Reklama

"Życie jest zaskakujące"

Dominika Ostałowska jest aktorką teatralną i filmową. Swą najwybitniejszą rolę stworzyła w "Łagodnej" Mariusza Trelińskiego, za którą otrzymała nagrody na Festiwalu Filmów Słowiańskich i Prawosławnych w Moskwie (1997) i Festiwalu Aktorów w Rydze (1997). Aktorka zagrała również znaczące role w filmach: "Historie miłosne", "Wojaczek" i ostatnio "Daleko od okna". Niedawno zaczęła prace w serialu "M. jak miłość". Młoda aktorka pracuje od kilku sezonów w warszawskim Teatrze Ateneum, w którym wystąpiła już w 10 spektaklach. Zagrała również kilkanaście ról w Teatrze Telewizji.

Reklama

Dominika Ostałowska otrzymała ostatnio nagrodę "Orzeł 2001" za najlepszą rolę kobiecą w filmie Jana Jakuba Kolskiego "Daleko od okna". Z tej okazji z aktorką rozmawiała Anna Kempys.

Otrzymała pani Polską Nagrodę Filmową "Orzeł 2001" za najlepszą rolę w filmie Jana Jakuba Kolskiego "Daleko od okna". Co dla pani oznacza to wyróżnienie?

Dominika Ostałowska: Bardzo się cieszę, zwłaszcza, że nigdy nie zdarzyło mi się w Polsce odebrać nagrody za rolę w filmie. Co jest zabawne, kilka razy otrzymałam nagrody za granicą, zwłaszcza za wschodnią. Jestem bardzo wzruszona, bo to dla mnie duża niespodzianka. Fakt, że jest to moja pierwsza nagroda filmowa w Polsce, tym bardziej cieszy.

Odbierając nagrodę, w szczególny sposób podziękowała pani Hannie Krall, stwierdzając, że pomogła pani w uzyskaniu tej nagrody. Jakiego rodzaju była to pomoc?

DO: Spędziłyśmy wiele miłych wieczorów, rozmawiając o postaci, którą miałam grać, o tamtych czasach, o losie Żydów ukrywających się w domach Polaków. To były często wspomnienia z jej własnego życia. One pomagały mi wyobrazić sobie osobę, którą mam zagrać. Miałam przecież wcielić się w autentyczną postać, a to była dodatkowa trudność. Od Hanny Krall chciałam się dowiedzieć, jaka to była kobieta, jak widzieli ją ludzie.

Poza tym trzymała kciuki - to bardzo ważne i widać pomogło.

Co było dla pani najważniejsze w ukazaniu tej postaci?

DO: Najciekawsza była pewna ambiwalencja tej postaci. Można się wzruszać jej losami, ale nie można zrozumieć jej do końca. Ważne wydawało mi się jak najprawdziwsze uzasadnienie tego, dlaczego człowiek postępuje tak a nie inaczej . W każdej roli ważna jest obrona swego bohatera, ale i pokazanie go z każdej strony - tej dobrej i tej złej.

Czy to, że otrzymała pani nagrodę, sprawi, że rozdzwonią się telefony z propozycjami? Mówi się, że nagrody nie są doceniane przez polski przemysł filmowy?

DO: Podobno nie są doceniane, rzeczywiście tak się mówi w środowisku. Nie umiem powiedzieć, co się teraz stanie. Jestem w dobrym nastroju i nie chciałabym narzekać. Mam nadzieję, że może w moim przypadku tak nie będzie.

Gra pani wiele w teatrze, teraz zaczęła pracę na planie serialu "M. jak miłość". Dlaczego nie tak często widzimy panią na dużym ekranie?

DO: Nie ma zbyt wielu ciekawych ról dla młodych kobiet w polskim kinie, a i też nikt nie zarzuca mnie propozycjami. Mam takie wrażenie, że często dzieje się tak, iż kiedy człowiek zrobi coś ciekawego i zostanie dzięki temu jakoś zauważony, to potem paradoksalnie wcale nie wpływa to na jego karierę. Życie jest tak zaskakujące, że nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka. Mówią, że aktor to okrutny zawód i to prawda.

Lubi pani pracę w serialu?

DO: Powiem tak - lubię spotykać się z ludźmi, którzy robią serial "M. jak miłość" . Są to bardzo mili ludzi, a co najważniejsze, to także profesjonaliści. Praca w serialu w dużej mierze pozwala na solidnie oswojenie się z kamerą, na zdobycie jeszcze jakiejś kolejnej świadomości. Serial ma również tę niepodważalną zaletę, że stanowi stały dochód dla aktora, przynajmniej przez jakiś czas. To w dzisiejszych czasach niezwykle ważne.

Z którą ze swych postaci filmowych związana jest pani najbardziej?

DO: Bardzo miło wspominam "Łagodną", ponieważ to był mój pierwszy film i zarazem debiut na dużym ekranie. To była zawsze moja wymarzona rola, a opowiadanie Dostojewskiego przeczytałam chyba z tysiąc razy. Chyba najmocniej jestem związana z tą bohaterką. Także "Daleko od okna" było dla mnie ogromnym przeżyciem. Praca nad tym filmem była bardzo trudna, wymagała wyrzeczenia i zagłębienia się w najmroczniejsze tajniki duszy, a takich rzeczy się nie zapomina.

A o jakiej bohaterce pani marzy?

DO: Ponieważ sporo bohaterek z literatury klasycznej udało mi się już zagrać, teraz marzy mi się kobieta współczesna. Chyba najchętniej zagrałabym w komedii lub melodramacie. Czekam z utęsknieniem na nowe propozycje.

Może pani zdradzić plany filmowe na najbliższą przyszłość?

DO: Jestem tak oszołomiona tą nagrodą, że zapomniałam... Mam wiele planów teatralnych i trochę telewizyjnych. Niestety, nie mogę pochwalić się planami filmowymi, ale może to się teraz zmieni. Zobaczymy...

Ma pani czas na chodzenie do kina?

DO: Uwielbiam chodzić do kina, ale ostatnio zaniedbałam się, bo dużo pracowałam w serialu i w teatrze. Z oscarowych produkcji podobała mi się "Erin Brockovich" i to co zrobiła w tym filmie Julia Roberts. "Gladiatora" co prawda nie widziałam, ale myślę, że nie byłby on moim faworytem.

Jak pani uczci zdobycie Polskiej Nagrody Filmowej?

DO: Teraz najchętniej rzucę się w wir życia kulturalnego i towarzyskiego.

Tego zatem pani życzę i dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy