Reklama

Zgubili film o lądowaniu na Księżycu!

NASA ma problem i nie jest to kolejna misja promu w kosmosie. Tym razem musi przewietrzyć własne archiwa i znaleźć tam zaginiony film ze stąpającym po Księżycu Armstrongiem - podało "Metro". Coraz częściej pojawiają się podejrzenia, że do słynnego lądowania wcale nie doszło, a znany na całym świecie film jest po prostu efektem pracy twórców z Hollywood.

Plotki krążyły już od pewnego czasu, ale dopiero teraz telewizja Skynews potwierdziła informację - oryginał taśmy z pierwszym krokiem Neila Armstronga na Srebrnym Globie zniknął. Kaseta zapodziała się gdzieś w olbrzymim archiwum NASA między setkami innych nagrań. Od czasu tego historycznego wydarzenia (lipiec 1969 r.), nikt nie wyciągał stamtąd filmu z Armstrongiem.

Rzecznik NASA powiedział:

"Staramy się wyśledzić nagranie szukając zmian w zapisach kartoteki archiwum. Ale po 35 latach jest to wyzwanie".

Reklama

Wyzwanie, któremu - według dziennika - NASA musi podołać, bo pojawiły się już komentarze o teorii spiskowej. Mówi ona, że lądowania na Księżycu nie było, a czarno-biały obraz został zmontowany w Hollywood.

Również polscy internauci mają wątpliwości:

"Lądowanie na Księżycu to jeden wielki pic. Dlaczego od 35 lat nikt tam nie poleciał? Przecież przez ten czas technika poszła niesamowicie do przodu" - gazeta zacytowała jeden z komentarzy polskiego internauty.

Złośliwcy przypominają, że flaga zatknięta na księżycu łopotała (a warunki na Srebrnym Globie na to nie pozwalają - nie ma wiatru) i że na filmie nie było widać gwiazd. Inni zastanawiają się, dlaczego Neil Armstrong się schował, nie daje wywiadów i nie jest gwiazdą na miarę swojego osiągnięcia - bycia pierwszym człowiekiem na Księżycu.

Jeśli NASA nie odnajdzie archiwalnej taśmy, mit o triumfalnym podboju kosmosu legnie w gruzach - konkluduje "Metro".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: księżyce | Po prostu | metro | Hollywood | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy