Reklama

Nie zmarnował ani jednej minuty swojego życia

Brytyjski aktor najbardziej znany jest z ról w filmach: "Kabaret", "Trzej muszkieterowie" i "Jezus z Nazaretu" oraz serialu "Tajemnice Sahary". Wystąpił również w roli polskiego artysty-emigranta w produkcji Jerzego Skolimowskiego "Sukces jest najlepszą zemstą". Można też było go zobaczyć w trzech filmach o Austinie Powersie - agencie specjalnej troski. Ma głęboki, rozpoznawalny głos, zapewne dzięki temu bierze udział w nagraniach książek w wersji audio. Ma już na swym koncie 70 takich produkcji. W 2000 roku otrzymał nagrodę Listen Up Award jako narrator książki "Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa". Zagrał w ponad 140 filmach kinowych i telewizyjnych. I choć nie ma na swym koncie Oscara, otrzymał Order Imperium Brytyjskiego i własną gwiazdę w hollywoodzkiej Alei Sław. W fabularyzowanym dokumencie o życiu Jana Pawła II "Świadectwo" wystąpił jako narrator. Podczas wyjątkowej premiery filmu "Świadectwo" w Watykanie, z aktorem rozmawiała Anna Kempys.

Wielokrotnie podkreślał pan, że w czasie realizacji filmu "Świadectwo" dowiedział się wielu nowych rzeczy o papieżu. Czy coś pana zaskoczyło?

Michael York: Trochę wiedziałem o życiu Karola Wojtyły i bardzo go podziwiałem, ale chyba nie byłem do końca świadomy jego silnego zaangażowania w politykę. Nie zdawałem sobie sprawy, do jakiego stopnia był odpowiedzialny za upadek komunistycznego reżimu. Dla mnie cały ten film był ogromną rewolucją i nieustannymi odkryciami. To niesamowite, ale on ma wciąż dużą siłę oddziaływania. Ludzie o nim mówią - czy to w Krakowie, czy Watykanie - wciąż czuje się jego obecność.

Reklama

Część zdjęć do filmu powstało właśnie w Krakowie. Jak Pan wspomina tę pracę?

Michael York: Było zimno [śmiech - red.]. Oczywiście żartuję... było wspaniale. Odwiedziłem te wszystkie niezwykłe miejsca związane z papieżem, jak choćby Błonia. Byłem tam nie do końca turystą. Wraz z ekipą podążaliśmy śladami Karola Wojtyły i to było cudowne. A potem były zdjęcia w Rzymie. Gdy kręciliśmy na terenie Watykanu, byliśmy bardzo uprzywilejowani i na wiele mogliśmy sobie pozwolić. Normalnie w Watykanie obowiązuje zakaz filmowania scen z udziałem aktorów. Byłem chyba pierwszym aktorem, któremu dane było tam pracować.

Wszyscy mówią o Janie Pawle II jako o najbardziej medialnym papieżu. Co dla pana oznacza "medialny"?

Michael York: To był bardzo nowoczesny papież. To jak otworzył się na świat, potrafił rozmawiać z dziennikarzami było niezwykłe. Poza tym miał wyjątkowy dar - umiał znakomicie porozumiewać się zarówno z politykami, jak i z dziećmi.

Zadaniem tego filmu ma być pozostawienie potomnym świadectwa. Jakie zatem świadectwo pozostanie z panem?

Michael York: To świadectwo o życiu naprawdę niezwykłego człowieka, który nie zmarnował ani jednej minuty swojego życia. O życiu, w którym każdy moment jest spożytkowany dla pewnym wartościowych celów. To był człowiek niezwykle skupiony na swojej pracy i od samego początku do samego końca zawsze podejmował właściwe kroki. Jest to także świadectwo o życiu człowieka, który był świadkiem historii przez niemal trzydzieści lat. To po prostu subiektywna prawda.

Przeczytałam niedawno, że oprócz pana do roli narratora w "Świadectwie", brani byli jeszcze pod uwagę Sean Connery, Mel Gibson i Bob Hoskins. Jak więc to się stało, że akurat pan wziął udział w realizacji filmu?

Michael York: O, nic nie wiedziałem o moich rywalach [śmiech - red.]. Myślę, że Bob Hoskins to byłby dobry wybór.

Czy jest szansa, że niedługo zobaczymy pana na dużym ekranie?

Michael York: Właśnie jestem w trakcie zdjęć do pewnego filmu w Anglii. Zostałem też niedawno zaproszony do Polski, by w Katowicach wystąpić w filmie, opartym na malarstwie Bruegel'a. Zagram u boku Charlotte Rampling. Co prawda mam tam małą rólkę, ale gdy przeczytałem scenariusz, zadziałał mój instynkt. Czasami tak się zdarza, dostajesz propozycję i nagle myślisz: To może być coś wspaniałego. Tak więc na początku listopada znowu będę w Polsce.

Życzę udanych zdjęć. Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy