Reklama

Sławomir i Kajra: Król sceny jest tylko jeden

Sławomir Zapała i jego żona Magdalena Kajra Kajrowicz to najpopularniejszy duet w krajowym show-biznesie. Opowiadają o koncertowym szaleństwie, wakacyjnych planach oraz plusach i minusach bycia gwiazdą w Polsce.

Sławomir Zapała i jego żona Magdalena Kajra Kajrowicz to najpopularniejszy duet w krajowym show-biznesie. Opowiadają o koncertowym szaleństwie, wakacyjnych planach oraz plusach i minusach bycia gwiazdą w Polsce.
Sławomir Zapała i Magdalena Kajra Kajrowicz na Festiwalu w Opolu 2018 /AKPA

On urodził się w 1983 roku w Krakowie, a ona rok później w Wałbrzychu. Oboje ukończyli krakowską Akademię Sztuk Teatralnych, ale zaiskrzyło między nimi dopiero kilka lat później, podczas pobytu w USA. Sławomir zagrał w ponad trzydziestu serialach i filmach, ale to nagranie hitów "Megiera" i "Miłość w Zakopanem" przyniosło Platynowa Płytę oraz zapewniło mu sławę i uwielbienie fanów. Mają dwuletniego synka Kordiana.

Słyszałam, że wasz zawodowy kalendarz wypełniony jest do końca roku. Liczyliście, ile czeka was koncertów w tym sezonie?

Reklama

Kajra: - Cześć, tu Kajra. Masz nieaktualne dane - kalendarz mamy zaplanowany prawie do końca przyszłego roku (śmiech).

Sławomir: - Cześć, tu Sławomir. Żeby się nie denerwować, interesuję się tylko tym, co mam do zrobienia dziś i przez najbliższy tydzień. O resztę pytaj naszego menadżera. Ale mówiąc serio, to liczba koncertów jest ogromna. Żeby wszystkiemu podołać, muszę mieć żelazną kondycję. Każdy nasz koncert trwa ponad godzinę. Nie mamy chwili wytchnienia, bo gramy na żywo, więc za każdym razem trochę muszę się napocić. Poza tym jeszcze wszystko trzeba doskonale rozplanować.

Wspomniałeś o kondycji. Jak utrzymujesz formę?

Sławomir: - Jakiś czas temu wróciłem do boksu. Systematyczne treningi bardzo mi pomagają. Wykonanie jednej piosenki jest jak trzyminutowa runda w boksie. Ćwiczenia na skakance, które są nieodłącznym elementem treningu każdego boksera, nie tylko poprawiły moją kondycję, ale także oddech, a jak zapewne się domyślasz, to u wokalisty kluczowe.

Ćwiczysz systematycznie?

Sławomir: - Staram się...

Kajra: - Choć nie zawsze pozwala na to nasz zawodowy kalendarz. Pamiętasz, jak w maju mieliśmy 26 koncertów i musiałeś odpuścić? W czerwcu zaliczyliśmy kilka imprez więcej i tak do listopada. Nie zapominajmy jeszcze o zdjęciach do programu telewizyjnego i kilku innych rzeczach. Więc trochę tego jest (śmiech), ale rewelacyjnie udaje nam się to wszystko pogodzić. Koncert to nasza siłownia!

Kajra wspomniała o telewizji. Jak odnalazłeś się w roli prowadzącego show "Big Music Quiz"? Przed startem programu powiedziałeś, że to duże wyzwanie. Były jakieś trudności?

Sławomir: - Jest rewelacyjnie! Wspólnie z Kajrą czujemy się gospodarzami pełną gębą. Zapraszamy bardzo ciekawych gości, którzy dają nieźle czadu. Ludzie zaskakują nas swoją otwartością, poczuciem humoru. Za każdym razem jesteśmy ciekawi nowych gości. Każdy odcinek to dla nas wyzwanie, ale także wielka przyjemność ze spotkania z interesującymi ludźmi. Na początku musieliśmy dokładnie zapoznać się z zasadami programu, a potem już jakoś poleciało... (śmiech)

Coś was zaskoczyło w trakcie nagrywania pierwszego sezonu?

Kajra: - Okazało się, że Sławomir jest znakomity, gdy nasi goście zaczynają szaleć, przejmują program i trzeba ich okiełznać (śmiech), wtedy wkracza on - Sławomir.

Sławomir: - Dobrze czuję się w tej roli. Zawsze marzyłem, żeby poprowadzić program muzyczny, w którym króluje rozrywka, radość, uśmiech. Jest mi w nim naprawdę dobrze. Pierwszy sezon zakończyliśmy. Oglądalność była świetna, więc jest szansa na kontynuację.

Teraz stacje prześcigają się w wymyślaniu programów rozrywkowych. Widziałbyś siebie w jury któregoś z nich? "The Voice of Poland", "Mam talent!", "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"?

Sławomir: - Jeszcze nie dostałem propozycji, ale gdyby takowa przyszła...

Kajra: - (śmiech) Tak szczerze, to było kilka propozycji, ale nie mówiliśmy ci z Robertem [menadżer - przyp. red.], żebyś nie zaprzątał sobie nimi głowy. Wiedzieliśmy, że i tak czas nam na to nie pozwoli.

Sławomir: - To się dowiedziałem! Mówiąc serio, to jesteśmy otwarci na nowe rzeczy, ale nasza doba ma tylko 24 godziny, więc nie możemy chwytać się wszystkiego.

A co wolisz - koncerty czy prowadzenie programów telewizyjnych?

Sławomir: - Uwielbiam koncerty! Nawet nie wiesz, ile energii może dać takie jednorazowe spotkanie z tysiącami radosnych ludzi. Choć ogromnym plusem pracy przy programach telewizyjnych jest fakt, że nie trzeba pokonywać aż kilkudziesięciu, a czasem nawet kilkuset kilometrów dziennie. Wszystko kręci się na miejscu. Ale ja lubię różnorodność. Doświadczenie pokazuje, że jesteśmy w stanie przejechać busem całą Polskę, i to w jeden dzień! W tym sezonie zdarzy się nawet, że będziemy przemieszczać się helikopterem. Damy radę!

Kajra: - Warto dodać, że nie zamykamy się wyłącznie w jednej stacji lub w jednym show. Nasz projekt dużo mieści.

Kajro, ze Sławomirem jesteście razem w domu i na scenie. Jak to znosisz? Nie masz czasem dość tego szalonego życia?

Kajra: - Z każdym dniem jest coraz lepiej (śmiech). Dużo pracujemy nad naszym związkiem, bo jesteśmy z tych, którzy nie zamieniają na nowszy model, tylko ciężko pracują nad tym, co mają, by było dobrze.

Sławomir: - Cud, że jeszcze się nie pozabijaliśmy (śmiech). Oczywiście mam tu na myśli dom. Ale tak serio, to czuję ogromne wsparcie ze strony Kajry. Wiem, że chce dla mnie dobrze, dla nas. A zawodowo jedno pilnuje i broni przodu, a drugie tyłu. I tak ma być.

Kajra: - Zawsze mogę liczyć na Sławomira. Gdy mam gorszy dzień, błyskawicznie potrafi poprawić mi humor. A u nas w domu jest jak w tej naszej piosence "Megiera". Posłuchajcie, tam jest cała prawda o mnie (śmiech).

Będziecie mieli czas w tym roku na wakacje?

Kajra: - Chcielibyśmy na dłużej wyjechać, ale na to musimy poczekać dopiero do stycznia. Najpierw przeżyjmy w dobrym zdrowiu aktualny sezon koncertowy. Potem zobaczymy, co dalej.

Gdziekolwiek się pojawicie, tam natychmiast jesteście rozpoznawalni i oblegani przez rzesze fanów. Zaskoczyła was ta nagła popularność? Zaczynając przygodę z show-biznesem, liczyliście na takie powodzenie waszych piosenek?

Sławomir: - Popularność jest konsekwencją tego, że mamy przebój. Fakt, że ludzie się do nas uśmiechają, chcą zrobić sobie wspólne zdjęcie, to bardzo dobry znak. Wypada tylko się z tego cieszyć. Oczywiście bywają momenty trudniejsze, gdy na przykład jesteśmy w trasie i na chwilę zatrzymujemy się na stacji benzynowej, dopada nas grupa fanów. Ale dajemy radę, by każdy był zadowolony. Przecież jesteśmy dla ludzi i dzięki naszym fanom, więc jak mogę narzekać na popularność?

Rozmawiała Małgorzata Pyrko

Czytaj również: Jak Sławomir Zapała stał się Sławomirem. Autor "Miłości w Zakopanem" kończy 35 lat

Super TV
Dowiedz się więcej na temat: Sławomir Zapała
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy