Reklama

Kobiecość się ma albo się jej nie ma

Tym razem gościem programu RMF Extra była Joanna Liszowska. Aktorka mówiła czym dla niej jest seksapil, gdzie jest miejsce dla kobiety w dzisiejszym świecie i że wbrew pozorom nie przepada za słodyczami. Gwiazda ujawniła również powody, dla których zdecydowała się wziąć udział w sesji zdjęciowej do Playboya.

RMF FM: Mówią o tobie "polska Beyonce"...

Joanna Liszowska: Dziękuję, to duży komplement. Beyonce to nie jest filigranowa kobietka. Raczej kobieta o pełnych kształtach, ale większość mężczyzn powie że z ogromnym seksapilem. Porównywanie mnie do niej zarówno pod względem wokalnym jak i wyglądu zewnętrznego, to dla mnie wielka przyjemność. Beyonce jest niebywale atrakcyjną kobietą, choć nie nosi rozmiaru 36. To mnie podbudowuje.

RMF FM: Co to znaczy, kiedy mówi się o kobiecie, że jest kobieca?

J.L.: Myślę, że w tej kwestii powinni się raczej wypowiadać mężczyźni. Kobiecość się ma albo się jej nie ma. Kobiecy może być seksapil, sposób mówienia, poruszania się, zapach.

Reklama

RMF FM: Wenus z Milo czy Wenus z Willendorfu? Jaki jest ideał kobiety wg Joanny Liszowskiej?

J.L.: Kobieta jest wtedy piękna kiedy sama ze sobą dobrze się czuje. Ze szczęśliwej kobiety, pogodzonej z sobą, pewnej siebie i uśmiechniętej wewnętrznie promieniuje blask. Ta nieuchwytna siła i dobra energia, otwartość na ludzi którą widać w oczach, nadają kobiecie piękno. Ja wiem, ze istnieje magiczny stereotyp rozmiaru 36, czy 0 - nie wiem bo nie zaglądam na tę półkę - ale jeśli kobieta jest zadbana i potrafi podkreślić swoje atuty, wtedy może być piękna.

RMF FM: Czy ty jesteś silną kobietą?

J.L.: Chyba tak, ale o swojej sile psychicznej dowiadujemy się w określonych sytuacjach życiowych. Mnie pewne wydarzenia zahartowały, dlatego dzisiaj jestem uśmiechniętą, uskrzydloną kobietą i Zycie bardzo mi się podoba. Choć nie wiem co mnie czeka. Akceptuję to że w życiu jest i słońce i burza, która przychodzi po to, żeby słońce docenić.

RMF FM: Gdybyś miała władzę absolutną, od czego zaczęłabyś porządki?

J.L.: Zbyt dużo sprzątania jak na jeden dzień.

RMF FM: A kogo pozbyłabyś się z najbliższej okolicy?

J.L.: Ludziom znacznie łatwiej przychodzi znajdowanie w innych negatywnych niż pozytywnych cech. Dużo w ludziach goryczy. Chciałabym jakoś tę naszą naturę złagodzić. Fajnie jeśli możemy się do siebie uśmiechnąć. A poza tym - chętnie naprawiłaby nasze drogi.

RMF FM: I nie ma nikogo, kogo byś chciała kopnąć w tyłek?

J.L.: Chętnie kopnęła bym kogoś żeby się ocknął. Kopnę go w tyłek a przodem wyleci mu cała jego złość.

RMF FM: Gdzie jest miejsce dla kobiety w dzisiejszym świecie?

J.L.: Wydaje mi się, ze tak samo jak mężczyzn miejsce kobiety jest wszędzie. Związek mężczyzny i kobiety jest zdrowy kiedy oboje realizują swoje marzenia i odczuwają z tego powodu satysfakcję. Niemniej kobieta pozostaje kobietą. Zostałyśmy stworzone, żeby być matkami i mieć rodziny. Oczywiście kobieta ma prawo myśleć o swojej karierze, pracy i tym co ją rozwija. Kobiety jednak nie mogą rezygnować z miejsca w kuchni i pokoju dziecinnym, bo taka jest nasza natura. Ja jestem aktorką, pracuję, ale jest we mnie najbardziej pierwotne pragnienie kobiety - posiadanie rodziny i dzieci. I to nie jednego dziecka.

RMF FM: Czy dobrze jest być singlem?

J.L.: Nie wierzę kobietom, które mówią, że jest im z tym cudownie. Człowiek zawsze ma pragnienie bycia z drugim człowiekiem. Natury nie da się oszukać. Można sobie czasem pobyć samemu, ale samotność to nie jest kierunek, który warto obierać.

RMF FM: Jeśli jednak masz ochotę pobyć sama, to gdzie się wyrywasz?

J.L: Uwielbiam jeździć samochodem. Kocham mój samochód. Wsiadam, puszczam muzykę, w którą zawsze uciekam i czuję się cudownie. Muzyka wyzwala we mnie mnóstwo emocji. Samochód i muzyka to mój azyl.

RMF FM: Co ci najbardziej smakuje, kiedy masz chandrę?

J.L.: Wbrew pozorom nie przepadam za słodyczami. Uwielbiam za to rzeczy gorące, pikantne i mokre. Jakaś zupka tajska z kurczakiem na ostro i mlekiem kokosowym jest doskonała na zły nastrój.

RMF FM: Sama ją sobie przyrządzasz czy wychodzisz do restauracji?

J.L.: Kiedy mam chandrę raczej nie wychodzę z domu. Najczęściej nie chce mi się wtedy pokazywać między ludźmi. Wolę obejrzeć dobry film czy poczytać książkę. Więc zupkę tajską przyrządzam sobie wtedy sama.

RMF FM: A zakupy na chandrę nie pomagają?

J.L.: Wbrew temu co pisali, że jestem zakupoholiczką, ja w rozpaczy nie idę na zakupy. Raczej odwrotnie wpadam w rozpacz, kiedy muszę je zrobić. Nie przepadam za chodzeniem po sklepach, więc kiedy się już wybieram kupuję od razu dużo, żeby mieć spokój na jakiś czas.

RMF FM: Teraz miliony facetów, którzy cię słuchają powinni się w tobie zakochać.

J.L.: W ogóle powinni (śmiech). Ale mam słabości - uwielbiam kolczyki i perfumy. Kiedy chcę sobie sprawić przyjemność to kupuję właśnie to, a ponieważ dużo podróżuję i często bywam na lotniskach, przywożę sporo perfum.

RMF FM: Czym dla kobiety jest zapach?

J.L.: Bogactwem różnorodności. Ja nie jestem przyzwyczajona do jednego zapachu. Mam ich w domu dość sporo. Używam perfum w zależności od nastroju i okazji. Fantastyczną rzeczą w perfumach jest to, że pachną inaczej na każdej kobiecie.. Ta aura zapachowa ma wpływ na to jak reaguj na kobietę mężczyźni. To są przecież feromony. Magda Umer nazywała mnie kiedyś feromonem...

RMF FM: Jaki zapach chciałabyś poczuć budząc się rano?

J.L.: Uwielbiam słońce. Latem kiedy śpimy przy otwartych oknach, zapach świeżego słonecznego poranka jest tak cudowny, ze ani budzik ani kawa nie są mi potrzebne żeby czuć energię i chęć rozpoczęcia nowego dnia. Piękny jest zapach świeżego poranka, które zapowiada słoneczny dzień.

RMF FM: Jak powinien pachnieć mężczyzna?

J.L.: Powinien w ogóle pachnieć, czyli być zadbany. Najlepiej jednak jeśli pachnie to nie mydełkiem Fa. Lubię zapachy z piżmem, nie ukrywam, że one bardzo pobudzają moje zmysły.

RMF FM: Na co zwracasz uwagę u mężczyzny?

J.L.: Mężczyzna, który mnie zainteresuje musi mieć poczucie humoru, bo ja bardzo lubię się śmiać. Musi się dobrze z sobą czuć, być pewny tego kim jest i co robię, bo dzięki temu na ma kompleksów, które później nadrabia pozą, przestaje być prawdziwy. Musi mieć do siebie dystans i poczucie humoru także na własny temat, bo ja sama mam taki dystans. Fajnie jeśli ma energię i po prostu jest facetem.

RMF FM: Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w sesji zdjęciowej do Playboya?

J.L.: To była dla mnie terapia. Musiałam pogodzić się ze swoim ciałem. Bardzo źle się z nim wtedy czułam. Powodowało to we mnie wiele szarych nastrojów. Fakt, że musiałam się przełamać, odkryć nie tylko swoje ciało, ale to ciało które nie za bardzo lubię, spowodował, że zastanawiałam się pół roku czy się zgodzić. Ale nie była to tylko moja decyzja. Uzgodniłam ją z moim ówczesnym partnerem. Przemyślałam to z każdej strony i czułam, ze chcę to zrobić. Ważne było to, że sesja nie była wyzywająca, ani wulgarna, tylko ciepła i spokojna. Nie chciałam wyglądać jak wamp.

RMF FM: Pogodziłaś się w końcu ze swoim ciałem?

J.L.: Bardzo się dzisiaj lubimy, czasami tylko mamy gorsze dni, ale generalnie jesteśmy na siebie skazani. Oczywiście nie mogę przekroczyć pewnych granic, jeśli chodzi o rozmiar, natomiast kwestia 36 czy 42 została rozwiązana. I taki i taki może być fajny.

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy