Reklama

Zbigniew Zamachowski: Ojciec dyrektor? Nie chciałem obrazić

W swojej karierze Zbigniew Zamachowski już wielokrotnie grał osoby duchowne. Tym razem w "Polityce" Patryka Vegi portretuje postać "Ojca dyrektora". Aktor ma nadzieję, że stworzona przez niego kreacja nie urazi księdza Tadeusza Rydzyka.

W swojej karierze Zbigniew Zamachowski już wielokrotnie grał osoby duchowne. Tym razem w "Polityce" Patryka Vegi portretuje postać "Ojca dyrektora". Aktor ma nadzieję, że stworzona przez niego kreacja nie urazi księdza Tadeusza Rydzyka.
Zbigniew Zamachowski w scenie z "Polityki" /materiały dystrybutora

"Nigdy wcześniej nie pracowałem z Patrykiem. A lubię takie spotkania, ponieważ wiem po jego filmach, że jest świetnym reżyserem. Okazało się też, że jest fantastycznym, bardzo ciekawym człowiekiem" - przyznaje w rozmowie z PAP Life Zamachowski. Enfant terrible polskiego kina w obrazie, który w krzywym zwierciadle ukazuje naszą scenę polityczną, zaproponował aktorowi rolę wzorowaną na ojcu Tadeuszu Rydzyku.

Zamachowski uważa, że granie postaci inspirowanej autentyczną osobą, w sytuacji, gdy ta osoba wciąż żyje, to szczególna odpowiedzialność, ale nie boi się podejmować takich wyzwań. "Przed wielu laty grałem ojca Skorodeckiego, księdza, który był asystentem i towarzyszem niedoli prymasa Wyszyńskiego w filmie 'Prymas. Trzy lata z tysiąca'. Mało tego, ksiądz Skorodecki był konsultantem naszego filmu. W przypadku 'Polityki' nie miałem styczności z 'Ojcem dyrektorem'. Ale materiałów z jego udziałem do analizy miałem aż nadto dużo" - mówi aktor.

Reklama

"Mam nadzieję, że mój 'Ojciec dyrektor' nie obrazi pierwowzoru, na bazie którego ta postać została napisana przez Patryka. Zwłaszcza, że większość zdań wypowiadanych zarówno przez postać graną przeze mnie, jak i większość postaci w tym filmie, to są cytaty" - stwierdza Zamachowski. Poza tym, jak zastrzega Zamachowski, historie pokazane w filmie zaprawione są humorem, i powinny skłonić osoby z polskiego życia publicznego do nabrania dystansu do samych siebie.

Ikona polskiego kina i teatru, pytana o podobieństwa między zawodami aktora i księdza, dystansuje się od szukania wspólnych mianowników. "Nie mam nabożnego stosunku do swojego zawodu. Aczkolwiek niezwykle go szanuję i uważam, że wykonuję jeden z piękniejszych i ciekawszych zawodów. Natomiast nigdy nie myślałem o nim jako o misji. Nigdy nie próbowałem poprzez bycie aktorem kogoś nawracać, uczyć, wskazywać drogi, itd. A jeśli zdarzy się, że porywam tłumy, to dzieje się to, gdy mówię tekstem napisanym przez kogoś innego" - opowiada Zamachowski.

Gdy chodzi o bieżące sprawy polityczne, aktor stara się, żeby polityka nie zawładnęła ani jego głową, ani emocjami. Ale już dzień wyborów traktuje jako święto i nigdy nie uchyla się od pójścia do urny.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zamachowski Zbigniew | Polityka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy