Reklama

Marcin Prokop: Z kim teraz stworzy duet?

Popularny prezenter słynie z nietuzinkowego poczucia humoru. Do pracy podchodzi z pasją. Prywatnie uwielbia podróże. Marcin Prokop opowiada o życiu w czasie pandemii i o tym, kto może zastąpić Szymona Hołownię u jego boku w "Mam talent!".

Popularny prezenter słynie z nietuzinkowego poczucia humoru. Do pracy podchodzi z pasją. Prywatnie uwielbia podróże. Marcin Prokop opowiada o życiu w czasie pandemii i o tym, kto może zastąpić Szymona Hołownię u jego boku w "Mam talent!".
Pandemia? Wyjątkowa sytuacja zmusiła mnie do wyhamowania w zawodowym pędzie - opowiada Marcin Prokop /Kamil Piklikiewicz/Dzień Dobry TVN /East News

Jak pan radzi sobie z życiem podczas pandemii?

Marcin Prokop: - Zamrożenie świata mocno uderzyło we wszystkich. Wiele osób - w tym moich licznych znajomych - pozbawiło pracy i środków do życia. Pandemia pokazała nam też, że w sytuacji kryzysowej jesteśmy zdani wyłącznie na siebie oraz ludzi dobrej woli. Patrząc na różne akcje specjalne - od zakupów dla osób starszych, po zbiórki środków dla personelu medycznego - cieszę się, że w obliczu kryzysu wciąż potrafimy się zorganizować "oddolnie".

Łatwo było panu pogodzić się ze zmianą trybu życia?

Reklama

- Najbardziej doskwierały mi ograniczenia w poruszaniu się i pozamykane granice. Jestem człowiekiem, który każdą wolną chwilę spędzałby na podróżach, więc rezygnacja z tego jest dla mnie wyzwaniem. Z tego też powodu prawdopodobnie nie nakręcę w tym roku kolejnego sezonu "Niezwykłych Stanów Prokopa". A to program, który jest dla mnie bardzo ważny, bo od początku do końca to mój autorski projekt.

- Jednak są też pozytywne aspekty pandemii. Wyjątkowa sytuacja zmusiła mnie do zatrzymania się, nagłego wyhamowania w zawodowym pędzie, który nie zwalniał od ostatnich 20 lat. Taki urlop z konieczności bardzo dobrze mi zrobił. Przewietrzyłem głowę. Przemyślałem, co jest dla mnie naprawdę ważne, a na czym już mi nie zależy. Przeczytałem stos książek, wiecznie odkładanych na później. Obejrzałem dziesiątki znakomitych filmów i seriali. Myśl o tym, że miałbym wrócić na dawne, szalone tory, wcale mnie aż tak bardzo nie cieszy.

Czego dzisiaj najbardziej brakuje panu w pracy?

- Zmartwił mnie fakt, że w tym sezonie TVN z powodu koronawirusa nie zrealizuje kolejnej edycji "Mam talent!". Mimo upływu lat wciąż bardzo lubię ten program. W życiu nie spotkałbym takiej liczby zdolnych, wyjątkowych ludzi o szalonych pomysłach, jak podczas pracy przy tym show. Cieszy mnie też, że "Mam talent!" jest tak pozytywny w przekazie. Daje ludziom poczucie, że każdy z nich może odnaleźć w sobie coś fajnego, co warto pokazać szerokiej publiczności. A to chyba niezwykle ważna  i pozytywna sprawa.

Widzi pan już kogoś u swojego boku w roli następcy Szymona Hołowni w "Mam talent!"?

- Dyskutuję na ten temat z Edwardem Miszczakiem, dyrektorem programowym TVN i omawiamy różne warianty. Jeden z nich jest taki, że kolejną edycję poprowadzę sam. Na pewno nie chciałbym pracować przy tym programie z kimś przypadkowym, z kim nie mam prywatnej relacji i dobrego porozumienia, bo wtedy nie da się zbudować chemii na ekranie. Jest w moim kręgu kilka osób potencjalnie interesujących, niezwiązanych do tej pory z telewizją. Zobaczymy, co się wydarzy.

Rozmawiała Dorota Czerwińska

Cały wywiad przeczytaj w nowym numerze "Tele Tygodnia" (29/2020).

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Prokop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy