Reklama

"Zemsta": Po pierwszym pokazie

W środę, 25 września, w warszawskim kinie "Kultura", odbył się pokaz prasowy ekranizacji "Zemsty" Aleksandra Fredry, w reżyserii Andrzeja Wajdy. Po projekcji twórcy filmu odpowiadali na pytania bardzo licznie przybyłych dziennikarzy. Był to pierwszy publiczny pokaz "Zemsty", co ciekawe, większość aktorów także oglądała film po raz pierwszy.

Film zapowiada się na niezwykłe wydarzenie kulturalne, o czym świadczyć może fakt, że w trakcie pokazu publiczność wielokrotnie nagradzała oklaskami kreacje aktorów. Bardzo często na sali słychać było śmiech, niektórzy śmiali się aż do łez.

Po projekcji przeważały także bardzo pochlebne opinie na temat aktorów i reżysera. Szczególnie zachwycał Janusz Gajos w roli Cześnika i Roman Polański jako Papkin.

"Cała nasza praca polegała na połączeniu dwóch rodzajów świadomości: że jest to tekst Fredry i że gramy w filmie. Musieliśmy wybrać coś pomiędzy teatrem a filmem. By wiersz brzmiał jak proza" - mówił po pokazie Janusz Gajos.

Reklama

W filmie jest wiele zabawnych scen. Aktor był pytany o to, czy było mu łatwo powstrzymać śmiech.

"Gdybym się śmiał z tego, co robię, to nic by z tego nie wyszło. Komedia komedią, Fredro Fredrą, ale ja jestem zawodowym aktorem" - odpowiedział Gajos.

Aktor powiedział, że miał świadomość, iż w roli Cześnika wystąpiło jak dotąd wielu znakomitych aktorów.

"Wiem, że rola obrosła wielką tradycją. Jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest odrzucenie tej świadomości" - zaznaczył Gajos.

Podczas konferencji prawdziwy grad pytań spadł na Andrzeja Wajdę, który jak sam stwierdził, jeszcze filmu nie oglądał i przybył tylko na konferencję. Wajda na wstępie powiedział, że zrobił ten film, bo chce, by polska publiczność wróciła do kina i chodziła na polskie filmy. Nie tylko na ten film, ale w ogóle. Aby ludzie zdali sobie sprawę, że polskie kino istnieje.

Na pytanie, dlaczego postanowił przenieść na ekran "Zemstę" w sytuacji, gdy chciał się tego podjąć inny reżyser (Kazimierz Tarnas), Wajda odpowiedział, że filmy robi ten, kto może i komu producenci chcą dać pieniądze.

"Na tym polega wolność, wolny rynek. Nie ma żadnej instytucji, która decyduje, kto robi jakie filmy. Ja sam w 1963 roku dostałem pierwszy scenariusz, Przedwiośnia, od Antoniego Słonimskiego. Film zrobił jednak ktoś inny" - wspomniał reżyser.

Reżyser pytany, dlaczego film kręcono w scenerii zimowej, Andrzej Wajda odparł żartobliwie: "Dlatego, że było nas na to stać". Na poważnie dodał jednak, że chciał dać polskiej publiczności film zrobiony z rozmachem, taki, który ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Jak stwierdził reżyser, "żeby polskie kino mogło trafić do polskiej widowni, to musi być trochę rozrzutne".

Reżyser odpierał także zarzuty, że oto mamy w kinach kolejną lekturę szkolną. Padło także pytanie, po jaką pozycję z tej półki znów sięgnie?

Według Wajdy są to zarzuty nieprawdziwe, bo to, że jakaś książka staje się lekturą szkolną, nie znaczy, że traci ona swoją wartość. Dodał, że w innych krajach, na przykład w Anglii, nigdy nie padają takie zarzuty, gdy ktoś przeniesie na ekran sztukę Szekspira.

Na uroczystej premierze filmu zabraknie, niestety, Romana Polańskiego, który - jak powiedział Andrzej Wajda - zajmuje się teraz własnym filmem.

"Zemstę" będzie można zobaczyć w kinach od 4 października. Przewidziana jest także dystrybucja za oceanem. Od 25 października film w 10 kopiach pokazywany będzie w USA.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Wajda | filmy | zarzuty | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama