Reklama

Anna Matysiak i Stanisław Karpiel-Bułecka razem w programie "Dance Dance Dance"

Anna Matysiak, aktorka znana z filmów "Listy do M. 3", "Proceder" i "Futro z misia" oraz Stanisław Karpiel-Bułecka, lider i wokalista zespołu Future Folk, tworzą parę w tanecznym show Telewizji Polskiej "Dance Dance Dance". On ma za sobą przygodę w "Tańcu z Gwiazdami", ona całe życie podporządkowała scenie. Jak sobie poradzą w programie TVP?

Dziewczyna z Mazowsza i chłopak spod samiuśkich Tatr. Gdzie się przecięły wasze drogi?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Nie na Krupówkach, nie w górach, a w Warszawie [uśmiech - przyp. red.].

Anna Matysiak: - Na castingu do programu "Dance Dance Dance".

Kto dostał palmę pierwszeństwa i mógł wybrać partnera?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Jak się mają dwa światy spotkać, to się spotkają.

Anna Matysiak: To rzeczywiście było nam pisane, bo próbowaliśmy różnych wariantów wśród bliższych nam osób, ale ostatecznie, biorąc także pod uwagę zajętości innych, których brano pod uwagę, podjęliśmy decyzję, że spróbujemy wystąpić razem.

Reklama

Za wami miesiąc treningów i jakie pierwsze wnioski z tej próby?

Anna Matysiak: - Genialnie się stało!

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Lepiej być nie może!

Trafił was piorun od pierwszego taktu?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - To tak jak z ludźmi, z którymi nie widzimy się pół życia i nagle o nich pomyślimy, i telefon dzwoni. Przyciągnęliśmy się z Anią. Zawsze mówię, że najświętszy nade mną czuwa i wie, jak to wszystko ułożyć w moim życiu, żeby się udało.

Ale że cię aż na parkiet zaciągnął?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Widocznie chciał, żebym jeszcze tego w życiu spróbował [uśmiech - przyp. red.].

Anna Matysiak: - Ale teraz dał ci mnie w zestawie! [uśmiech - przyp. red.]

Jesteście jak idealnie dopasowane puzzle?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Ania jest wspaniałą aktorką, tancerką i nauczycielką tańca. To co ja mogłem dostać lepszego? Ja biedny, który tańczył po weselach, może parę razy w życiu, bo tańczył, ale nie pamiętam tego do dziś dnia. A tu nagle trzeba wyjść na scenę i zatańczyć najlepsze, światowe teledyski w ruchach takich, których góralski organizm nie widział nawet na weselach. Tu już kierpce i ciupaga nie pomogą.

Anna Matysiak: - To prawda, ale wartością dodaną naszych treningów jest to, że dzięki Staszkowi cały czas się śmieję. Nieważne co się dzieje, jak bardzo jesteśmy zestresowani, to Staszek sprawia, że dzień staje się lepszy.

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Musi tak być, bo kawał ciężkiej pracy. Dzień w dzień, bez przerwy. Zmęczenie, które trzeba pokonywać, jest gigantyczne. Jak człowiek tego nie doświadczy sam, to nie uwierzy. To najlepszy program taneczny w tej chwili w telewizji. Zapraszamy przed telewizory.

Staszek, przeklinasz z bezsilności na parkiecie?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Czasami wyrwie mi się z piersi "krucafuks"! [uśmiech - przyp. red.].

Anna Matysiak: - Wiedziałam, że będzie ciężko. Staszek zobaczył, że jest ciężej niż myślał. A teraz oboje jesteśmy na etapie: Wszystko nam mówi, że będzie jeszcze ciężej niż oboje myśleliśmy.

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Jak będzie jeszcze wyżej niż jest, to już jesteśmy ponad Jasienie, a jak pójdziemy ponad góry to już nie wiem, co się wydarzy.

Jest jakiś klip-marzenie, z którym chcecie się zmierzyć w programie?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Przed nagraniem pierwszego odcinka marzyłem tylko o tym, żeby udało nam się wykonać robotę. Nie myślę o konkretnym klipie czy wykonawcy, bo co bym nie dostał, to dla mnie to będzie jak przejście przez Himalaje w kierpcach i w krótkich spodenkach.

Anna Matysiak: - Marzenia to piękna rzecz [uśmiech - przyp. red.].

Jak z kondycją, bo to program szalenie wymagający kondycyjnie, sprawnościowo, fizycznie? 

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Jak ten samochód co siedział trzydzieści lat w sianie i nie był odpalany. Zaczynam rozruch od podstaw. Widzę dziś fajną różnicę. Zobacz, jestem coraz chudszy. Na szczęście kamera dodaje kilogramów, więc jest szansa, że będziemy dobrze wyglądać.

Ale chyba nie jesteście na liściu sałaty?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - Nie. Jest dieta Chodakowskiej. Trzy razy do syta i na noc, ile można [uśmiech - przyp. red.]. A rano i tak wstaję głodny!

Rozumiem, że tańczycie do finału?

Stanisław Karpiel-Bułecka: - My jesteśmy jak na Titanicu. Jeszcze nam ręce wystają z wody. Jeszcze się trzymamy.

Anna Matysiak: - Jeszcze orkiestra gra [uśmiech - przyp.red.].


Beata Banasiewicz / AKPA

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy