Reklama

Włodzimierz Press: "Nie tylko czterej pancerni".

Serial "Czterej pancerni i pies" mimo upływu lat cieszy się niesłabnącą popularnością widzów. Włodzimierz Press wcielił się w nim w Grigorija Saakaszwilego, czyli Gruzina, kierującego legendarnym czołgiem. Rola ta przyniosła aktorowi ogromną popularność i rozpoznawalność, na zawsze szufladkując go jako jednego z pancernych.

Włodzimierz Press: dzieciństwo

Aktor urodził się 13 maja 1939 roku we Lwowie, w rodzinie żydowskiej. Jego matka, Żydówka, uciekła do tego miasta w obawie przed Niemcami. Ojca spotkał tragiczny los - najpierw został zamknięty w warszawskim getcie, a potem stracony w Treblince. Kolejny cios na malutkiego Włodzimierza czekał po uderzeniu Niemiec na Związek Radziecki. Wówczas mama aktora - Janina z małym synkiem znalazła się w transporcie ewakuacyjnym i tam zdarzyła się tragedia. 

Mama i syn zostali rozdzieleni. Kobieta za wszelką cenę chciała odnaleźć chłopca, ale ten jakby zapadł się pod ziemię. Mimo że zdawało się to niemożliwe, po dwóch latach jej wysiłki zostały wynagrodzone i odnalazła czteroletniego już wówczas Włodzimierza. Chłopiec przez ten czas przebywał w domu dziecka w Czekałowsku. Odnalezienie dziecka całego i zdrowego w tak trudnych czasach uznano niemal za cud.Po wojnie Włodzimierz razem z mamą wrócił do Polski i zamieszkał w Warszawie.

Reklama

Od dziecka lubił recytować wiersze. W liceum w 1958 r. zdobył nawet III miejsce w finale ogólnopolskiego konkursu recytatorskiego. Już wtedy wiedział, że będzie zdawał do szkoły aktorskiej. W 1963 roku ukończył warszawską PWST i zadebiutował w Teatrze Ludowym. W tym samym roku miał również miejsce jego debiut filmowy - otrzymał epizod w "Rozwodów nie będzie".

Włodzimierz Press broni "Czterech pancernych..." przed oskarżeniami o zakłamywanie historii!

Włodzimierz Press zawdzięcza żonę "Czterem pancernym"

Niewiele brakowało, by Włodzimierz Press nie zagrał Grigorija w "Czterech pancernych i psie". Dyrektor stołecznego Teatru Ludowego, do zespołu którego aktor dołączył po ukończeniu warszawskiej szkoły teatralnej, nie chciał zwolnić go na zdjęcia. Twierdził, że nieobecność Włodzimierza popsuje plany repertuarowe kierowanej przez niego sceny. Inna sprawa, że Press wcale nie chciał grać w tym akurat serialu, a na zdjęcia próbne zgłosił się tylko dlatego, że płacono za udział w nich. Jednak aktor okazał się idealnym kandydatem do roli Grigorija Saakaszwili. Kiedy dowiedział się, że ją dostał, pozostało mu jedynie przekonanie dyrektora Teatru Ludowego, by dał mu urlop. Jan Kulczycki, bo to on kierował wtedy sceną przy Puławskiej, w końcu się zgodził.

Renata - przyszła żona aktora - była wtedy studentką uczelni plastycznej i pomagała Barbarze Węgorek, która odpowiadała na planie serialu za kostiumy. Do pracy zgłosiła się dopiero w 1966 roku, kiedy o "Czterech pancernych i psie" mówiła już cała Polska, a aktorzy w nich grający byli idolami. Cieszyła się, że pozna ich wszystkich osobiście, ale najbardziej cieszyła się na spotkanie z Włodzimierzem Pressem. 26-letni brunet o południowej urodzie podobał się jej najbardziej. "Zakochałem się jak wariat" - wspomina Press i dodaje, że Renata zrobiła na nim naprawdę wielkie wrażenie.

Kiedy na planie "Pancernych" padł ostatni klaps, Włodzimierz i Renata mieli już za sobą ślub i byli świeżo upieczonymi rodzicami malutkiego Grzesia. "Nasz syn to chyba jedyne dziecko pancernych urodzone na planie... Daliśmy mu na imię Grześ, ale nie na cześć kreowanej przeze mnie postaci, tylko ze względu na pamięć mojego ojca Grzegorza, który zginął w Treblince" - powiedział aktor "Angorze". Za zarobione dzięki serialowi pieniądze Włodzimierz kupił mieszkanie, w którym Renata uwiła im wygodne i pełne rodzinnego ciepła gniazdko. Wkrótce po zakończeniu zdjęć do "Czterech pancernych i psa" na świat przyszła córka państwa Pressów, Tania.

Rodzina zawsze była dla Włodzimierza Pressa najważniejsza. Żeby zapewnić dzieciom najlepszą edukację, zdecydował się nawet na... emigrację. Przez kilka lat mieszkał z żoną, synem i córką we Francji, dokąd pojechali w odwiedziny do jego matki, która w 1968 roku - na fali antysemickiej czystki - musiała na zawsze opuścić Polskę. Do kraju wrócił dopiero, gdy jego dzieci skończyły szkoły (córka została w Paryżu i mieszka tam do dziś)..

Włodzimierz i Renata Press: Ślub i syn owocem "Czterech pancernych"!

Nie tylko Grigorij Saakaszwili

Niestety, sukces serialu "Czterej pancerni i pies" nie przełożył się dla Włodzimierza Pressa na propozycje ciekawych ról. To, że na całe życie zostanie Grigorijem, Włodzimierz Press zrozumiał dopiero po premierze pierwszej serii serialu, gdy okazało się, że ma miliony fanów. Miał zaledwie 25 lat i stał u progu kariery, a okazało się, że "Czterej pancerni" mu ją... zrujnowali. Dziś z żalem mówi, że przez Grigorija stracił szansę na zagranie wielu ról, o których marzył. "Nic z tej mojej popularności nie wynikało. Może gdybym został w teatrze, nie miałbym pewnie tak wielkiej sympatii widzów, ale może robiłbym ciekawsze rzeczy, niż robiłem" - twierdził.

W kolejnych latach grał niemal wyłącznie role epizodyczne. Oglądać go można było m.in. w "Korczaku" (1990) Andrzeja Wajdy. Aktor pojawił się także w takich filmach, jak "Czarne chmury" (1973) Andrzeja Konica, "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" (1978) Stanisława Barei, "Europa, Europa" (1990) Agnieszki Holland oraz w "Karierze Nikosia Dyzmy" (2002) Jacka Bromskiego. Włodzimierz Press jest wciąż aktywny zawodowo - najczęściej można zobaczyć go w teatrze. W 2012 roku aktor otrzymał prestiżową nagrodę teatralną "Feliksa Warszawskiego" za najlepszą drugoplanową rolę męską w spektaklu "Udręka życia" w reżyserii Jana Englerta w Teatrze Narodowym w Warszawie. "Przyznam, że choć grałem w wielu sztukach, to tak dobrego tekstu dramatycznego na ten temat nie spotkałem" - powiedział o tym przedstawieniu Włodzimierz Press.

 "Jestem zadowolonym z życia mężczyzną, ale zawiedzionym sobą artystą i... niespełnionym aktorem" - stwierdził niedawno w rozmowie z "Angorą", dodając, że nie wini jednak za ten stan rzeczy jedynie Grigorija z uwielbianego przez kilka pokoleń Polaków serialu. "Dużo winy, że więcej nie osiągnąłem, leży we mnie. Ale to nie efekt braku zdolności, lecz braku wiary w samego siebie. Nie lubię się narzucać, nie walczę o siebie. Jeżeli jestem czymś w życiu rozczarowany, to samym sobą..." - powiedział. Mimo niewykorzystanego w pełni potencjału aktorskiego, Press wie, że miłość, rodzina, dom to coś o wiele ważniejszego niż kariera.

"Czterej pancerni i pies": Włodzimierz Press zmarnował się jako aktor?

INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: Włodzimierz Press
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy