Reklama

Pani Danusia nas odmładza

Najnowszy film Doroty Kędzierzawskiej i Arthura Reinharta "Inny świat" - to biograficzna opowieść o jednej z najbardziej lubianych polskich aktorek - Danucie Szaflarskiej. Przez symboliczne 97 minut filmu, które jest bezpośrednim nawiązaniem do wieku aktorki - Danuta Szaflarska urodziła się 97 lat temu - widzowie mają okazję zobaczyć świat widziany oczami tej wyjątkowej osobowości polskiej kultury.

Jak się robi film o świecie, którego już nie ma?

Artur Reinhart: - Zaprasza się panią Danutę Szaflarską, która się urodziła w 1915 roku i może w wizualny sposób odegrać zapamiętany we wspomnieniach świat. Pani Danuta niechętnie opowiada o sobie, woli być aktorką, niż mówić o sobie. Ten film był dla niej takim przełamaniem się.

Jak się państwu udało namówić ją do tego przełamania?

Dorota Kędzierzawska: - Trochę musieliśmy ponakłaniać panią Danutę, żeby się zgodziła zasiąść przed kamerą. Ważnym argumentem było to, że ona pamięta świat, którego my nie jesteśmy już sobie w stanie wyobrazić. Jest ponadto osobą, która pięknie opowiada i ma świetną pamięć tamtych czasów, ze szczegółami, detalami, drobiazgami. Jak już zaczyna opowiadać, to nie ma końca opowieściom i widz nie może się od tego oderwać. Mieliśmy ogromne kłopoty z montażem, bo zamiast montować materiał - słuchaliśmy po raz kolejny tej samej historii, którą dobrze znamy, ale ona opowiadała tak uwodzicielsko, że się za każdym razem poddawaliśmy.

Reklama

To jest państwa kolejne spotkanie z panią Danutą. Kiedy powstała myśl, by "Inny świat" powstał?

Dorota Kędzierzawska: - Od dawna wszyscy wiedzieli, że to jest niesamowite, jak przepięknie opowiada pani Danuta.

Artur Reinhart: - Inicjatorem był Michał Merczyński, dyrektor Narodowego Instytutu Audiowizualnego (NInA), z którym spotkaliśmy się dwa lata temu we Wrocławiu. Uznał wtedy że to skandal, że taki film jeszcze nie powstał i wspólnie postanowiliśmy rozpocząć prace. Dorota musiała przez chwile namawiać Danusię.

Dorota Kędzierzawska: - Zaczęło się wszystko trzy lata temu, kiedy Filmoteka Narodowa urządziła pani Danucie przegląd filmów na 95. urodziny; wtedy NInA rejestrowała rozmowę po projekcji "Pory umierać" a pan dyrektor Merczyński zapalił się do tej myśli, bo kto raz zobaczy i usłyszy panią Danutę, pozostanie pod wielkim urokiem.


Historię osoby, która urodziła się w 1915 roku, historię artysty z dorobkiem można opowiedzieć na różne sposoby. Jaki mieliście pomysł na tą opowieść?

Dorota Kędzierzawska: - Od początku wiedzieliśmy, że - jeśli chodzi o środki artystyczne - musi to być skromny film. Dlatego robiliśmy wszystko, żeby nie zepsuć tej opowieści pani Danucie. Jednocześnie pani Danuta ma przepiękne zdjęcia w swoich zbiorach z dzieciństwa i młodości i chcieliśmy te zdjęcia pokazać, dlatego przewijają się one w tle, ale staraliśmy się rzeczywiście robić wszystko, żeby ona jako postać opowiadająca była cały czas na pierwszym planie.

Artur Reinhart: - Stąd się wziął pomysł na realizacje tego na greenscreenie, żeby Danusia nie schodziła z ekranu ponieważ znając sposób, w jaki ona opowiada, chcieliśmy jak najwięcej jej zachować na ekranie. W związku z tym fragmenty filmów, zdjęcia z prywatnego albumu, pojawiają się w tle za nią jako komentarz do tych jej opowieści.


Film ma 97 minut, tyle ile lat ma teraz pani Danuta. Pierwsza wersja była jednak znacznie dłuższa, ponad trzy godziny. Czy te cięcia bardzo bolały?

Dorota Kędzierzawska: - Bardzo.

Co wypadło?

Artur Reinhart: - Film pierwotnie miał mieć 30 minut i takie było zamówienie, co się okazało abstrakcją ponieważ ilość materiału, który nakręciliśmy, wystarczyłaby na 3-4 filmy. Rzeczywiście powstała wersja 3-godzinna o której Dorota powiedziała, że właściwie teraz nie wie, co wycinać, ale jakoś się udało.

Dorota Kędzierzawska: - Bardzo bolały wszystkie cięcia, ale mam nadzieje, że ten materiał nie przepadnie. Pani Danuta widziała już właściwie skończoną wersję filmu (te ponad 100 minut) i bardzo pomogła, wskazała parę drobnych cięć. Ale to nie były już duże historie, ale drobiazgi, które wypadły. Materiały, które mamy, a które są nieużyte, siedzą w nas i myślę, że kiedyś wypłyną.

Film jest o świece, którego już nie ma, czyli o jakim świecie, co widz zobaczy?

Dorota Kędzierzawska: - Nie chciałabym za dużo opowiadać, bo w przeciwieństwie do pani Danuty nie umiem. I nie chcę, bo źle to zrobię. To, co jest bardzo piękne i co pani Danuta pokazuje, to fakt, że przez życie, które nie jest łatwe, lekkie i przyjemne można przejść z taka pogodą ducha, z godnością, siłą i wiarą w to, że wszystko co robimy, ma sens. I to jest chyba najważniejsze.

Artur Reinhart: - Wszyscy po obejrzeniu filmu są strasznie naładowani pozytywną energią, która płynie z Danusi, również w kontakcie osobistym. Pracując z nią na planie filmowym wiemy, jak to jest. Po kontakcie z nią czujemy się młodsi, ona w jakiś cudowny sposób oddaje nam kawałek tej swojej energii.

Co dzisiaj w kinie państwa interesuje? Co państwa najbardziej pochłania?

Artur Reinhart: - Wspieramy filmy, które pokazujemy w Polsce Światłoczułej - to jest taka akcja promująca polskie kino i tam pokazujemy filmy, które kochamy i reżyserów, których jesteśmy fanami i w ten sposób pokazujemy to, co nam się podoba.

Dorota Kędzierzawska: - Zazwyczaj to jest inne spojrzenie na człowieka i zbliżanie się do człowieka, próba rozszyfrowania tego, co w nas wszystkich jest. Taka ciekawość ludzkich losów i zachowań - myślę, że to jest ciągle najważniejsze.

Obserwują państwo działania młodych filmowców?

Artur Reinhart: - Absolutnie tak, na przykład mieliśmy filmy Michała Marczaka, który rozpoczyna swoja drogę filmową. Zobaczyliśmy jego film "Koniec Rosji", który zaprosiliśmy do Polski Światłoczułej i on objechał z nami całą Polskę. W ten sposób chcemy też wspierać ludzi młodych; jeżeli te filmy są fascynujące i ciekawe, to je zapraszamy i promujemy.

Jakie filmy, jeśli chodzi o polskie kino, najchętniej by państwo oglądali?

Dorota Kędzierzawska: - Takie filmy, za którymi czuć osobowość autora. Takie, które wprowadzają nas w inny świat, w rejony, które niekoniecznie znamy i rozumiemy, to jest ciekawość tego jak inni ludzie postrzegają świat, życie, co zauważają, co ich interesuje. To jest fascynujące.

Artur Reinhart: - Papka komercyjna jest najmniej ciekawa i absolutnie nas nie pociąga.

Czy nad czymś obecnie państwo pracują?

Dorota Kędzierzawska: - Do ostatniej chwili kończyliśmy "Inny świat" i faktycznie jest to gorący film. Teraz mamy jeden bardzo duży scenariusz, na który nie wiem czy uda nam się zebrać pieniądze. To jest historia dzieci na Śląsku - lata 70.

Pieniądze to jest główny problem filmowca?

Artur Reinhart: - Chyba nie do końca. Jest PISF i tak naprawdę jeżeli ktoś ma dobry pomysł i napisze fajny scenariusz, to wydaje mi się, że szanse na zrealizowanie swojego kina są w Polsce w tym momencie bardzo duże. Troszkę mało jest oryginalnych, fajnych tekstów i niezależnego ukierunkowania polskiej kinematografii. Przecież my tak naprawdę musimy sobie radzić z przetrwaniem w komercyjnym gąszczu. Komedie romantyczne sobie radzą i poradzą, ale wyciągnięcie ręki do kina offowego - myślę, że byłoby fajne, żeby stworzyć kanały dystrybucji dla takich filmów. Polską Światłoczułą staramy się wzbudzić zainteresowanie innym polskim kinem. Te filmy krążą po całym świecie i szkoda, że ciężko jest im się przebić na rodzimym rynku.

- - - - - - - - - - - - - -

Z Dorotą Kędzierzawską i Arturem Reinhartem podczas festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym rozmawiała Emilia Chmielińska.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy