Reklama

Paulina Gałązka: Życie na walizkach

Rok temu wyszła za kolegę z planu "Pierwszej miłości", Norwega Sindre Sandema. Teraz dzieli swój czas między Warszawę, Wrocław i Oslo.

Rok temu wyszła za kolegę z planu "Pierwszej miłości", Norwega Sindre Sandema. Teraz dzieli swój czas między Warszawę, Wrocław i Oslo.
Paulina Gałązka /Piotr Smoliński /Reporter

Zdobyłaś wiele teatralnych nagród, a mimo to większość widzów kojarzy cię z serialowych ról. Nie przeszkadza ci to, nie irytuje?

Paulina Gałązka: - Nie, dlaczego? Tak się akurat zdarzyło, że w filmach pojawiałam się jak dotąd w rolach drugoplanowych lub epizodycznych, ale jestem absolutnie zadowolona z zagranych przeze mnie postaci serialowych. Takich jak choćby Marta Janisz w "Skazanych", czy Aśka Dworzak w "Pierwszej miłości". Poza tym bardzo lubię oglądać seriale...

Czym jest dla ciebie praca na planach tego typu produkcji? Kolejnym zawodowym doświadczeniem, finansową stabilizacją?


- Nie zwykłam myśleć o jakiejkolwiek mojej pracy, czy to w warszawskim Teatrze Ateneum, gdzie jestem na etacie, czy w serialu "Pierwsza miłość", w kategoriach stabilności finansowej. Dlatego, że najważniejsza w tym wszystkim jest moja pasja. Mam wielkie szczęście, że aktorstwo może być też moim zawodem.

Co cię w nim najbardziej kręci?


- Wchodzenie w buty obcego człowieka, czyli stawanie się inną postacią, niż jest się w rzeczywistości. To coś naprawdę wspaniałego - przyjmowanie czyjejś perspektywy, szukanie inspiracji, budowanie świata bohatera. Kiedy stykam się z postacią z trudną przeszłością, uwielbiam zgłębiać temat w książkach psychologicznych.

Reklama

Aśka z "Pierwszej miłości" to ciekawa postać do zagrania?

- Jak najbardziej, ponieważ jest wielobarwną osobą. Z jednej strony kombinatorka, trochę naiwna i egoistyczna, z drugiej - ma dobre serce, jest pomocna i sprytna. Bardzo lubię ją grać, bo wyzwaniem jest wcielanie się w tak
nieoczywistą bohaterkę. Zawsze też ma tyle pomysłów, że nie nudzę się, kiedy ją gram.

Co ciekawego wydarzy się teraz w jej życiu?

- Rozpocznie pracę jako asystentka Kingi [Aleksandra Zienkiewicz - przyp. red.] i będzie musiała szybko udowodnić, że na tę posadę zasługuje, że jest dobra w tym, co robi. Nie jest to proste zadanie, gdyż Kinga nie należy do
osób, które łatwo do czegokolwiek przekonać. Na szczęście związek z Tymkiem [Piotr Gawron-Jedlikowski - przyp. red.] doda Aśce wiary w siebie, z dziewczyny zacznie przeradzać się w kobietę...

Który z momentów na planie serialu najbardziej zapadł ci w pamięć?

- Było ich wiele, ale nie zapomnę, jak musiałam wbiegać do zimnego morza, przy temperaturze szesnastu stopni i udawać, że świetnie się bawię. Zabawna jest też dla mnie praca z Klaudią Halejcio i Asią Jarmołowicz. Prywatnie bardzo się lubimy i mam problem, żeby powstrzymać się od śmiechu, grając z nimi poważne sceny.

Na co dzień mieszkasz w Oslo, często jesteś jednak w Polsce. Czy życie na walizkach nie jest zbyt męczące?


- Prawdę mówiąc, nie wiem, gdzie mieszkam na stałe. Nieustannie krążę między domem w Oslo i w Warszawie, do tego dojeżdżam na plan "Pierwszej miłości" do Wrocławia. Dlatego najważniejsza w takiej sytuacji jest dobra samoorganizacja. Na szczęście lubię podróżować, szczególnie samolotami!

A lubisz oglądać samą siebie na ekranie?

- Niespecjalnie, podobnie jak nie przepadam za słuchaniem swojego głosu. Dlatego na planie staram się nie oglądać nagranych ujęć, bo później trudno mi się skoncentrować.

A wolny czas?

- Mam swoją dziewczęcą paczkę jeszcze z czasów liceum. Przyjaźnimy się już od dziesięciu lat i bez tych babskich spotkań byłoby mi w życiu o wiele trudniej. Nasze relacje porównuję do roślin, które trzeba nieustannie podlewać i pielęgnować, więc staram się to robić w każdej wolnej chwili.

Artur Krasicki


TV14
Dowiedz się więcej na temat: Paulina Gałązka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy