Reklama

Chciałam zajmować się polityką

Gościem programu RMF Extra była Marta Żmuda Trzebiatowska. Aktorka opowiadała m.in. o "Tańcu z gwiazdami", swoim życiowym partnerze - tancerzu Adamie Królu i arystokratycznych korzeniach. Wyznała również, że czerwona sukienka przyniosła jej pecha i dlaczego zakłada różową bieliznę.

RMF FM: W półfinale miałaś pecha i odpadłaś z programu "Taniec z gwiazdami". Pożegnałaś się z widzami bardzo elegancko, tak jakbyś sobie przygotowała tę mowę pożegnalną.

Marta Żmuda-Trzebiatowska: To dziwne, ale czułam, że odpadnę w tym odcinku. Każdy kto odpadał, może poza Sylwią Gruchałą, przeczuwał moment kiedy to się stanie. Czerwona sukienka raz przyniosła mi pecha. I rzeczywiście ułożyłam sobie w głowie co mam powiedzieć, kiedy będę się żegnać.

RMF FM: Mimo intuicji przegrana jednak boli, tym bardziej, że włożyliście w taniec bardzo dużo pracy.

Reklama

Włożyliśmy w to dużo serca, ale byli lepsi. Mnie tylko przykro, że tak mało tańczyłam tańców standardowych, które kocham całym sercem, czyli tych eleganckich i z klasą, które przenosiły mnie w inną epokę. Więcej było niestety tych gdzie trzeba wiercić tyłkiem, a za tym nie przepadam.

RMF FM: To może oznaczać, że jesteś kobietą powściągliwą, która nie epatuje swoją seksualnością.

W domu co innego, ale jeśli chodzi o publiczne występy nie widzę takiej potrzeby.

RMF FM: A jak twój partner przeżył waszą przegraną?

Bezboleśnie. On też się tego spodziewał. Podeszliśmy do tego programu na luzie. Dla Adama taniec jest pasją życia, dla mnie stał się bardzo bliski, a nigdy nie próbowałam swoich sił na tym polu. Tu miałam okazję zmierzyć się z obcą mi dziedziną, którą do tej pory podziwiałam z daleka. Nadarzyła się okazja, spróbowałam i nie żałuję. To była bardzo fajna przygoda. Sporo się nauczyłam i cieszę się, że mogłam wystąpić z Adamem. Nie wyobrażam sobie, że miałabym to robić z kimś innym.

RMF FM: Czy zgodziłaś się na udział w TzG pod warunkiem, że Adam będzie twoim nauczycielem?

Nie, absolutnie. Oczywiście, wszyscy wiedzieli , że jesteśmy parą, to nie była tajemnica, więc zaproponowali, żebyśmy zrobili to razem. To było dla nich prostsze i pewnie ciekawsze mieć w programie parę także w życiu prywatnym. Portale plotkarskie próbowały przedstawić to inaczej, ale ja nie zamierzałam tego dementować, bo z plotkami się nie wygra. Z okazji tego programu miałam zresztą niezłe urwanie głowy. Średnio 4 razy w tygodniu pojawiały się "newsy" na mój temat, wyssane z palca. Mam nadzieję, ze teraz to ucichnie.

RMF FM: To zdementujmy, albo potwierdźmy kolejną plotkę, że Adam cię zamęczał treningami.

Jeśli ktoś kogoś zamęczał, to ja samą siebie, bo jestem ambitna i cisnę aż będzie dobrze.

RMF FM: Ludzie strasznie się nad tobą litowali.

Nie wiem dlaczego przestawiono mnie jako ofiarę, kogoś kto był męczony i zmuszony do tego programu. Nie, to była tylko moja decyzja. Świetnie się bawiłam, nikt mnie do niczego nie zmuszał. Nie byłby w stanie, uwierzcie mi.

RMF FM: Kto na kogo zwalał winę, kiedy coś się nie udało?

Ja na siebie. Adam mówił: Przestań, byłaś fantastyczna. Mówił, że nie może uwierzyć, że tak świetnie sobie radze, że będzie mnie po stopach całował cały czas, za to jaka jestem wspaniała, i że jest zachwycony i oczarowany. A ja cały czas mówiłam: Eee, ściemniasz, żeby mi było miło. Nigdy nie wierzyłam w jego komplementy. Ale on cały czas we mnie wierzył i nawet kiedy odpadliśmy, stwierdził, ze zrobiłam wszystko co w mojej mocy.

RMF FM: Z tego jak się poznaliście z Adamem, można wywnioskować, ze byłaś trudnym partnerem na początku.

I to jest między innymi dowód, ze nie można mnie do niczego zmusić. Mimo, że niektórzy sądzą, że jestem eteryczna i delikatna, mam swój charakterek, swoje zdanie i jestem uparta. Nie daję sobie w kaszę dmuchać. Nasze poznanie było nietypowe. Poznaliśmy się w klubie. Adam przyszedł na męski wieczór, a ja na babski, gdzie w ogóle miało nie być mężczyzn.

RMF FM: Od razu ci się spodobał?

No nie. Ale z reguły tak było, że faceci, którzy podobali mi się na pierwszy rzut oka potem okazywali się totalną porażką. Jeśli chodzi o Adama, oceniłam go powierzchownie i pochopnie. Adam wyglądał wtedy jak zbir. Taka trochę mafia. Myślałam: Uważa pewnie, że wszystko może. Okazało się że jest zupełnie innym człowiekiem - dowcipnym, fajnym, normalnym facetem. Wrażliwym.

RMF FM: Długo musiał o ciebie walczyć?

Długo. I chyba wygrał właśnie dzięki swojej wytrwałości. Ja w którymś momencie postanowiłam dać nam szansę. Wcześniej nie chciałam stałego związku, nie byłam na to gotowa. Ale w pewnej chwili poczułam, że serce bije mi mocniej.

RMF FM: Jest między wami spora różnica wieku, czy to problem dla twoich rodziców?

Nie mamy takiego problemu. Ani my z Adamem, ani moi rodzice. U nas ta różnica wieku się zatarła. Czasem nawet wydaje mi się, ze to ja jestem starsza. Adam jest większym wariatem w tym związku.

RMF FM: Od momentu kiedy zaistniałaś na ekranie zwracałaś uwagę widzów nie tylko urodą, ale i nietypowym nazwiskiem.

To prawda, wszyscy zwrócili na nie uwagę. Ja wcześniej nie interesowałam się jego historią, dopiero kiedy zadano mi parę pytań, zaczęłam szukać. I dowiedziałam się mnóstwo o swoich korzeniach, o przodkach. Jestem bardzo dumna, że to taka fajna historia.

RMF FM: Co się okazało, kiedy zaczęłaś szukać?

Okazało się, że korzenie mojej rodziny sięgają XIII wieku, a my jesteśmy jakąś zaginioną gałęzią rodu. To się stało za moją sprawą, bo jeszcze kiedy byłam na studiach aktorskich poznałam człowieka, który powiedział, że ma wujka o tym samym nazwisku, który co roku uczestniczy w wielkich rodzinnych zjazdach Żmuda Trzebiatowskich. My w niczym takim udziału nie braliśmy, ale dałam mu telefon do mojego dziadka. I tak to się zaczęło. Od tej pory moja rodzina też na te zjazdy jeździ. Dostaliśmy nawet sześć tomów historii naszego rodu, ale jeszcze tego nie przeczytałam,. Nie było kiedy.

RMF FM: Czy to coś zmieniło w twoim życiu?

Chyba tylko to , ze pomyślałam, że nie jestem sama, ze to taka wielka rodzina, ze jest nas tak dużo. Fajnie jest mieć ogromną rodzinę, mimo, że się osobiście nie znamy i odczuwać jej wsparcie i tradycję.

RMF FM: To jest rodzina arystokratyczna z herbem?

Tak, to rodzina z herbem. Ale jaki to herb, nie umiem powiedzieć.

RMF FM: Może masz jakieś prawa do tronu? Króla już masz.

Dowiem się i powiem wam następnym razem.

RMF FM: Twoja droga do kariery zaczęła się od łez...

To prawda. nie było łatwo. Najpierw nie udał się mój egzamin do szkoły aktorskiej. Zabrakło mi 0,1 punktu. Byłam pierwsza pod kreską. Na szczęście dostałam się na miejsca rektorskie, ale ponieważ byłam typem, który sobie powiedział: aktorstwo tak, ale tylko jeśli jest mi pisane, wiedziałem, że udać się musi za pierwszym razem albo wcale. W razie czego miałam wiele innych pomysłów na życie. Oczywiście kiedy się wydawało, że się nie dostałam, przeżyłam to na swój sposób, wtedy była to dla mnie największa porażka.

RMF FM: Tym trudniejsza do zniesienia, że rodzice chyba nie pochwalali twojego wyboru drogi zawodowej?

Mama zawsze była za i po cichu mi kibicowała. A tata też w gruncie rzeczy, tyle że chciał mnie ochronić przed tym, co dzieje się teraz. On wiedział, ze z powodu tego zawodu będę cierpieć. Ale wtedy oczywiście miałam do niego żal, że nie popiera mojego pomysłu na życie. Dzisiaj bardziej go rozumiem. Zdałam potem jakiś inny egzamin i miałam być szczęśliwa w innym zawodzie. Aż tu nagle przyszło pismo, ze się jednak dostałam do szkoły aktorskiej i wtedy był nowy problem, bo nie wiedziałam co wybrać.

RMF FM: Co było tym innym pomysłem na życie?

Zdawałam na kilka kierunków, ale wybrałam administrację rządową. Chciałam się zajmować polityką. Tymczasem podjęłam studia aktorskie i pierwszy rok był bardzo ciężki. Byłam za wszystko oceniana: za to jak mówię, jak się poruszam i jaki mam zgryz.

RMF FM: To normalne chyba w szkole aktorskiej?

Tak, ale dla mnie to było dziwne. Do tej pory nikt mnie nie oceniał. Nie od razu dostawałam też same piątki. To też była dziwna sytuacja, bo do tej pory bardzo dobrze się uczyłam, a tutaj nagle trója. Ale to też normalne dla pierwszego roku. Trudno też było mi samej w Warszawie, w obcym mieście, w którym nie mogłam się odnaleźć. Nie miałam w Warszawie ani rodziny ani przyjaciół. Jedynymi znajomymi byli ludzie z roku. Poza szkołą nie miałam żadnego życia. W wakacje po pierwszym roku rozmawiałam z mamą, która powiedziała mi wtedy, że jeśli nauka w szkole aktorskiej me sprawia mi radości, mogę zrezygnować. Na szczęście w następnym roku trafiłam na świetnego profesora, który przywrócił mi wiarę w aktorstwo. I dostałam wreszcie jakąś piątkę.

RMF FM: A dobrze wspominasz swój debiut?

Byłam wtedy na drugim roku. Zagrałam niewielką rólkę w serialu "Kryminalni", ale nie u byle kogo, bo u Patryka Vegi, więc to było dla mnie ważne doświadczenie.

RMF FM: Rola też fajna.

Tak, podczas pierwszego w życiu dnia zdjęciowego musiałam zagrać scenę seksu w samochodzie. Trudne to było. Pamiętam kiedy zadzwoniła do mnie moja agentka z informacją, ze dostałam propozycję od fajnego reżysera, ale jest jedno "ale" - pewna scena....Pomyślałam wtedy: zaczyna się. Wystartowałam z grubej rury, ale to było dobre doświadczenie na początek, bo potem już wszystko wydawało się proste.

RMF FM: Dlaczego odważyłaś się przyjąć tę rolę?

Bo chciałam się spotkać ze świetnym reżyserem, chciałam się czegoś nauczyć.

RMF FM: I pokazać mu się?

Zawsze myślę, że takie sceny są nieuniknione w zawodzie aktora. I są jednocześnie najtrudniejsze. Ale Patryk Vega to reżyser bardzo taktowny, który potrafi zapewnić aktorowi bezpieczeństwo.

RMF FM: W jaki sposób?

Na przykład wyprasza ekipę z planu. Zostają tylko ci, którzy są absolutnie niezbędni. I masz pewność, że zostanie pokazane tylko tyle, na ile się zgodzisz. Ja dzięki temu zrozumiałam, że moje ciało jest w tym zawodzie rekwizytem, z którego muszę umieć korzystać. Zawsze podziwiałam Monikę Bellucci, która z jednej strony jest aktorką, a z drugiej piękną kobietą. Grała sceny erotyczne wielokrotnie i robiła to pięknie. Ale nie zawsze takie sceny są potrzebne, kilkakrotnie odmówiłam ich zagrania. A wtedy, na początku, może masz rację, może chciałam się pokazać Patrykowi Vedze, że się nie boję , Nie wiem, czy gdybym, nie podjęła wtedy tego wyzwania spotkalibyśmy się później na planie "Twarzą w twarz".

RMF FM: Gdzie mieszkałaś podczas studiów?

Między innymi na słynnym warszawskim osiedlu Za Żelazną Bramą, z robalami i karaluchami. Często się przeprowadzałam. Jakoś nigdzie nie mogłam zagrzać miejsca, nie mogłam się nigdzie zadomowić.

RMF FM: Kiedy się to zmieniło?

Kiedy odnalazłam się prywatnie z Adamem. Byłam wtedy na drugim roku. Udało mi się , czuję się szczęściarą. Adam wpuścił do mojego życia trochę powietrza. Pokazał mi, ze istnieje świat poza aktorstwem. Chodziliśmy razem na kręgle, na gokarty. Ja uwielbiam wszelkie sporty. Mogłam sobie z nim poszaleć.

RMF FM: Cieszysz się, ze zaczynacie nowy nagrywać nowy sezon "Teraz albo nigdy"?

Jeśli moja bohaterka wreszcie się zmieni to się cieszę. Chciałabym żeby podjęła jakąś mądrą decyzję.

RMF FM: Właśnie podjęła, została z mężem, wybaczyła mu.

To z jednej strony piękne, za to ją lubię, ale z drugiej strony denerwuje mnie, ze ciągle mu wybacza. Ile można?

RMF FM: Ty byś zdrady nie wybaczyła?

Nie wiem co bym zrobiła, bo nie byłam nigdy w takiej sytuacji, ale ile można dawać drugą szansę?

RMF FM: Ostra kobieta z ciebie.

A jednak mam charakter? (śmiech)

RMF FM: Kto cię ubiera w serialu "Teraz albo nigdy"?

Jest tam cały sztab stylistek, Co rano kiedy przychodzę do garderoby mam 3 komplety strojów i mogę wybrać, ten który mi najbardziej odpowiada. Dobrze, że mam prawo ingerować w kostium, który w pracy jest dla mnie bardzo ważny. Jeszcze kiedy byłam w szkole i dostawałam nową rolę, biegłam natychmiast do garderoby szkolnej poszukać kostiumu, który będzie mi się dobrze komponował z postacią.

RMF FM: Czy twój własny styl zmienił się pod wpływem serialowego wizerunku?

Tak, zdecydowanie. Na przykład zaczęłam sięgać po kolor. Dziewczyny ubierają mnie bardzo kolorowo i odważnie te kolory zestawiają. Sama nie miałam nigdy na to odwagi. W mojej szafie wisiały rzeczy czarne, białe i jeansy. A tu dostawałam filety, odcienie żółtego i nagle okazało się że dobrze się w nich czuję, więc zaczęłam je nosić na co dzień. Zakładasz rano różową bieliznę od razu masz więcej energii.

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy