Reklama

Zdania o mediach nie zmienił

Russell Crowe, który w "Stanie gry" zagrał dziennikarza śledczego, o samych dziennikarzach nie ma najlepszego zdania i rola w filmie Kevina Macdonalda nie zmieniła tej opinii.

W Londynie, w czasie premiery filmu, który został oparty na serialu BBC, Russell Crowe w rozmowie z reporterami powiedział, że jego antypatia w stosunku do mediów nie zmieniła się pod wpływem roli.

"Absolutnie nic się nie zmieniło" - powiedział już niedługo nowy Robin Hood. - "Dlaczego miałoby się coś zmienić? Dajcie mi powody".

Trudno się dziwić aktorowi - jego relacje z mediami należą raczej do burzliwych. Crowe nie jest tu bez winy. Daje przecież co chwila bulwarówkom kolejne powody do pisania na swój temat.

Reklama

Teraz Crowe oskarża media o "trywializowanie informacji" i akcentowanie tych informacji, które i tak "wiadomo, że są kłamstwem". Aktor powiedział, że czuje się "obdarty ze skóry i zdradzony", gdy prasa zaczyna ingerować w jego prywatne życie.

W "Stanie gry" hollywoodzki gwiazdor wciela się w Cala McAffrey'a. O tym, że zagra w filmie dowiedział się właściwie na 48 godzin przed rozpoczęciem zdjęć. Zastąpił Brada Pitta, który zrezygnował z roli. Aktor, znany ze swojego perfekcjonizmu i długich przygotowań do roli, mówi, że brak czasu na przygotowanie nie stanowił dla niego problemu.

"Mam trzydziestoletnie doświadczenie w siedzeniu naprzeciwko dziennikarzy" - powiedział w czasie premiery.

"Nabrałem przez ten lat wiele doświadczeń, wiele też widziałem".

U boku Russella Crowe'a w filmie "Stan gry" wystąpili: Helen Mirren, Ben Affleck i Rachel McAdams.

Guardian
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy