Reklama

Flirt to wymiana energii

"Czymże jest flirt? To jest wymiana energii, prawda? To jest wymiana, po prostu. Flirt jest wymianą... Pozytywną" - mówi Danuta Stenka, wybitna aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna.

W książce aktorka opowiada o swoim dzieciństwie spędzonym w maleńkiej kaszubskiej wsi, o wyboistej ścieżce kariery, która zaprowadziła ją na najważniejsze sceny stolicy, wreszcie o fascynującej pracy w teatrze, na planie filmowym i w telewizji. Anegdoty z życia ludzi kina i teatru przeplatają się z wyznaniami na temat prywatnych spraw.

Przy okazji promocji swej książki "Flirtując z życiem" Danuta Stenka odwiedziła Kraków. W radiu RMF FM na Kopcu Kościuszki aktorka odpowiadała na pytania Bogdana Zalewskiego.

Smaki i zapachy

Wywiad rzeka z panią, przeprowadzony przez Łukasza Maciejewskiego, to niezwykła lektura, bo wnikamy czasem w bardzo intymne momenty pani życia, zaglądamy także do kuchni, do warsztatu pani aktorstwa. A książka nosi tytuł "Flirtując z życiem". Dla mnie to trochę paradoks. Życie - poważna rzecz. Życie to nie bajka. A tu - "flirtując"! Czyli zakładamy jakąś grę, trochę powierzchowną, prawda? Coś niepoważnego ...

Reklama

Danuta Stenka: - Właściwie nie jestem w stanie odpowiedzieć panu na to pytanie, ponieważ tytuł został zaproponowany przez Łukasza Maciejewskiego.

Ale pani się od tego tytułu nie dystansuje?

- Nie dystansuję się, coś w nim jest. Mnie się coś w nim podoba. Oczywiście, nasza rozmowa była miejscami bardzo poważna i głęboka. Nie wiem, na ile jest odczytywana w ten sposób. Pamiętam te nasze spotkania i pamiętam, jak głęboko we mnie... chwilami... wchodziły te pytania... Jak głęboko w siebie musiałam zawędrować, aby na nie odpowiadać.

Książka zaczyna się od czegoś bardzo przyjemnego, słodkiego - w dosłownym sensie tego słowa. Trzeba być miodoustym, żeby tak o tym opowiadać, a pani to świetnie robi.

- Tak, zaczynam od mojego dzieciństwa, pasieki moich rodziców i mojej przygody z miodem, z wybieraniem miodu, z pszczołami...

Dzieciństwo spędziła pani w Gowidlinie. Jak to jest z tą kaszubskością w pani? Ona żyje nadal?

- Tak, ona jest. Ona się tak naprawdę pojawiła i rozgościła we mnie w momencie, kiedy byłam już dość dorosłym człowiekiem. Przez długi czas może nie tyle kaszubskość, ile fakt, że pochodziłam ze wsi, a była to kaszubska wieś, był mi kulą u nogi. Zawdzięczam to mojemu zawodowi, mojej pracy, to uświadomienie sobie, że to jest mój rdzeń, rdzeń człowieka, że to są moje fundamenty. Ta moja wieś, te moje korzenie i ta kaszubskość, kaszubski język. Zdałam sobie sprawę z tego, że ja inaczej mówię, inna muzyka się we mnie odzywa, kiedy mówię po kaszubsku.

Debiut kinowy

"Prowokator" - znakomity film z pani udziałem z 1995 roku...

- ...mój debiut kinowy...

... to jeden z pierwszych filmów, w których pani zaistniała w masowej wyobraźni Polaków. Mnie kojarzy się on z... wywoływaniem zdjęcia. Nie zapomnę tego flirtu pomiędzy postaciami, granymi przez panią, Krzysztofa Pieczyńskiego i Bogusława Lindę. W pewnym momencie wywołuje pani zdjęcie, targają panią emocje, a pani tę fotografię targa z taką niesamowitą precyzją. Jak pani buduje takie sceny?

- To są czasami konkretne sugestie, rozwiązania sceny, pomysły na sceny sugerowane przez reżysera, a czasami moje pomysły. Przychodzę ze swoimi przemyśleniami i są one "kupowane" przez reżysera, a czasami dzieje się to na planie. Ja nie pamiętam, skąd się ten pomysł wtedy pojawił. Chyba najpiękniej jest, kiedy zdarzy się coś nieoczekiwanego, kiedy każde z nas przychodzi - partner, reżyser, ja - ze swoim pomysłem na rozwiązanie sceny ...

...scenariusz idzie wtedy na bok, tak?

- Korzystamy ze scenariusza, oczywiście korzystamy z dialogu, budujemy i przygotowujemy scenę podczas próby, i nagle zdarza się coś nieoczekiwanie, czy przez pomyłkę. Pomyłka wywoła coś i pojawia się rozwiązanie sceny nieprzewidziane przez żadne z nas. Te sytuacje uwielbiam! Bo one są niezwykle autentyczne, one wyrastają z tej chwili, bez jakichś wcześniejszych przemyśleń.

Pani bardzo często ingeruje w scenariusz. Przyznaje to pani w książce "Flirtując z życiem". Przypomina mi się fragment pani wyznań, kiedy opowiada pani o pracy na planie filmu "Chopin. Pragnienie miłości". Doszła pani do wniosku, że wiele scen jest "przegadanych", mówiąc tak trochę brutalnie. Tak trochę jak cenzor, "nożyczkami" obcinała pani niektóre kwestie. Sugerowała, że to można wyrazić emocją, a nie słowem...

- To się zdarza.

Też jak we flircie.

- Tak!

Słowa są gdzieś na boku, a jest tylko mowa gestów, ciała.

- Nie zawsze słowa przekazują to, co rzeczywiście chcemy przekazać we flircie, prawda? Myślę, że trzeba sobie zostawić taką szansę w naszej pracy i to jest problem naszych scenariuszy. Generalnie. To jest problem naszych dialogów. (...) Czasami traktujemy widza bardzo źle. Nie wierzymy w jego inteligencję. Nie wierzymy w jego uczucia, inteligencję emocjonalną.

Spotkania, a nie role

W tym fachu najciekawsze są dla pani...?

- Najciekawsze są dla mnie spotkania, nie role. Wielokrotnie pytano mnie o to, jakie mam marzenia, myśląc że wymienię jakieś role, a ja właściwie nie mam marzeń-ról, nawet nie chcę mieć marzeń-ról. Pozostaję otwarta i właściwie każda zaproponowana rola budzi we mnie ciekawość, bo jest jakimś prezentem.

"Z kim będę grała"? Że z Fryczem, że z Gajosem?

- Tak, z kim. Dowiaduję się, jaka to rola i z kim będę grała, kto będzie reżyserował. To jest najciekawsze i najbardziej istotne: z kim. Bo to, co się zdarza w pracy i - czasami jednorazowo - na spektaklu, granym już dziesiątki razy, to coś szczególnego. Na to mają wpływ ludzie, z którymi się pracuje, z którymi się spotyka. To, co się między nimi wytwarza.

Pani te relacje między panią a mężczyznami określa mianem "flirtu" - dosłownie. Ten metaforyczny tytuł książki "Flirtując z życiem", od którego się pani troszkę dystansowała, ma rozwinięcie w książce.

- Tak.

To jest sposób nawiązywania relacji z partnerami.

- Ale to nie dotyczy tylko mężczyzn. No, czymże jest flirt? To jest wymiana energii, prawda? To jest wymiana, po prostu. Flirt jest wymianą. ... Pozytywną.

Czy "flirtując z życiem" pani chce tylko tak po powierzchni płynąć? Jest jakaś granica, której pani nie przekracza?

- Ja nie wiem, co Łukasz Maciejewski miał na myśli, dając taki tytuł - "Flirtując z życiem", ale ja to odczytuję w ten sposób, że to jest rodzaj "zaczepki"...

Mąż też jest aktorem

Pani mąż też jest aktorem.

Tak.

Ale aktorem, który znalazł w sobie tę barierę i dalej nie poszedł już w kierunku aktorstwa. Pamięta pani ten moment, kiedy pani mąż zdecydował się na taki właśnie krok?

- Tak, pamiętam. To było tuż po urodzeniu mojej pierwszej córki. Wróciłam z Warszawy, ponieważ pracowałam już w Warszawie. Mąż mieszkał w Poznaniu. Urodziłam córkę w Poznaniu i siedziałam z nią przez kilka miesięcy wakacji w Poznaniu. I w tym czasie, któregoś dnia mąż powiedział, że ma taki pomysł na dalsze swoje życie, żeby odejść z teatru. Może "dogrywać" coś, może od czasu do czasu coś zagrać jako tak zwany wolny strzelec, ale zrezygnować z etatu.

Jak pani zareagowała, pani odradzała mężowi tę decyzję, czy pani to przyjęła z dobrodziejstwem inwentarza?

- Przyjęłam to. Nie ukrywam, że mnie to zadziwiło, bo zdawałam sobie sprawę, że to nie będzie łatwe. Coś takiego jest w tym naszym zawodzie, że kiedy się połknie bakcyla, trudno jest się od tego odciąć. I to rzeczywiście ciągnęło się za nim przez lata- ta tęsknota. Nie wiem, czy nadal nie ma gdzieś cichych jakichś tęsknot. Chociaż już pewnie takie wielkie tęsknoty wygasły, ale gdyby ktoś któregoś dnia powiedział: "Słuchaj, zagrałbyś w moim filmie, czy zagrałbyś w tej scenie", to podejrzewam, że byłby w stanie na chwilę rzucić to, co robi i wrócić.

Życie zawodowo-prywatne

A są ślady pani ról, pani doświadczeń teatralnych w pani życiu?

- To przepływa. Widzi pan, ja nie jestem dobrym materiałem, ponieważ ja - wywołana do tablicy - nie mam gotowych przykładów. Ja nie oddzielam grubą kreską, nie oddzielam żadną kreską mojego życia zawodowego i prywatnego. To jest moje życie. To po prostu jest moje życie. Próbuję nazwać je zawodowym i prywatnym, ale tak naprawdę to jest jedno moje życie. To się przeplata. Jedno wynika z drugiego, drugie jest podpierane pierwszym.

W książce pięknie to pani opisuje, kiedy wspomina, jak pędziła z prób do domu, żeby - tak jak normalna kobieta - przygotować obiad, żeby spać ze swoją córeczką, która płakała w nocy, budziła panią...

- A to akurat miało związek z Krakowem. Przyjeżdżałam tutaj, wstawałam o jakiejś piątej nad ranem, o siódmej wsiadałam do pociągu, przyjeżdżałam na próbę do Teatru Bagatela, bo Waldek Śmigasiewicz robił "Makbeta". Od dziesiątej do czternastej byłam tu na próbie i wsiadałam do pociągu, ponieważ pracowałam wtedy w Warszawie - w Teatrze Dramatycznym, w Pałacu Kultury. Miałam kawałeczek z Dworca Centralnego do Pałacu Kultury. Tu grałam spektakl, po spektaklu wracałam do domu, gdzie czekało na mnie moje świeżo urodzone dziecię. Niedawno urodzone dziecię budziło się w nocy, karmiłam je jeszcze piersią.

Światła na platformie kolejowej mogą się pomylić z teatralnymi światłami ramp.

- Tak było. Miałam swoich znajomych w pociągu, których spotykałam codziennie. To był rzeczywiście bardzo intensywny okres. Wtedy się bardzo wyraźnie przeplatało moje życie z zawodem oraz miastami i miejscami.

Sporo gra pani w teatrze, a kiedy znowu zobaczymy panią w filmie?

- A w filmie na razie cisza.

Sądzę, że to jest taki "antrakcik".

- Powiedziałam "na razie" (śmiech).

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Cały wywiad Bogdana Zalewskiego z Danutą Stenką przeczytasz na stronach RMF 24!

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Danuta Stenka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy