Reklama

Wyreżyserował film dla swojej żony

To ona namówiła go do podjęcia jednego z największych życiowych wyzwań, dzięki niej po pięćdziesięciu latach kariery aktorskiej stanął po drugiej stronie kamery i wyreżyserował budzący zachwyt światowej krytyki "Kwartet" - Dustin Hoffman tuż przed amerykańską premierą filmu wyznał dziennikarzom, że wszystko zawdzięcza swojej żonie Lisie Gottsegen.

Hoffman przez wiele lat chciał podjąć się reżyserii, jednak zawsze towarzyszył mu strach. W roku 1978 był miał reżyserować film "Zwolnienie warunkowe", ale wycofał się na kilka dni przed produkcją. Podobnie było w przypadku "Kwartetu". "Miałem bardzo mało czasu na decyzję" - wspomina Hoffman. "Ostatecznie postanowiłem odmówić. Wtedy Lisa powiedziała do mnie: 'Nie, tym razem się nie wycofasz, tylko po prostu to zrobisz!' No i dopięła swego." - dodał.

Kariera aktorska Dustina Hoffmana trwa już od ponad 50 lat. Jeden z najsłynniejszych aktorów na świecie od dawna marzył o reżyserii. Z debiutem reżyserskim czekał jednak bardzo długo. "Dustin bardzo chciał podjąć się reżyserii i wiele razy był już blisko osiągnięcia tego celu" - mówi producentka filmu Finola Dwyer. "To jednak zupełnie coś innego niż aktorstwo. Chciałam, żeby był naprawdę pewien, że chce podjąć się wyzwania". Hoffman wspomina: "Powiedziałem Finoli, że jestem zainteresowany, ale ona nie zatrudniła mnie od razu, tylko powiedziała ze swoim nowozelandzkim akcentem: 'Muszę to przemyśleć'".

Reklama

Sam Hoffman przyznaje, że doświadczenie reżyserii pozwoliło mu zobaczyć kino z zupełnie innej perspektywy. "Dowiedziałem się, jak bardzo naiwny byłem przez 45 lat, które spędziłem przed kamerą" - mówi. "Nie miałem pojęcia o całym procesie, który toczy się po drugiej stronie. To nieustanna jazda bez trzymanki. Zrozumiałem, co ci ludzie przeżywają. Udają, że wszystko jest w porządku, żeby cię nie stresować, ale prawda jest taka, że to nie oni kończą film, tylko film wykańcza ich. Nie miałem o tym pojęcia, dopóki sam nie znalazłem się w tej sytuacji".

"Kwartet" trafi do polskich kin już 14 lutego. Film Hoffmana to prawdziwy popis gry aktorskiej w wykonaniu gwiazdorskiej obsady: laureatki dwóch Oscarów Maggie Smith, jednego z najsłynniejszych brytyjskich komików Billy'ego Connolly'ego, nominowanej do nagrody Akademii Pauline Collins i dwukrotnie nominowanego do Oscara Toma Courtenaya.

"To dla niego zupełnie nowe terytorium, myślę, że wciąż szuka swojej drogi" - mówi Maggie Smith. "Dla nas aktorów, praca z Hoffmanem była wspaniałym doświadczeniem. On doskonale nas rozumie. Wie, jak to jest godzinami czekać w napięciu na swoją scenę, a potem nagle zgubić wątek, kiedy wejdzie się na plan. Daje nam ogromną elastyczność".

"Praca z Dustinem to nauka od mistrza." - mówi Connolly. "Jest świetnym reżyserem, bo jest znakomitym aktorem. Zna twoje słabości, lęki. Każdy z nas boi się wygłupić, powiedzieć coś, w co widz nie uwierzy, co nie pasuje do jego postaci. On natychmiast wyłapuje takie rzeczy, ponieważ myśli, jak aktor".

"Dustin jest szalony!" - śmieje się Collins. "Gdybyśmy chcieli, pracowałby z nami do rana. Spotkanie z nim to prawdziwa frajda. Wie, jak się dokopać do prawdy, wydobyć z aktora, to, co ma w środku".


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dustin Hoffman | Kwartet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama