Reklama

Michał Otłowski o "Lokatorce": Patrzmy władzy na ręce

​Od śmierci działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej minęło w tym roku 10 lat. Morderstwo, za które do tej pory nikt nie poniósł kary, wstrząsnęło polską opinią publiczną i nagłośniło reprywatyzacyjne nadużycia. "Lokatorka" w reżyserii Michała Otłowskiego to historia inspirowana wydarzeniami, które nigdy nie powinny mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa.

​Od śmierci działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej minęło w tym roku 10 lat. Morderstwo, za które do tej pory nikt nie poniósł kary, wstrząsnęło polską opinią publiczną i nagłośniło reprywatyzacyjne nadużycia. "Lokatorka" w reżyserii Michała Otłowskiego to historia inspirowana wydarzeniami, które nigdy nie powinny mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa.
Michał Otłowski na tegorocznym festiwalu filmowym w Gdyni, gdzie "Lokatorka" walczyła o Złote Lwy /Wojciech Stróżyk /Reporter

"Lokatorka" Michała Otłowskiego to poruszający dramat sensacyjny, inspirowany do dziś niewyjaśnioną sprawą śmierci warszawskiej aktywistki - Jolanty Brzeskiej. Film odsłania kulisy funkcjonowania i metody działania tzw. mafii reprywatyzacyjnej, dla której niechciani lokatorzy stanowią wyłącznie "ludzką wkładkę" do przejmowanych siłą kamienic, a dramaty ich mieszkańców są niczym wobec walki o wpływy i niewyobrażalne pieniądze.

Reklama

Spokój mieszkańców kamienicy na warszawskim Mokotowie burzy pojawienie się rzekomego, prawnego właściciela budynku. Stosując bezwzględne metody, mężczyzna zaczyna zmuszać kolejne rodziny do wyprowadzki. Najbardziej zdeterminowana w walce o prawo do swego mieszkania jest Janina Markowska (Sławomira Łozińska). Kobieta nie zamierza opuścić domu, w którym jej rodzina mieszka od ponad 70 lat.  Kiedy jednak obiekt pustoszeje, a Janina znika w tajemniczych okolicznościach, policja rozpoczyna dochodzenie.

Prowadzi je stojąca na czele specgrupy oficer - Anna Szerucka (Irena Melcer). Kolejne poszlaki naprowadzają funkcjonariuszkę na trop intrygi, w którą zamieszani są politycy, agenci dawnych służb oraz wysoko postawieni członkowie palestry.  Rozpoczyna się nierówna walka z układem, której stawką jest życia oraz prawa wyrzucanych na bruk mieszkańców.

Czy "Lokatorka" to bezpośrednia historia Jolanty Brzeskiej?

Michał Otłowski: - Film nie opowiada stricte jej historii, ale inspiruje się jej postacią i wydarzeniami, które działy się wokół tzw. dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. "Lokatorka" to osadzona we współczesnych realiach opowieść o niewyjaśnionej zbrodni, skorumpowanym systemie i walce, jaką toczy z nim prowadząca dochodzenie policjantka. Czy uda jej się przebić przez sieci mglistych powiązań, interesów i interesików, przemilczeń i celowych przekłamań, aby wymierzyć sprawiedliwość? Czy w tym zdegradowanym świecie, komuś w ogóle na tym jeszcze zależy? Nasz film dotyka jednego z bolesnych aspektów przemiany ustrojowej, jaka nastąpiła w Polsce po upadku PRL-u. Mimo że okres ten był dla większości Polaków czasem wzrastającego dobrobytu, są również tacy, którym młody polski kapitalizm okazał swoją najbrzydszą twarz.

Synonimem tej najbrzydszej twarzy stała się "dzika reprywatyzacja". "Lokatorka" pokazuje, do jakich tragedii doprowadziła.

- Święte prawo własności, które stanowi fundament kapitalizmu, w procederze nazywanym "dziką reprywatyzacją" stało się prawem do przecinania zamków w mieszkaniach, zastraszania i szantażowania lokatorów, a wreszcie do siłowego meldowania się w ich lokalach oraz do bezdusznych eksmisji. Jolanta Brzeska, która przeciwstawiła się tym działaniom, zapłaciła najwyższą cenę - cenę życia.

- Warszawskie kwestie własnościowe są tematem skomplikowanym. Nikt nie odbiera dawnym właścicielom prawa do ich majątków. Ale trudna historia, która dotknęła to miasto, nie zmienia faktu, że ofiarom reprywatyzacji należy się sprawiedliwość. Ten film ma być próbą nadrobienia tego, czego przez ostatnią dekadę nie potrafiło zrobić państwo i jego odpowiednie służby.

W "Lokatorce" naprzeciwko wielkich graczy staje kobieta - wydawałoby się: bezsilna wobec ludzi, przeciwko którym występuje.

- Fundamentalnym aspektem tej historii jest fakt, że dotyczy ona zbrodni dokonanej na prawdziwej osobie, co więcej, osobie będącej symbolem oporu przeciwko brutalnym wywłaszczeniom lokatorów warszawskich kamienic. Ludziom, których państwo zostawiło samych sobie w obliczu bezwzględnych, zamożnych i dobrze ustosunkowanych graczy. Ogromne znaczenie ma fakt, że protagonistami są kobiety. Nadaje to opowieści dodatkowej dynamiki, ponieważ w dżungli, nawet tej miejskiej, słabsi zazwyczaj przegrywają. Nasze bohaterki walczą, aby nie podporządkować się temu prawu. Jednak poruszone przez nie siły zrobią wszystko, aby pokazać im ich miejsce w szeregu.

I właśnie dlatego "Lokatorka" staje się filmem mrocznym, przypomina kino noir.

- Główną bohaterką filmu jest policjantka próbująca rozwikłać tajemnicę śmierci tytułowej lokatorki. Ale nasz film jest filmem kryminalnym tylko pozornie. Korzystając z tego kostiumu, próbujemy dokonać wiwisekcji systemu, wymiaru, który sprawiedliwość ma jedynie w nazwie. A prawda, do której próbuje dotrzeć bohaterka, jest zbędnym i niewygodnym elementem okoliczności sprawy. W tym sensie jest to film noir.

Film dotyka tematów aktualnych, które bardzo ogniskują społeczeństwo, jak choćby mafia reprywatyzacyjna. Chciał pan zabrać głos w tej dyskusji?

- Sprawa śmierci Jolanty Brzeskiej, dotąd niewyjaśniona, nieustannie rzuca złe światło na państwo, które w obliczu dramatów wielu swoich obywateli okazało obojętność i bezwład. Co więcej, na tych dramatach rosły fortuny zaangażowanych w to ludzi, którzy mimo protestów środowisk lokatorskich oraz medialnemu nagłośnieniu, w przysłowiowym świetle dnia doprowadzali do kolejnych nadużyć.

- Mimo upływu ponad dziesięciu lat, sprawa śmierci Jolanty Brzeskiej wciąż stoi w punkcie wyjścia, stawiając w wątpliwym świetle odpowiedzialne służby. Chcieliśmy zabrać w tej sprawie - przy pomocy kamery - głos. W pewien sposób wszyscy ponosimy moralną odpowiedzialność za tę zbrodnię. Bo jeśli nawet nie przyłożyliśmy do niej ręki, to przez bardzo długi czas reagowaliśmy obojętnością na systemową niesprawiedliwość, która dotknęła blisko 50 tysięcy ludzi - rodzin, dzieci, osób starszych.

Nawet policja nie jest w stanie dokonać rekonstrukcji zdarzeń wokół Brzeskiej. W jaką stronę chciał pan pójść?

- "Lokatorka" przełamuje pewien konstrukcyjny schemat dotyczący gatunku kryminalnego. Nie mamy tu do czynienia z klasycznym motywem konfrontacji policjanta i zbrodniarza. Główny akcent dramaturgiczny przesunięty został na walkę policjanta ze stawiającym opór systemem, dla którego wyjaśnienie prawdy może być kłopotliwe. Przesunięcie takie daje szansę na pogłębienie obrazu świata, o którym opowiadamy, nie rezygnując przy okazji z atrakcyjnych ram gatunkowych. Naszym filmem nie próbujemy też zastępować pracy policji. Zaproponowane przez nas rozwiązania stoją na mocnym fundamencie i dajemy widzom solidnie przepracowaną układankę.

Wierzy pan, że "Lokatorka" wpłynie na myślenie widzów?

- Film jako medium nie służy do przesyłania wiadomości, ale opowiadania o świecie i jego ukrytych mechanizmach. Wnioski mogą być wieloznaczne, tak jak wieloznaczny jest świat lub przyjęte przez ludzi perspektywy percepcji. Jeśli jednak musiałbym pokusić się o jakieś podsumowania, to może o takie, że warto obserwować system, w którym żyjemy, bo jak wszystkie ludzkie wytwory ma naturalną skłonność do degeneracji. Zachowujmy obywatelską czujność i patrzmy władzy na ręce - jeśli ją stracimy, nikt nie pomoże nam, gdy pewnego dnia obudzimy się w koszmarze. Zupełnie jak Jolanta Brzeska.

Zobacz również:

Legenda polskiego kina ma koronawirusa. Jak się czuje 93-latka?

"Rolnik szuka żony": Przyznała się do problemów! Niepokojące słowa

Dojrzała zmysłowość? Piękna Polka nie przestaje zachwycać

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Lokatorka | Michał Otłowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy