Reklama

Żona Polańskiego bez taryfy ulgowej

Już niebawem do kin w Polsce trafi nowy obraz Romana Polańskiego "Wenus w futrze". Jedyną kobiecą rolę w produkcji reżyser powierzył swojej żonie, Emmanuelle Seigner. Polański twierdzi, że na planie traktował ją ostrzej niż innych, by nie posądzano go o nepotyzm.

Bohaterami "Wenus w futrze" są Thomas (Mathieu Amalric) i Vanda (Seigner). On jest reżyserem, który poszukuje do swojej nowej sztuki odtwórczyni głównej roli. Żadna aktorka nie spełnia jednak jego wymagań. Kiedy, zrezygnowany, chce już dać za wygraną, do teatru wbiega Vanda, prawdziwy huragan nieobliczalnej i erotycznej energii. Jest bezczelna, niewychowana, zdesperowana i nieprzygotowana. Gdy Thomas niechętnie zgadza się dać jej szansę, aktorka przechodzi oszałamiającą metamorfozę, a reżyser szybko traci dla niej głowę.

Komedia Romana Polańskiego jest adaptacją sztuki współczesnego dramaturga amerykańskiego Davida Ivesa. Do kin w Polsce film trafi 8 listopada.

Reklama

Jak Polański wyznał w rozmowie z "Elle", podczas realizacji filmu bynajmniej nie rozpieszczał żony. "Na planie muszę ją traktować ostrzej niż innych, żeby mnie nie posądzali o nepotyzm. To w pewnym sensie niesprawiedliwe dla aktorki, ale trudno, tak już jest" - stwierdził.

Z kolei jego żona miała problem, by oddzielić pracę od życia prywatnego. "Trochę mnie nudziła w drodze do domu, gdy wciąż jeszcze gadała o filmie, a ja chciałem przez moment o tym zapomnieć. W domu trochę się uspokajała, ale też niezupełnie. To ja zawsze błagałem, żeby już nie mówić o filmie, i przekonywałem, że na pewno wszystko będzie w porządku" - relacjonował Polański.

Tym, co odwraca uwagę obojga od pracy, są dzieci. "Zwłaszcza nasz syn, który ma 15 lat, a więc wkroczył w 'głupi wiek'. Można by pomyśleć, że się cofa, zamiast dorastać. Ale to podobno trwa tylko kilka lat. Nasza córka ma 20 lat i z nią jakoś było łatwiej. Kończy studia na Central School of Speech and Drama, szkole, z której wyszedł Laurence Olivier, co mi daje wielki powód do domu, bo on zawsze był moim idolem" - opowiadał reżyser.

A w jakim zawodzie widzi się jego syn? "Mojemu synowi teraz wszystko się zmienia. Miał rozmaite marzenia. Jako siedmiolatek mówił, że chce być reżyserem i cukiernikiem. Później chciał być pianistą i montażystą. Za każdym z tych marzeń szły próby ich zrealizowania, czasem z bardzo ciekawymi rezultatami" - zdradził artysta. Dla Polańskiego najważniejsze jest jednak, żeby w przyszłości jego dzieci robiły to, co przynosić im będzie satysfakcję.

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy