Reklama

Zamienili pasję w biznes!

Pojawiła się informacja, że Joanna Brodzik zamierza w przyszłym roku otworzyć w Warszawie restaurację. Tym samym dołączy do grona gwiazd, które już zainwestowały w kulinarny biznes i raczej nie narzekają.

Polacy coraz chętniej jadają posiłki w restauracjach, tam też zapraszają przyjaciół na urodziny i inne uroczystości. To zjawisko jest charakterystyczne nie tylko dla dużych miast. Również prowincja może poszczycić się wieloma dobrze funkcjonującymi, regionalnymi lokalami. Biznes kulinarny może być dobrą inwestycją. Nie dziwi więc, że z tą branżą wiążą się aktorzy, by dobrze ulokować swe finansowe nadwyżki.

Zdaniem Magdy Gessler błędem jest łapanie kilku srok za ogon. - Jeśli chcą być dobrymi aktorami, nie mogą mieć restauracji - stwierdziła jurorka "MasterChefa" w jednym z wywiadów. - Żeby dobrze poprowadzić lokal, trzeba mu się w pełni poświęcić - dodała. Być może jako właścicielka 25 restauracji w całym kraju czuje szybko wyrastającą konkurencję.

Reklama

Wiemy przecież, że Piotr Adamczyk, Borys Szyc i Leszek Lichota to znakomici aktorzy. Nie zamienili przecież sceny czy filmowego planu na kucharski fartuch, choć wszyscy kochają dobrze zjeść. Po prostu firmują nazwiskiem lokale, które założyli razem ze swymi przyjaciółmi, biznesmenami.

Leszek Lichota, słynny mecenas Dębski z "Prawa Agaty", jest zapalonym graczem w darta i snookera. Dlatego w swoim Dartburgerze na warszawskim Powiślu aktor wprowadził nowatorską formułę - klienci grają w rzutki o cenę, jaką zapłacą za zamówione dania. - To jedyne miejsce, nie tylko w Warszawie, a pewnie i w Polsce, gdzie zagrasz o to, ile masz zapłacić - mówi Lichota. - Najlepsi stołują się za darmo, a serwujemy gościom kuchnię Tex-Mex, której jestem wielbicielem. Specjalnością lokalu są burgery i żeberka BBQ.

Piotra Adamczyka często można spotkać w jego restauracji na warszawskim Mokotowie. Jedną ze specjalności zakładu jest tatar z wołowej polędwicy. To właśnie danie wyjątkowo przypadło do gustu Weronice Rosati, ukochanej aktora. - Uwielbiam smakować nowych rzeczy i eksperymentować - mówi gwiazdor "Przepisu na życie". - W Meksyku na przykład jadłem grillowane larwy. Nie mogę ich tu jednak włączyć w jadłospis. Wspólnicy się nie zgodzą. Stawiamy na typowo polska kuchnię.

Na rodzimą tradycję chce w przyszłości postawić Joanna Brodzik. W menu musi być zupa pomidorowa, pierogi, ciasto drożdżowe. - Jestem fanką jego wypiekania. Pamiętam z dzieciństwa dom nieustannie pachnący ciastem drożdżowym, wanilią i kruszonką. Ciepły, bezpieczny - powiedziała w jednym z wywiadów.

Gwiazda "Życia nad rozlewiskiem" zdradziła też, że kiedyś chciała pojechać do słynnej nowojorskiej szkoły gotowania, w której spotykają się ludzie z całego świata, żeby nauczyć się największych kulinarnych sztuczek. Jednak zrezygnowała z tego pomysłu, choć teraz taka wiedza na pewno by się jej przydała.

W jakim wieku zaczęła Brodzik swoją przygodę z gotowaniem? - Gdy miałam 5 lat, upiekłam w prodiżu kurczaka - wspomina. - Moja babcia miała wtedy kłopoty z kręgosłupem i zrobiłam obiad za nią.

Bardziej egzotyczne smaki zapewnia Sonia Bohosiewicz, współwłaścicielka baru sushi. Natomiast Czesław Mozil zaprasza na specjały z Italii. W kwietniu tego roku juror show "X Factor" otworzył na warszawskiej Pradze restaurację Pausa Włoska. Kto następny postawi na gastronomię?

Ewa Modrzejewska

Kurier TV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy