Reklama

Małgorzata Opczowska o "Dance Dance Dance": Przygoda życia

Małgorzatę Opczowską, prezenterkę "Pytania na śniadanie", najczęściej obecnie można spotkać na sali tanecznej. Gwiazda telewizji wraz z kolegą po fachu, Robertem El Gendy, zatańczą w programie "Dance Dance Dance".

Małgorzatę Opczowską, prezenterkę "Pytania na śniadanie", najczęściej obecnie można spotkać na sali tanecznej. Gwiazda telewizji wraz z kolegą po fachu, Robertem El Gendy, zatańczą w programie "Dance Dance Dance".
Małgorzata Opczowska /Jan Bielecki /East News

Wkrótce zobaczymy panią w programie "Dance Dance Dance". To pierwsze tak wymagające doświadczenie taneczne w pani życiu?

Małgorzata Opczowska: - Pierwsze tak poważne. Gdy byłam małą dziewczynka, miałam pięć czy sześć lat, chodziłam na zajęcia taneczno-rytmiczne. Uwielbiałam je. Wyrobiły we mnie gibkość i dzięki nim pokochałam taniec. Do tej pory, gdy się dobrze rozciągnę, potrafię zrobić szpagat. Jednak rozciągliwość to nie wszystko, w tym programie tańczymy skomplikowane układy, trzeba zapamiętać bardzo wiele kroków a to wymaga sporego wysiłku.

Reklama

W show zobaczymy panią w towarzystwie Roberta El Gendy. Jaką tworzycie parę taneczną?

- Robert jest bardzo wspierającym i empatycznym partnerem. Na sali ćwiczeń już pojawiły się łzy, ale był też śmiech i zabawa. Przeważa jednak ogromny wysiłek i wzajemne wsparcie jest bezcenne. To nie tylko nauka tańca, ale także walka ze swoimi słabościami, zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi. Robert na parkiecie radzi sobie coraz lepiej, jest sportowcem, ale z tańcem nie miał wcześniej do czynienia. Tworzymy zespół, bardzo się staramy, mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś dobrego, a na pewno śmiesznego!

Jak ocenia pani konkurencję?

- W ogóle nie oceniamy ich jako konkurencji, ponieważ w tej edycji jest wspaniała ekipa, z która się polubiliśmy. Odwiedzamy się na treningach, trochę się podglądamy, ale nie z zawiścią czy zazdrością, tylko aby pokibicować. Nagrywamy sobie wzajemnie filmiki, robimy zdjęcia. W programie biorą udział bardzo różni ludzie, myślę, że dla wszystkich będzie to fajna, ciekawa przygoda. Jedni mają już doświadczenia z tańcem, inni nie, ale nie to jest najważniejsze.

"Pytanie na śniadanie" prowadzi pani już od kilku miesięcy. Początki były na pewno stresujące, a jak jest teraz?

- Jestem już doskonale obeznana ze studiem, ekipą, ale nadal każdy program jest dla mnie wyzwaniem. Do rozmów muszę się dobrze przygotować, tu nie ma półśrodków. Coraz więcej wiem o gotowaniu, stale się uczę nowych przepisów i zgłębiam tajniki kulinarne. Mnóstwo przepisów, które poznaję w programie, przenoszę do własnej kuchni. Bardzo lubię wszystkie tematy związane ze zdrowiem i urodą. Mam nadzieję, że widzowie przekonali się do mnie. Dostaję mnóstwo dowodów wsparcia z ich strony, za co jestem ogromnie wdzięczna.

Rozpoznają panią jako gwiazdę "Pytania na śniadanie"?

- Zdarza się, że dostaję od kogoś kwiaty przed wejściem do telewizji, maile, listy... Gdy jestem z synkiem na sankach, ludzie podchodzą, aby porozmawiać. Zawsze jestem otwarta na takie kontakty, bo uwielbiam poznawać nowych ludzi.

Edyta Karczewska-Madej

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy