Reklama

Wim Wenders: Szlachetne 3D

Wim Wenders nie kojarzy się z innowacją i komercją. Ale to on, jako pierwszy, w swym filmie "Koniec przemocy" z 1997 roku, zastosował technikę HD, zanim stała się ona powszechna. Teraz okazuje się pionierem technologii 3D.

Podczas gdy wielu osobom film w 3D o tańcu może nie wydawać się typowym użyciem tego medium, Wenders jest przekonany o jego zasadności, uważając je za perfekcyjne pasujące narzędzie.

"Pina" jest równocześnie krytykowana i typowana do nagrody Eurpejskiej Akademii Filmowej.

"Myślę, że 3D powinno używać się wtedy, gdy niezbędny jest dodatkowy wymiar, więc przy tańcu było to oczywiste zastosowanie. Jestem szczęściarzem, że moje pierwsze zetknięcie z 3D miało miejsce przy okazji tańca, którego duch potrzebuje przestrzeni. Przy filmach dokumentalnych to oczywiste, że zabieramy widza w świat kogoś innego. Dla mnie nie było jasnym, jak odpowiednio używać techniki 3D. Jestem pewien, że w filmie znajdą się szczeliny w kodzie i pokażą, jak 3D może być użyteczne w opowiadaniu historii, nie tylko efektów. Kino tego nie wykorzystuje, może tylko w 'Avatarze' to widziałem, ale to był wyjątek" - przyznał Wenders podczas spotkania w ramach New York Film Festival.

Reklama

Wenders zapytany o to, czy Hollywood było oporne w stosunku do jego wczesnych przygód z HD, odpowiedział: "Oczywiście. Myślę dość często, że gdyby sami tego nie wynaleźli - baliby się. Dlaczego w przypadku 3D jest inaczej? Stworzono je do konkretnych celów, w kontekście kinowych hitów. Dla Hollywood 3D to atrakcja, sposób na zarobienie pieniędzy".

Przeczytaj recenzję filmu "Pina" Wima Wendersa na stronach INTERIA.PL!

Reżyser twierdzi, że Hollywood patrzy na 3D przez pryzmat pieniędzy, nie artystycznych pobudek.

"Prawdopodobnie obawiają się tego, że 3D może stać się nowym językiem filmu - wyjaśnia - widzą to jako nowe narzędzie, do robienia tego samego typu filmów, może tylko odrobinę bardziej spektakularnych. Można wtedy podnieść nieco cenę za bilet, ponieważ musisz zapłacić za okulary, ale to kontynuowanie robienia tych samych filmów. Nie zdają sobie sprawy z tego, że za (nowym) językiem filmu idą pewne konsekwencje. A ja myślę, że 3D niesie za sobą wspaniałe konsekwencje, jeśli potraktuje się go serio. Jak na razie Hollywood nie zrobił tego, nie wziął języka 3D na poważnie - używają technologii 3D z dużą dozą wyobraźni i inteligencji w filmach animowanych, ale nie w filmach aktorskich. Myślę, że boją się rewolucji" - przyznał niemiecki reżyser.

Zobacz zwiastun filmu "Pina" Wima Wendersa:


Zdaniem Wendersa krok w stronę rewolucji powinni wykonać James Cameron, Martin Scorsese [którego debiut 3D - "Hugo" - będziemy mogli zobaczyć jeszcze w tym roku] i inni wielcy reżyserzy, po to by pokazać Hollywood, jak to powinno się robić.

"Myślę, że to rola niezależnych twórców filmów, aby pokazać, że 3D jest fantastycznym narzędziem do powiadania historii. Myślę, że James Cameron jest nieźle wkurzony przez sposób, w jaki używa się 3D (...) I ma rację. To ma większy potencjał, niż pokazanie przejażdżki rollercoasterem" - zakończył Wenders.

Zobacz zwiastun filmu "Hugo" w reżyserii Martina Scorsese:


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wim Wenders | Pina | wim | James Cameron | Martin Scorsese
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama