jest taka scena, kiedy rzucam włócznią w Kserksesa. Zack przychodzi i mówi: "Czy mam to zrobić pierwszy?". Jako cel mieliśmy przypięty obrazek Kserksesa, strasznie daleko. Ale Zack bierze tę włócznię i rzuca. A ja już czuję, że mu się uda. I rzeczywiście! Wbiła się prosto w cel, przebiła obrazek i przeszła na wylot przez grubą podkładkę. A mnie nigdy nie udało się tego powtórzyć. Albo kiedyś graliśmy w kule na dziedzińcu. Rzucaliśmy sobie, ale szło mi kiepsko. Właściwie, nikomu się nie udawało dorzucić do celu. Aż tu przychodzi Zack, zaczyna rzucać i jego kule lądują może dwa centymetry od celu. On po prostu taki jest: czego nie dotknie, jest w tym świetny. Sam jest sprawny i wysportowany i dlatego tak dobrze rozumie tę historię.

Zack, dobrze ci się pracowało z Frankiem Millerem?

Zack Snyder: Jedną z najwspanialszych rzeczy w komiksie Franka - i w jego innych komiksach - jest proza. To nie są tylko podpisy pod obrazkami, to właściwie proza poetycka. To bardzo przemyślane, bardzo świadome. Ma swoją strukturę. Moim zdaniem podpisy Franka są tak samo ważne, jak jego rysunki. W tym samym stopniu wpływają na wartość artystyczną jego komiksów.

Frank, czy przed realizacją filmu studiowałeś historię wojskowości?

Frank Miller: Przygotowując się do rysowania tego komiksu, zainteresowałem się historią wojskowości. To były początki - teraz stałem się jej prawdziwym fanatykiem, czuję się jak student. Czytałem o wszystkich armiach i wszystkich bitwach: od Troi do Okinawy. Coraz bardziej mnie to wciąga. Historia wojskowości to prawdziwa historia ludzkości, bo przecież można powiedzieć, że ludzie w toku historii przede wszystkim zabijali siebie nawzajem.

Jaka część pracy nad komiksem jest dla ciebie najważniejsza?

Frank Miller: Oczywiście, najważniejszym elementem komiksu są rysunki. Pracowałem nad kreską, bo zależało mi na tym, żeby postaci były bardzo dynamiczne. Chciałem zniwelować u czytelników wrażenie, że czytają komiks o "starej historii". To nie jest stara historia, to jest ponadczasowa historia! Dlatego zdecydowałem się mocno zmodernizować warstwę wizualną. Czułem, że dzięki temu mogę przedstawić wszystko bardziej jasno, że akcja nabierze tempa.

Kiedy rysuje się planszę komiksu, najważniejszy jest z kolei rysunek sylwetek. Uświadamiasz to sobie bardzo wcześnie. Najważniejsze jest to, czy sylwetki są zaczernione, czy nie. Chodzi też o kształt. O świadomość tego, co się robi. "Co będzie, jeśli narysuję to tak? A tak?". W jaki sposób wpływa to na znaczenie? To jest najbardziej interesujące w pracy rysownika komiksów. Dla mnie to najbardziej fascynująca część procesu i koncentruję się na niej. Nie obchodzi mnie kształt paznokci jakiejś postaci. Skupiam się na sylwetkach, ich kontraście z tłem i tak dalej. To rysunek sylwetek popycha akcję do przodu, przekazuje czytelnikom historię w sposób jasny i bezpośredni.

Zack, dobrze czujesz się w roli reżysera na planie?

Zack Snyder: Reżyserowanie - to jedyne, co umiem robić. Nigdy nie miałem innej pracy. Najbardziej lubię te momenty, kiedy rozmawiam z członkami ekipy i wymyślamy coś razem - następne ujęcia, albo następną scenę. Coś w tym stylu. Jak mamy się ustawić, żeby coś nakręcić, jak to ma wyglądać. Moim zdaniem problemy, które się ma jako reżyser, często są powiązane z problemami we własnym życiu. Chodzi mi o to, że jeśli ktoś jest reżyserem, ale nie sprawia mu to radości, to może powinien się zastanowić nad samym sobą. Ja uważam, że to najlepszy zawód na świecie.

Dziękuję za rozmowę.

(Na podstawie materiałów dystrybutora, firmy Warner Bros. Poland)

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy