Reklama

Wciąż ten sam Cezary Pazura

Po kilku latach wraca do telewizji. I zaczyna od sprawdzonej ekipy i sprawdzonego formatu. Gra główną rolę w sitcomie "Przypadki Cezarego P." w reżyserii Macieja Ślesickiego.

Z Maciejem Ślesickim i Piotrem Zeltem po raz kolejny spotykacie się na planie sitcomu. Razem robiliśmy "13 posterunek".

Cezary Pazura: - A wie pani, że ja go nigdy nie widziałem w całości? Jakoś się nie złożyło. Teraz sobie zacząłem przypominać niektóre odcinki i nadal uważam, że gatunkowo jest to majstersztyk. W "Przypadkach Cezarego P." jest potencjał i materiał, jest pole do popisu, mam nadzieję, że to dobrze wykorzystamy i nie zmarnujemy tego.

Jak się panu pracuje na planie?

- Pierwsze dwa, trzy dni były dla mnie ciężkie. Musiałem się znowu odnaleźć w sitcomie, bo jednak trzeba tu używać narzędzi, których nie używałem już kilka lat. Musiałem sobie przypomnieć charakterystyczne dla niego środki wyrazu. Sitcom jest bardzo fizycznym zajęciem, dużo się w nim dzieje.

Reklama

- Przez pierwsze dwa dni zdążyłem spaść z roweru i zlecieć ze schodów. Wszystko mnie boli, ciało nie nadąża jednak za duchem. Muszę bardziej uważać. Poza tym ten gatunek wymaga innej szybkości mówienia. Niedawno miałem operację zatok, która obniżyła mi głos, a w sitcomie lepiej sprawdza się wyższy. No, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.

Scenariusz jest w pewnym sensie inspirowany pana doświadczeniami. Brał pan udział w jego tworzeniu?

- Nie, to domena Maćka Ślesickiego. Ale sam pomysł zrobienia filmu o aktorze - kiedyś lubianym, a teraz zapomnianym - bardzo mi się spodobał. Tytuł jest celowy i przewrotny. Dlatego Cezary Pazura daje twarz i nazwisko, żeby to uprawdopodobnić. To wszystko, co pokazujemy w krzywym zwierciadle, niestety czasem się zdarza. Cezary P. był kiedyś popularnym aktorem. Potem coś poszło nie tak i został gdzieś odsunięty od głównego nurtu. Wszyscy o nim zapomnieli, ale on wciąż żyje i chce pracować.

- Proszę zwrócić uwagę na tytuł: "Przypadki Cezarego P.". A kiedy nie ujawnia się nazwiska? Kiedy ktoś ma postawiony zarzut. I w tym przypadku zarzutem jest to, że ten zapomniany facet nadal chce pracować. Diagnozujemy, czemu tak u nas jest.

Pan wie dlaczego?

- Większość ludzi cieszy się, kiedy komuś, kto był na szczycie i dobrze mu się wiodło, podwinie się noga. Nasz bohater nie zgadza się z tym, że go już nikt nie potrzebuje. Są nowe mody, nowe koterie, nowe wymagania i on do nich nie pasuje. Szuka pracy wszędzie i ciągle mu się nie udaje. My sobie kpimy ze świata mediów, filmu, rozrywki. Są bardzo mocne odcinki, dostaje się wszystkim, ze wszystkich środowisk.

Pan też przeżył taki moment w karierze, kiedy nikt nie chciał pana zatrudnić.

- Tak było. W pewnym momencie zacząłem dostawać te same propozycje - takie same komediowe role. Nie chciało mi się brać udziału w farsach wątpliwej jakości i jeszcze firmować ich własnym nazwiskiem. To już wolałem występy w kabarecie, gdzie sam decydowałem o tym, co mówię. Odmówiłem też kilku ról w serialach.

Jakich?

- A, takich mało ciekawych, zresztą, one chyba nawet nie powstały. Może i przeze mnie. Ale ja nie chciałbym robić czegoś, co już robiłem. Nawet mój powrót do teatru trwał 16 lat. Dwa lata temu Teatr 6. Piętro zgłosił się z propozycją roli w sztuce "Bóg mordu", na podstawie której Roman Polański nakręcił film "Rzeź". Zgodziłem się. Powrót do teatru był mi potrzebny, żeby wrócić do korzeni i zacząć budować swoją pozycję od początku. W ostatnich latach wszystko się zmieniło - i teatr, i film, i przede wszystkim ja sam.

I jak się pan odnalazł?

- Nadal jestem tym samym Cezarym, który chce realizować się na planie filmowym czy telewizyjnym. Dać swoim widzom dobre wrażenia, na które czekają.

Wspomniał pan o kabarecie. Jeździ pan często po kraju, po przedstawieniach rozmawia z ludźmi - jestem ciekawa, co panu mówią?

- Zawsze to samo. Pytają o trzy sprawy: po pierwsze: kiedy znowu zaczniemy robić takie fajne filmy, jak "Psy" czy "Kiler"? Po drugie: co słychać u Bogusia Lindy? I trzecie: kiedy mnie zobaczą w telewizji w czymś śmiesznym?

Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

TV14
Dowiedz się więcej na temat: samo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy