Reklama

Wspomnienie o Hance Bielickiej

"Hanka Bielicka była wcieleniem energii i dobrego humoru. Jeszcze na planie Ja wam pokażę!, mimo choroby, zadziwiała pogodą ducha - powiedziała Grażyna Wolszczak, która zagrała wspólnie z Bielicką w ekranizacji powieści Katarzyny Grocholi. Bielicka zmarła w czwartek, 9 marca, w wieku 90 lat.

"Rola w Ja wam pokażę! była pierwszą rolą filmową pani Hani po 36 latach - powiedziała Grażyna Wolszczak.

"To było niezwykłe przeżycie dla nas wszystkich, że mogliśmy się z nią spotkać. To był zaszczyt" - dodała.

Według Wolszczak, Bielicka na planie filmu Denisa Delicia była dokładnie taka, jaką ją znamy ze sceny - bardzo otwarta, życzliwa dla wszystkich.

"Pomimo tego, że była już bardzo schorowana, znosiła dzielnie sceny, wyczerpujące nawet dla zdrowych ludzie. Emanowała nieprawdopodobną energią, niesamowitą pogodą ducha" - zaznaczyła aktorka.

Reklama

"Na planie pani Hania odczuwała dużą tremę, ale trema ta trwała tylko do momentu, kiedy aktorka stanęła przed kamerą. Później do głosu dochodził już jej nieprawdopodobny instynkt aktorski. W Ja wam pokażę! grała jak marzenie" - opowiada filmowa Judyta.

Wolszczak zapamiętała, że na filmowym planie Hanka Bielicka nie rozstawała się z małym radiem. "Nosiła to radio wszędzie, gdyż chciała słuchać swojego ulubionego słuchowiska" - powiedziała aktorka.

Bielicką wspomniał także Prezes Związku Artystów Scen Polskich Ignacy Gogolewski.

"Tak niedawno świętowaliśmy 90. urodziny Hanki Bielickiej! Pamiętam, że to była długa impreza, a Hanka siedziała w pokoju wypełnionym kwiatami i ciągle się uśmiechała" - wspominał Gogolewski.

Podkreślił, że jej najbardziej charakterystycznymi cechami był "uśmiech, aktywność i szybka mowa".

"Przed jednym z występów zagranicznych pewien impresario poprosił Bielicką o to, by mówiła wolniej, gdyż polonusi trochę już zapomnieli języka ojczystego. Uśmiała się wtedy" - wspominał prezes związku.

"Bielicka to była wielka karta historii polskiego teatru i estrady" - zakończył.

Bardzo ciepło swą koleżankę z pracy wspomina także Jan Nowicki, który partnerował jej w przedostatniej roli w... "Panu Wołodyjowskim" Jerzego Hoffmana.

W ekranizacji dzieła Henryka Sienkiewicza Bielicka grała stolnikową Makowiecką, siostrę Michała Wołodyjowskiego. Jan Nowicki wystąpił w tym filmie w roli Kettlinga.

"Czuję ogromny żal, to był wielki człowiek i wspaniała artystka" - powiedział Nowicki.

"Z drugiej strony dziękujmy Bogu, że przeżyła tyle lat - oby każdy umierał w takim wieku i w takiej formie, jak pani Hania" - dodał.

"Fenomenalnie sprawdzała się na estradzie, nie ma wątpliwości, że scena była jej domeną" - podkreślił aktor.

O swojej znajomości z Bielicka opowiedział też dziennikarz i pisarz Jerzy Ofierski, współtwórca radiowego "Podwieczorku przy mikrofonie".

"Na początku naszej radiowej współpracy znałem ją dosyć powierzchownie. Jednak kiedy miałem bardzo poważny wypadek samochodowy w Warszawie, Hanka od razu zadzwoniła do mojej żony oferując wszelką pomoc. Wtedy uświadomiła mi, że można na nią liczyć, wtedy zaczęła się nasza przyjaźń" - wspominał Oferski, który ponad 20 lat pracował z Bielicką przy "Podwieczorku...".

Twórca słynnej postaci sołtysa Kierdziołka z Chlapkowic podkreślił, że Bielicka odwzajemniała miłość swojej publiczności.

"Uwielbiała ludzi, widownia ją uskrzydlała" - powiedział Ofierski.

Pisarz zwrócił także uwagę, że Bielicka - pomimo tego, że była bardzo pozytywnie nastawiona do ludzi - broniła swojej prywatności.

"Kiedy wyjeżdżaliśmy w jakieś trasy, to jej hotelowy pokój był jej twierdzą; nie lubiła niezapowiedzianych osób" - mówił.

O zmarłej artystce mówił także Szymon Majewski. To w jego programie Bielicka po raz ostatni wystąpiła przed publicznością.

"Tuż przed nagraniem mojego programu pani Bielicka powiedziała do mnie na stronie, że to jej pożegnanie z publicznością i ostatni występ w ogóle. Oczywiście stanowczo zaprzeczyłem" - powiedział Majewski.

"Po programie tym, podczas którego Hanka Bielicka kipiała energią, a publiczność długo wiwiatowała na jej cześć, byłem przekonany, że artystkę nie raz jeszcze na scenie zobaczymy. Była niesamowita, tańczyła, krzyczała na mnie, ale też wzruszała się" - powiedział telewizyjny satyryk.

"To wielka szkoda i zaskoczenie, że nigdy jej już nie zobaczymy" - dodał.

Sejm w piątek, 10 marca, minutą ciszy uczcił pamięć Bielickiej. Jak zaznaczył marszałek Sejmu Marek Jurek, Bielicka była osobą, która do końca życia tryskała humorem.

"Hanka Bielicka nie żyje, wszystkich nas to napełnia smutkiem" - powiedział Jurek. Przypomniał też, że jeszcze dwa tygodnie temu Bielicka była w Sejmie.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Hanko | aktorka | film | wspomnienie | Hanka Bielicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy