Reklama

Katarzyna Skrzynecka: Naleśniki na głowie

Jesień zapowiada się pracowicie dla artystki. Zobaczymy ją w aż dwóch programach telewizyjnych. W jednym nadal będzie oceniać kolegów, w drugim pokaże, jak gotuje.

Jesień zapowiada się pracowicie dla artystki. Zobaczymy ją w aż dwóch programach telewizyjnych. W jednym nadal będzie oceniać kolegów, w drugim pokaże, jak gotuje.
Jesienią zobaczymy dwa oblicza Katarzyny Skrzyneckiej /AKPA

Lepiej jest oceniać innych czy być ocenianym?

Katarzyna Skrzynecka: - Tak się złożyło, że pracuję teraz w dwóch programach. W jednym zasiadam w jury i z przyjemnością oglądam występy kolegów. Muszę przyznać się, że czasami aż im zazdroszczę, bo mogą sobie pośpiewać i tylu fajnych rzeczy się nauczyć, a ja muszę grzecznie siedzieć za stołem. Bycie ocenianym jest stresujące, ale ocenianie też nie jest łatwym zadaniem, zwłaszcza że mamy do dyspozycji określoną pulę punktów. Co z tego, że moim zdaniem nikomu się nie należy tylko jeden punkt za piękny występ, skoro zasady są nieubłagane i muszę tyle komuś przyznać. Staram się jednak, żeby każdy z kolegów tylko raz dostał ode mnie najniższą ocenę (śmiech).

Drugi program to "Top Chef. Gwiazdy od kuchni"...

- ...w którym rywalizuję w konkurencjach kulinarnych. Tak jak wszyscy zawodnicy występuję w nietypowej roli, bo przecież nie jestem zawodowym kucharzem. Lubię gotować, gościć u siebie przyjaciół i robić dla nich dobre i fajne rzeczy. Nigdy jednak nie brałam udziału w turnieju kulinarnym. O ile więc gotowanie nie jest dla mnie niczym nowym, o tyle robienie tego w show telewizyjnym to mój debiut.

Czy coś budzi pani obawy?

- Gotowanie na czas. Gdy przyjmuję u siebie przyjaciół, chętnie robię dla nich rzeczy wykwintne, testuję kuchnie świata. Mam jednak ten komfort, że przeznaczam na to tyle czasu, ile chcę i potrzebuję. Wyrobienie się w przeznaczonym nam czasie jest trudne. A gdy człowiek robi coś w stresie, to mu wszystko z rąk leci. Ja już się denerwuję, żeby sobie palców nie poucinać.

Reklama

Jest jakaś potrawa, której przygotowania się pani boi?

- Każda, której nie będę w stanie spróbować.

Chodzi o obrzydlistwo? Szarańczę? Koktajl z dżdżownic?

- Proszę mnie nie straszyć (śmiech). Rzeczywiście ciężko byłoby mi przebrnąć przez szarańczę grillowaną czy tego typu rzeczy, które np. w Azji są normalnością, ale dla nas wydają się abstrakcyjne. Innym problemem byłoby, gdybym nie mogła spróbować czegoś, co robię. Ja nie jestem w stanie przebrnąć przez nic z kozim serem. Nie znoszę tego smaku. Jeśli będę musiała przygotować sałatkę czy coś innego z kozim serem, będę musiała wykonywać to według receptury, wierząc, że mi się uda. Ale nie zmuszajcie mnie do próbowania! Jest jeszcze jedna rzecz, ale aż wstydzę się przyznać.

Śmiało! Przy mnie i tak jest pani mistrzem kuchni!

- Chodzi o proste danie, z którym zawsze przegrywam. Naleśniki. W moim wykonaniu to katastrofa. Nie jestem w stanie opanować tego ruchu patelni, żeby przewrócić naleśnik. Zawsze spada mi na głowę lub na twarz.

A pani dania popisowe?

- Kuchnia grecka i w ogóle śródziemnomorska. Od lat jestem zakochana w Grecji i w Grekach. Ale muszę przyznać, że choćbym tu w Polsce zrobiła sałatkę grecką z najświeższych produktów, to nigdy nie będzie ona smakowała jak zrobiona z pomidorów, które dojrzewają w tamtym słońcu. One mają inny sok, aromat, słodycz. Kraje śródziemnomorskie mają ten luksus, że mają więcej słońca, więc warzywa, które tam dojrzewają, smakują inaczej niż nasze.

Wróćmy do "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Zmieniają się dekoracje, artyści, a jury siedzi w jednym miejscu. Jak zabijacie czas między kolejnymi występami?

- Wszyscy czworo jesteśmy bardzo energiczni, na co dzień aktywnie pracujemy. W tym programie musimy zaś przez wiele godzin siedzieć za stołem. Dlatego czasami mówię, że na swój sposób jestem tam uwięziona. W tych przeciągających się przerwach dużo rozmawiamy, żartujemy, opowiadamy sobie różne rzeczy, a czasami wygłupiamy się i bywa, że gdy jesteśmy zmęczeni tym długim czekaniem, przychodzą nam do głowy różne dziwne rzeczy i czasami dostajemy tzw. głupawki. Ja mam dwa profile na Facebooku - prywatny i zawodowy. Coś tam na nie wrzucam w tych przerwach. Parę razy widziałam, że Małgosia Walewska uczyła się partytur. Jakoś zagospodarowujemy ten czas. Choć nie jest łatwo (śmiech).

Iwona Leończuk

TV14
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Skrzynecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy