Reklama

„Idę swoją drogą”

Mówi, że ma ogromne szczęście, bo od czasu ukończenia w 2004 roku szkoły aktorskiej (PWST w Krakowie), cały czas gra. Rzeczywiście, Annę Cieślak (rocznik 1980) mogliśmy oglądać już w serialach „Glina”, „Pensjonat pod różą”, czy „Egzamin z życia”. Aktorka zaczyna również poważną karierę w filmie. Jej kreacja w „Masz na imię Justine” Franco De Peny została już doceniona na międzynarodowym festiwalu filmowym w Belgi, a sam film jest kandydatem Luksemburga do Oscara.

Reklama

Anna Cieślak, która ceni sobie możliwość pracy zarówno w teatrze (na co dzień możemy ją spotkać w Teatrze Słowackiego), jak i w serialach i w produkcjach filmowych, w rozmowie z Emilią Chmielińską opowiada o pracy na planie komedii „Dlaczego nie!”, w której gra u boku Małgorzaty Kożuchowskiej i Macieja Zakościelnego.

Aktorka zdradza nam również, co jest dla niej najważniejsze w życiu, co chciałaby jeszcze osiągnąć i co najbardziej ją wzrusza.

"Dlaczego nie!" to nowa komedia romantyczna, w której gra pani główną rolę . Czy kreowana przez panią Małgosia podoba się pani, jaka ona jest ?

Anna Cieślak: Myślę, że przede wszystkim musi się ona spodobać ludziom, którzy przyjdą do kina. I mam nadzieję, że tak się stanie - bo film opowiada wspaniałą historię, naprawdę wartą opowiedzenia, wartą pokuszenia się o budowanie postaci. Ta historia, o której mówi "Dlaczego nie!", jest piękna - a myślę, że warto opowiadać piękne historie i nie bać się tego .

A jaka jest? Jest fajną dziewczyną, taką normalną, zwykłą i niezwykłą jednocześnie.

Jak pani będzie budować swoją postać i jaką Małgosię chciałaby pani pokazać widzom?

Anna Cieślak: Myślę, że trzeba to zrobić po prostu i prawdziwie. Pokazać całą prawdę o bohaterce, jej życiu. Nie udawać kogoś, kim się nie jest, pokazywać prawdziwe emocje. Bo - mimo że ten film nazwany jest komedią romantyczną - bohaterowie powinni być prawdziwi i nad tym pracujemy.

Cała sytuacja - świat, w który zostają wrzuceni główni bohaterowie - czasami jest oderwany od rzeczywistości, czasami śmieszny i zabawny, a czasami trudny. A bohaterowie są zwykłymi ludźmi - tak jak my wszyscy. Chciałabym opowiedzieć historię o człowieku, historię spotkania z drugim człowiekiem. Bo w tym przypadku o to właśnie chodzi.

W filmie pani bohaterka spotkała prawdziwą miłość, a czy Anna Cieślak też już ją spotkała?

Anna Cieślak: Myślę, że każdy z nas spotkał. Prawdziwa miłość jest wszędzie, wystarczy tylko otworzyć oczy. Prawdziwa miłość nie oznacza tylko tego, że zawsze musi być ktoś, kto nas trzyma za rękę. Myślę, że jest mnóstwo osób, które nas kochają na co dzień.

Czy ta rola to było to, czego pani szukała? Jak to się stało, że to właśnie pani jest Małgosią?

Anna Cieślak: Mnie zaproponowano tę rolę. A zgodziłam się ją zagrać, ponieważ uważam, że jest to ciekawe wyzwanie. Wbrew pozorom to trudna rola do zagrania, trudna do stworzenia przeze mnie - młodą osobę wchodzącą w zawód. To trzeba zagrać po prostu - nic więcej, i nic mniej - bardzo lekko.

Aktorzy, którzy kończą szkołę teatralną lub pracują na co dzień w teatrach - a ja do takich się zaliczam - mają rozgrzany wachlarz emocjonalny. To emocje bardzo wysokie - trudne i skrajne. I granie tej postaci to takie balansowanie na bardzo cienkiej granicy i muszę się bardzo starać, żeby nie przekroczyć pewnego punktu - a on jest bardzo blisko.

Jednak w rywalizacji o rolę pokonała pani inne aktorki, m.in. Karolinę Gruszkę. Jak się pani z tym czuje?

Anna Cieślak: Nie traktowałam tego jak wyścigu. Oczywiście bardzo się cieszę, że to ja gram w tym filmie, ale nie święcę z tego powodu jakiegoś triumfu. Każdy aktor jest inny i każdy ma co innego do zaproponowania. Ja idę swoją drogą i myślę, że każdy powinien iść przez siebie obraną ścieżką.

Zdradzi pani plany na najbliższą przyszłość?

Anna Cieślak: To się dopiero okaże, jaka ta przyszłość będzie, tego nie wolno mówić. My dopiero zaczęliśmy zdjęcia i lepimy historię. A jakie będą tego konsekwencje - jeszcze za wcześnie o tym mówić.

Dla mnie najważniejszy jest ten etap, który się już zaczął i który trochę jeszcze będzie trwał. W tym momencie to jest jedyna rzecz, nad którą się skupiam.

W "Dlaczego nie!" partneruje pani Maciej Zakościelny, który jest uwielbiany przez rzesze fanek. A pani się podoba?

Anna Cieślak: Bardzo mi się podoba, Jest bardzo dobrym człowiekiem o wielkim sercu, normalnym chłopakiem i fajnie nam się pracuje. Ale nie tylko Maciek gra w tym filmie. Grają też i Małgosia Kożuchowska i Ania Przybylska i wielu innych.

To są naprawdę nieprawdopodobni ludzie, którzy bardzo mi pomagają. Oni mają doświadczenie, jak sobie radzić w różnych sytuacjach i tego się od nich uczę.

Ma pani za sobą poważną, trudną rolę w filmie "Masz na imię Justine". Teraz kreuje pani postać w „Dlaczego nie!". To dwie skrajne role - chciała się pani sprawdzić w różnym repertuarze?

Anna Cieślak: To nie jest do końca tak. Jednak jeśli uda się zbudować w "Dlaczego nie!" prawdziwą historię, to mój wachlarz emocjonalny, wachlarz aktorski, rozkłada się o 180 stopni. W "Dlaczego nie!" jest zupełnie inny rodzaj grania, zupełnie inny rodzaj energii, szukania. I wcale nie jest łatwiej, lżej.

To jest trudne do zrobienia. Jednak jest to ryzyko, które ja lubię podejmować.

Trudno było wrócić do normalności po "Masz na imię Justine", otrząsnąć się ?

Anna Cieślak: Szczerze mówiąc ja nie miałam za bardzo czasu na to otrząsanie. Zaraz po "Masz na imię Justine" wróciłam do teatru i weszłam w kolejne historie teatralne. Ten film był zrobiony dwa lata temu, ja w tym czasie zdążyłam zrobić pięć premier w Teatrze Słowackiego, gdzie pracuję na co dzień i gdzie serdecznie wszystkich zapraszam.

Jest pani romantyczną osobą?

Anna Cieślak: Myślę, że tak.

A na czym się pani wzrusza?

Anna Cieślak: Jak każda kobieta, to zależy od danego dnia. Myślę, że kobiety tak mają, że czasami wzrusza je drobnostka np. zmoknięty ptaszek na ulicy, a kiedy indziej dotykają nas rzeczy duże mocniejsze. Uważam, że nasze odczuwanie zależy od stanu, w którym w danym momencie się znajdujemy, od miejsca, ludzi którzy są w danym momencie obok nas .

Lubi pani oglądać komedie romantyczne, no i jaka jest pani ulubiona?

Anna Cieślak: Bardzo lubię i robię to często. Co do ulubionej - to jest ich wiele, jednak "Pretty woman" to podstawa. Ale jest mnóstwo filmów niekomediowych, które mają piękne sceny, na których się wzruszam. Jedną z nich jest scena z "Noża w wodzie" Polańskiego - moja ukochana scena - bose stopy biegnące po wodzie. To nie jest śmieszne, ale to jest piękne.

Ja właśnie takich rzeczy staram się szukać - pięknych, które gdzieś tam zostają i są jak miód na serce.

Czyli oglądanie komedii romantycznych to doskonały sposób na relaks?

Anna Cieślak: Oczywiście. Jednak ja mam również inny sposób. Sen, ja dużo śpię - generalnie można powiedzieć, że jestem susłem.śmiech

Czy jest jakaś rola, na którą pani czeka?

Ja nie czekam . Ja jestem w trakcie pracy nad rolą do filmu "Dlaczego nie!". I nie myślę o tym, co będzie dalej. Tak się dziwnym zbiegiem okoliczności (odpukać) zdarzyło - ktoś tam chyba czuwa nade mną - że po skończeniu szkoły teatralnej gram cały czas - gram albo w serialu, albo w teatrze, albo w filmie . Z różnych stron uczę się warsztatu aktorskiego, bo czym innym jest aktorstwo serialowe, a czym innym teatralne czy filmowe. Inny rozkład sił, inne budowanie postaci, inny czas, inna przestrzeń.

I cieszę się, że mam możliwość treningu w różnych gatunkach. Nie myślę o tym, co będzie za chwilę, bo mam to teraz.

Będziemy panią oglądać jeszcze w "Egzaminie z życia", a może w jakimś innym serialu?

Anna Cieślak: W "Egzaminie z życia" zakończyłam już swoją pracę. Pojawię się jednak w Leśnej Górze, czyli w serialu na "Dobre i na złe". Mogę zdradzić, że zagram tam nową panią doktor - która wejdzie ze swoją historią. Na więcej zapraszam przed telewizory.

Czy jest jakiś gatunek filmowy, w którym czuje się pani najlepiej?

Anna Cieślak: Za mało jeszcze zagrałam, żeby móc to powiedzieć. Tak naprawdę moje doświadczenie nie jest duże, ja dwa lata temu skończyłam szkołę. Gdyby pani zapytała o to Janusza Gajosa, czy Krystyne Jandę, mogliby zapewne coś na ten temat powiedzieć.

Co jest dla pani najważniejsze w życiu?

Anna Cieślak: Być szczęśliwym i przeżyć życie tak, żeby być dumnym. Jakby miała wymieniać wszystko - co powoduje, że czuję się szczęśliwa, to trwałoby to bardzo długo. Czasami to jest kawa, czasami telefon do mamy.

Wszystko pracuje - tylko to zależy od nas, ode mnie - na ile ja w danym momencie mam być ochotę szczęśliwa .

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy