Reklama

Marek Włodarczyk: Byłem tuż przed zawałem

Gdyby pokazano mi przed programem, co mamy do pokonania, to powiedziałbym: „Jesteście nienormalni!” – śmieje się. Przygoda w Argentynie na długo pozostanie w jego pamięci.

Gdyby pokazano mi przed programem, co mamy do pokonania, to powiedziałbym: „Jesteście nienormalni!” – śmieje się. Przygoda w Argentynie na długo pozostanie w jego pamięci.
Marek Włodarczyk w programie "Agent - Gwiazdy" /Piotr Filutowski /TVN

Udział w programie "Agent - Gwiazdy" wymagał dobrej kondycji...

Marek Włodarczyk: - Były momenty, w których pojawiał się sprawdzian fizyczny. Np. w pierwszym odcinku jechaliśmy pod górę na rowerze, czyli mieliśmy do pokonania tysiąc metrów wysokości na dystansie 10-12 kilometrów. To nie była przejażdżka po parku.

Podziwiałam was!

- Nagrywaliśmy ten odcinek chyba drugiego dnia po przejeździe do Argentyny. To było niesamowite doświadczenie. Fizycznie najtrudniejsze ze wszystkich zadań. Byłem tuż przed zawałem. (śmiech)

Przy pierwszej edycji programu otrzymał pan propozycję udziału w nim, ale udało się dopiero teraz. Cieszy się pan, że dołączył do ekipy "Agenta"?

- Ta przygoda na długo pozostanie w mojej pamięci. Poznałem nowych, ciekawych ludzi. Każdy z uczestników chciał wygrać, dlatego nie zawsze używał właściwych kart, każdy kombinował na swój sposób. Ta atmosfera różnych tarć i konfliktów czasami się zaostrzała. Ja starałem się stać z boku i obserwować, co się dookoła mnie dzieje. Wyciągać wnioski dla siebie i przetrwać jak najdłużej.

Jak prawdziwy agent!

- Tak.

Reklama

Ma pan trzech synów. Nie zazdrościli ojcu takiej przygody?

- Trzymali kciuki. Chętnie wybraliby się ze mną, ale to nie "Azja Express" i tutaj wszystko odbywa się indywidualnie, a nie rodzinnie.

Pana kariera związana jest z kinem sensacyjnym. O jakich rolach marzył pan, kończąc łódzką Szkołę Filmową?

- Jak każdy młody człowiek chciałem po prostu jak najwięcej grać. Szkoły w Polsce kształcą aktorów tak, że jesteśmy wszechstronni. Dopiero później zdobywa się emploi zawodowe, czy to jako amant, komik, kryminalista czy policjant. W Niemczech, gdzie też pracuję, gram głównie gangsterów. Z kolei w Polsce stoję na straży prawa i jestem ten pozytywny. Znam więc obie strony i w każdej potrafię sobie równie dobrze poradzić.

W Polsce możemy oglądać pana w drugim sezonie serialu "Sprawiedliwi - Wydział Kryminalny". Czy po drugiej stronie Odry szykuje się jakaś premiera filmowa z pana udziałem?

- Wystąpiłem ostatnio w najnowszym filmie sensacyjnym Tila Schweigera, z którym znam się od 25 lat. Niedawno wróciłem z planu w Berlinie.

Co to za film?

Nosi tytuł "Hot Dog". Gram jednego z gangsterów, przeciwników Tila. Będzie dużo strzelania, akcji, kaskaderki. Premiera planowana jest jesienią. Polecam.

Marzena Juraczko

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marek Włodarczyk | Agent - Gwiazdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy