Reklama

Dla polskich blogerów, enter jest jak cyngiel w pistolecie

Kim są i o czym piszą polscy blogerzy dowiemy się pod koniec marca, kiedy premierę będzie miał dokument "Blogersi". O wirtualnych publicystach określanych jako V władza opowiada reżyser, Jarek Rybus.

Zdjęcia do filmu "Blogersi" ruszyły w sierpniu ubiegłego roku. Dokument jest debiutem reżyserskim Jarka Rybusa.

Jagoda Mytych (PAP Life): Czy prowadzi pan bloga?

Jarek Rybus: - Próbowałem pisać bloga, ale przyznam się bez bicia, że to na tym etapie życia nie jest to dla mnie. Żeby być blogerem trzeba mieć dużo konsekwencji i zaparcia, tego mi może nie brakuje, ale bieżące zajęcia nie pozwalają mi poświęcić czasu na prowadzeniu bloga. Dlatego wolę pokazać to zjawisko zza kamery. A przed kamerą postawić blogerów, ich krytyków i fanów. Tak by powstał wiarygodny, wielowymiarowy obraz.

Reklama

Skąd pomysł, żeby nakręcić film o blogerach?

- Blogosferę obserwuję od bardzo wielu lat, ale pomysł na film narodził się podczas spotkania premiera Tuska z blogerami. Kolejne spotkania, które dały mi do myślenia, były to spotkania kandydatów na prezydenta RP dedykowane tylko blogerom o formule kandydat przeciwko blogerom. Wszystkie te spotkania były transmitowane w mediach.

- Pomyślałem, że skoro premier i politycy spotykają się z blogerami to tym samym uznają ich potencjalny wpływ na wynik wyborów. Coś jest na rzeczy... Najwyższe władze spotykają się - mówiąc kolokwialnie - z gośćmi, którzy mają swoje strony internetowe. Czegoś takiego nie było jeszcze w Polsce.

- Potem przyszła refleksja, że zazwyczaj to blogerzy kogoś przepytują. Mają swoje strony i są wyjęci poza ogólnie pojęty system prawa prasowego, mając przy tym nie raz więcej czytelników niż tytuły prasowe... Stwierdziłem, że trzeba odwrócić role i to ich postawić pod murem. Zrobić film, w którym to im zada się kilka pytań.

Jakich blogerów przepytywaliście?

- Głównie skupialiśmy się na blogach, które określić można jako opiniotwórcze i które są dostrzegane przez polityków i władze. Ich autorzy nie prowadzą typowych pamiętników. Nie piszą, co robili, czy jedli...

Czy w filmie blogerzy pokazani są już jako V władza?

- Niektórzy blogerzy tak o sobie mówią. Podkreślają, że mają w swoich rękach broń: dla nich Enter jest cynglem w pistolecie mediowym. Nie odpowiem, czy to już jest piąta albo któraś z kolei władza, ale na pewno w dobie Internetu - nawet w Polsce - nie można bagatelizować blogosfery.

W Internecie blogerzy korzystają bardziej z wolności słowa, czy z prawa dżungli?

- Wolność słowa i prawo dżungli się nie wyklucza. Wolność słowa to przymiot, możliwość, z której korzystają, a dżungla to środowisko, w którym z niej korzystają. Wszyscy oni mają świadomość swojej wolności i korzystają z tego, że żadna redakcja nie wyznacza im linii.

- Natomiast niektórzy z nich dodatkowo mają świadomość odpowiedzialności i tego, że wspomnianym już Enterem mogą narobić komuś szkody. Wielu opowiadało się też za tym, żeby działalność na blogach jakoś regulować. Blogosfera się już tak rozwinęła, a blogerzy stali na tyle poczytni, że nastał czas, żeby zastanowić się, czy nie nałożyć jakiegoś kagańca. Film powstawał właśnie w momencie, gdy to zjawisko przybierało na sile i prawdopodobnie będzie dalej przybierało... Pytanie, czy jest to zjawisko marginalne czy coś poważniejszego? Film ma zapalać czerwone lampki przy takich pytaniach.

Czy film odpowie na pytanie "kto jest kim" w polskiej blogosferze?

- Na pewno będzie pomocny dla kogoś, kto w ogóle nie ma pojęcia, czym są blogi. W filmie zobaczymy, że bloger to nie jest 15-latek schowany za awatarem, popijający piwo, jedzący pizzę i siedzący w piżamie przed komputerem. Często są to osoby starsze, wykształcone, mające doskonały warsztat i coś ciekawego do powiedzenia. Blog stał się ich pomysłem na życie. Ale też nie chciałbym, żeby to zabrzmiało tak, że zrobiliśmy film promujący blogerów jako fajnych ludzi. Nie chcemy promować ani blogerów ani blogów.

Wspomniał pan, że blog może być pomysłem na życie - również w wymiarze finansowym?

- Niektórzy wprost nazywają to biznesem. Bardzo szczerze mówią o swojej współpracy z firmami. W ostatecznym bilansie opłaca im się ta szczerość. Mam na myśli takich blogerów, którzy są blogerami przez 24 godziny na dobę. Nie chodzą do pracy. Blog jest ich pracą i z niego żyją. W filmie pokażemy takie osoby, które z blogów żyją, choć jak podkreślają, nie jest łatwo być zyskownym blogerem. Zarabianie na blogach jest jednak tylko pobocznym wątkiem filmu.

Kto oprócz blogerów wypowiada się w dokumencie?

- Pojawiają się także dziennikarze-publicyści, internauci, fani blogów, a także politycy.

Czy w przypadku zawodowych dziennikarzy słychać żal lub zazdrość?

J.- Tak, pojawia się element zazdrości... Niektórzy w bardzo bezpośredni sposób mówią o swoich odczuciach. Taka rywalizacja dziennikarzy i blogerów potwierdza też tę opinię o V władzy. Pojawia się poczucie zagrożenia - nie wszyscy dziennikarze nadążają dzisiaj za rozwojem technologii i rozumieją nowe reguły. Blogosfera ma wpływ na funkcjonowanie mediów. Dzisiaj to czytelnik wybiera, czy chce przeczytać bloga za darmo, czy iść do kiosku i kupić gazetę.

Przed kamerą wypowiadają się także politycy. Którzy?

- Nie chciałbym na ten moment jeszcze zdradzać nazwisk, ale chodzi o takich polityków, którzy mają swoje blogi.

Na jakim etapie jest produkcja?

- W tej chwili jesteśmy na finiszu. Kręcimy brakujące przebitki i robimy dogrywki. Dołączamy materiały z gali Blog Roku 2010, natomiast większość już mamy i jesteśmy na etapie montażu.

Z perspektywy czasu, co najbardziej zaskoczyło podczas pracy nad tym projektem?

- Nie zaskoczyły mnie same blogi, ale szum, jaki wywołała informacja o filmie. Wydawało mi się, że ten temat jest już przegadany i to wielokrotnie, ale gdy we wrześniu ogłosiliśmy, że robimy film to to, co się wokół filmu działo, było zaskakujące. Zaś sami blogerzy to wykształcone osoby, które mają dużo do powiedzenia. Może się wydawać, że jeśli ktoś pisze schowany za komputerem to przy spotkaniu na żywo okaże się zupełnie inną osobą. Natomiast pracując przy 'Blogersach' odczuwałem zgodność tego, co czytam na blogu z osobą, z którą się spotykam na potrzeby filmu.

Kto pracuje przy filmie?

- To mój debiut reżyserki, z wykształcenia nie jestem reżyserem tylko dziennikarzem. To, żeby opisywać świat gdzieś w człowieku zostaje i siedzi. W sumie pracuje kilka, z reguły młodych osób. Jesteśmy ze świata Internetu, mediów i telewizji. Za zdjęcia odpowiada Michał Glock, laureat festiwalu Nurt, a za montaż - Konrad Chmielnicki.

Jak wygląda budżet?

- Nie jest to Hollywood. Nasz budżet to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Premiera odbędzie się w kinie czy może w Internecie?

- Pracujemy nad modelem połączonym - Internet plus telewizja. Kino raczej nie, jeśli już, to tylko na zasadzie pokazu prasowego. Ale nie robimy tego filmu pod kino. Ze względu na zasięg i tematykę zależy nam na Internecie. Z telewizją trwają właśnie rozmowy.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: kim | dokument | blogi | bloger | film | blogerzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy