Reklama

Zrekonstruowany cyfrowo "Wodzirej"

- Jeden z najważniejszych filmów kina moralnego niepokoju, "Wodzirej" Feliksa Falka z Jerzym Stuhrem w pamiętnej roli prowincjonalnego konferansjera Lutka Danielaka, został zrekonstruowany cyfrowo. Uroczysta premiera filmu odbyła się w poniedziałek, 14 stycznia, w Warszawie.

"Wodzirej" powstał w 1977 roku. Pokaz filmu w wersji po cyfrowej rekonstrukcji, przeprowadzonej w ramach projektu KinoRP, zorganizowano w kinie Kultura. Była to uroczystość zamknięta, w gronie artystów - m.in. reżysera i odtwórcy głównej roli - oraz dziennikarzy. Szansę na zobaczenie słynnego filmu po latach w zrekonstruowanej wersji mają jednak także widzowie - we wtorek, w środę i czwartek "Wodzireja" można obejrzeć w stołecznej Kulturze na biletowanych seansach dla publiczności.

"W jakim stopniu historia Lutka Danielaka, człowieka zdeprawowanego, pozostaje opowieścią o PRL-u, a na ile jest uniwersalna i możliwa do przeniesienia w realia III RP" - takie pytanie w zaproszeniu na poniedziałkową wieczorną projekcję "Wodzireja" postawiło Stowarzyszenie Filmowców Polskich, jeden z organizatorów pokazu.

Reklama

O ocenę, czy Lutek to typ bohatera, który może być charakterystyczny również dla naszych czasów proszono przed pokazem reżysera i autora scenariusza filmu Feliksa Falka.

W rozmowie z PAP Falk podsumował krótko: "Danielak to postać wieczna". Opowiadał też, że pisząc scenariusz "Wodzireja", od razu zdecydował, że główną rolę zagra Jerzy Stuhr. "To wybitny aktor. Ponadto, pracując przy tym filmie, wniósł w tę historię wiele własnych pomysłów" - podkreślił Falk.

Stuhr powiedział podczas poniedziałkowej uroczystości, że po zrealizowaniu "Wodzireja" zainteresowanie jego osobą znacznie wzrosło i - że nie chodziło wtedy wyłącznie o propozycje współpracy przy kolejnych filmach. "Miałem bardzo wiele próśb o poprowadzenie różnych imprez" - opowiadał aktor. Rozbawiony, wspominał, że jeszcze wiele lat po premierze filmu Falka otrzymał tego typu propozycję - ojciec dziewczyny, która miała zdawać maturę, zaczepił Stuhra i zapytał, czy aktor, za opłatą, nie poprowadziłby studniówki w szkole córki.

"Wodzirej" to zabawna, a zarazem bardzo gorzka historia człowieka, który dąży do sukcesu bezwzględnie, nie przebierając w środkach, który wydaje się nie wiedzieć, co to wstyd, nie brzydzi się niskich zachowań, zdradza i oszukuje innych, nawet przyjaciela.

"Polska lat 70. Dla Lutka Danielaka, prowincjonalnego konferansjera, poprowadzenie balu z okazji otwarcia nowego hotelu oznacza zawodowy awans, przeskok do wyższej ligi. Jego atutem na tle starszych i bardziej doświadczonych kolegów jest wiek, zwłaszcza że pomoc obiecuje stawiający na młodych dyrektor domu kultury. Jednak Lutek na wszelki wypadek postanawia pozbyć się konkurencji. Cel uświęca (wszelkie) środki: seks w zamian za kompromitujące kolegę informacje, stręczenie własnej dziewczyny, zdradę przyjaciela. I zostaje osiągnięty, ale za cenę tak wysoką, że prowokującą pytanie, czy było warto ją zapłacić" - przypomina fabułę "Wodzireja" Stowarzyszenie Filmowców Polskich.

Jak opowiadano przed projekcją w Kulturze, podczas prac nad filmem twórcy dyskutowali, w jaki sposób powinna zakończyć się historia Danielaka. Pomysł podsunął na planie autor zdjęć Edward Kłosiński (1943-2008). Ktoś powinien Lutkowi "przylutować" - zaproponował operator.

Feliks Falk wyreżyserował "Wodzireja" pod opieką artystyczną Andrzeja Wajdy. Kierownictwo produkcji powierzono Ryszardowi Chutkowskiemu. W obsadzie, obok Stuhra, znaleźli się m.in. Michał Tarkowski i Sława Kwaśniewska. Muzykę skomponował Jan Kanty Pawluśkiewicz.

Stuhr wspominał, jakiej rady na temat sposobu kreowania postaci Danielaka udzielił mu Andrzej Wajda, który zasugerował, że aktor powinien grać Lutka "w biegu". "Gdyby Lutek nie gnał na oślep, to by chodził i czasem mógłby się zatrzymać. A gdyby się zatrzymał, by pomyślał i może wielu rzeczy by nie zrobił. Mógłby być innym, lepszym człowiekiem" - miał powiedzieć Wajda.

Wykonywane przez Danielaka na balach muzyczne szlagiery z "Wodzireja" zapadły w pamięć widzów. "Kiedy się nagle zachce śpiewać, a tekst ci nie jest znany, nie musisz się na siebie gniewać, już problem rozwiązany. Ogromna możliwości skala kryje się w jednym słowie: la-la (la-la razy 13). (I wąż!). Piosenka radość w nas wyzwala (la-la razy 4), wspólnego śpiewu rośnie fala (la-la 4 razy). Gdy płyną dźwięki tej piosenki (la-la 4 razy), każdy się robi w sercu miękki (la-la 4 razy)" - brzmi fragment jednego z nich.

Projekt KinoRP, w ramach którego powstają rekonstrukcje cyfrowe arcydzieł polskiej kinematografii, ma na celu przywrócenie publiczności klasyki rodzimego kina w doskonałej jakości obrazu i dźwięku. Dzięki nowoczesnym technikom cyfrowym filmy mistrzów odzyskują pierwotny blask, zatracony niekiedy w pewnym stopniu na poddanej mechanicznym uszkodzeniom i upływowi taśmie. Nadzór artystyczny nad procesem rekonstrukcji sprawują twórcy filmów.

Projekt został zainicjowany w 2008 r. przez firmę KPD. Przedsięwzięcie jest koordynowane przez Cyfrowe Repozytorium Filmowe, którego partnerami są m.in.: Studio Filmowe KADR, Studio Filmowe ZEBRA i Studio Filmowe TOR - wyjaśnia Stowarzyszenie Filmowców Polskich, przypominając, że zrekonstruowane w ramach projektu zostały też m.in.: "Człowiek z żelaza", "Panny z Wilka", "Ziemia obiecana".

Organizatorami poniedziałkowej premiery "Wodzireja" w wersji zrekonstruowanej cyfrowo było: Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Studio Filmowe ZEBRA, kino Kultura oraz twórcy projektu KinoRP.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy