Reklama

Zwykła niezwykła Jennifer Lawrence

Ma zaledwie 24 lata, ale narobiła już sporo szumu. Jennifer Lawrence znają nawet ci, którzy nie widzieli żadnego z jej filmów.

Od trzech lat każdy film, w którym zagra, staje się przebojem. Również kasowym - pierwsza część "Igrzysk śmierci" przyniosła 700 mln dolarów zysku, druga - 850 i uplasowała się w czołówce najbardziej dochodowych produkcji 2013 roku. I przy okazji udowodniła, że film z superbohaterką w roli głównej może odnieść sukces. A do kin weszła właśnie kolejna odsłona serii: "Kosogłos. Część 1". I już można mieć stuprocentową pewność, że pobije kolejne rekordy finansowe.

Rekordy bije i sama Jennifer. Choćby taki, że nikt przed nią w wieku 23 lat nie mógł jeszcze szczycić się aż trzema nominacjami do Oscara - w tym dwiema za główne role. Statuetkę otrzymała za "Poradnik pozytywnego myślenia". Miała zaledwie 22 lata i była drugą w historii najmłodszą laureatką odbierającą ją za główną rolę (pierwsze miejsce zajmuje 21-letnia Marlee Matlin, którą nagrodzono za "Dzieci gorszego boga").

Reklama

Zresztą, sam sposób, w jaki ją odbierała, powinien przynieść jej kolejnego Oscara. Zaczęła od spektakularnego upadku, kiedy wchodząc na scenę, zaplątała się w sukienkę. Potem nie podziękowała swemu producentowi, Harveyowi Weinsteinowi ("Pewnie mogę się pożegnać z graniem" - skomentowała później). Za kulisami szalała z radości, a apogeum osiągnęła, kiedy gratulacje składał jej sam Jack Nicholson, przy którym piszczała i wzdychała jak najzwyklejsza na świecie fanka. Scenki z jej udziałem były najczęściej pokazywanymi momentami ceremonii oscarowej.

Bo czego jak czego, ale wdzięku i bezpretensjonalności młodej gwieździe nikt nie odmówi. Sypie żartami (czasem mocno niecenzuralnymi), flirtuje, uwodzi, zalicza wpadki (kolejne potknięcia na czerwonym dywanie, sukienka odsłaniająca piersi), popełnia nietakty (jak np. nawiązanie rozmowy z Jeffem Bridgesem, kiedy ten właśnie udzielał wywiadu telewizyjnego na żywo), nie stroni od alkoholu i ma duży dystans do siebie.

Kiedy czytelnicy magazynu "FHM" uznali ją za najseksowniejszą kobietę, skomentowała: - To kłamstwo! Cały świat wie, że najseksowniejsza jest Beyoncé! Otwarcie krytykuje dyktat anorektycznej sylwetki królujący w Hollywood. I odmawia odchudzania. - Jestem nieszczęśliwa, kiedy jestem na diecie i to widać. Robi mi się niedobrze, kiedy widzę te wszystkie aktorki wyglądające jak ptaki! Wiem, że kamera dodaje kilogramów, ale mimo to wolę być nieco grubsza i przypominać normalną kobietę, niż być wychudzona i wyglądać jak strach na wróble - zapewnia.

O jej zamiłowaniu do jedzenia też krążą legendy. Na planie "American Hustle" uzależniła się od pewnego rodzaju czipsów. Jadła je tak namiętnie, że brudziła stroje, w których występowała. W końcu kostiumolodzy poszli po rozum do głowy i zamawiali po kilka egzemplarzy takich samych sukienek, by zawsze choć jedna nie miała plam i nadawała się do założenia.

A przy tych wszystkich wpadkach i niedoskonałościach to naprawdę uzdolniona aktorka. Nagród i nominacji nie przyznawano jej na wyrost. Sprawia wrażenie trzpiotki, na planie rozrabia jak dzieciak, ale w momencie, kiedy staje przed kamerą, jest w pełni profesjonalna i skoncentrowana. Nic dziwnego, że wszyscy wróżą jej wielką karierę.

Choć całkiem niedawno wydarzyło się coś, co mogło nią nieco zachwiać. Kilka miesięcy temu doszło do internetowej kradzieży prywatnych, często bardzo intymnych zdjęć wielu hollywoodzkich gwiazd. Były wśród nich również nagie fotografie Lawrence. Aktorka przyznała, że mocno przeżyła te chwile. - Byłam przerażona. Nie wiedziałam, jaki to będzie miało wpływ na moją karierę. Chciałam wydać oświadczenie, ale każda rzecz, którą starałam się napisać, sprawiała, że ogarniała mnie złość albo zaczynałam płakać. Zaczęłam pisać przeprosiny, ale przecież nie miałam za co przepraszać - opowiadała w jednym z wywiadów.

Na szczęście w długiej historii Hollywood nie takie rzeczy widziano. Jennifer nie może więc narzekać na brak propozycji. I na bezczynność. Ma plany do 2016 roku - wtedy odbędzie się premiera "X-Men: Apokalipsa". W przyszłym roku zaś do kin wejdą "Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2." i "Joy". W tym ostatnim zagra u boku Roberta DeNiro i... Bradleya Coopera. Będzie to ich czwarty wspólny film (po "Poradniku pozytywnego myślenia", "Serenie" i "American Hustle").

EGP

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Teleświat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy