Reklama

W USA też źle leczą

Reżyser Michael Moore ("Fahrenheit 9.11") odpiera krytykę, jakoby jego najnowszy film "Sicko" o amerykańskiej służbie zdrowia, nie miał zainteresować widzów poza Stanami Zjednoczonymi.

Reżyser twierdzi, że jego film jest właśnie ostrzeżeniem dla innych państw.

"Sicko" prezentuje codzienne zmagania przeciętnych obywateli USA z instytucjami służby zdrowia, m.in. problemem otrzymania właściwej i solidnej pomocy medycznej. Moore przypomina, że problem ten jest przecież uniwersalny na całym świecie.

"Nie wierzę, że to typowo amerykański problem. Gdybym mieszkał w innym państwie, martwiłbym się o to jak rząd ucina środki dla sfer socjalnych takich jak opieka zdrowotna i edukacja. Ten film powinien być dla wszystkich ostrzeżeniem" - mówi Moore.

Reklama

"Jeśli masz rząd, który chce być bardziej jak ten amerykański, obejrzyj ten film i przypatrz się co dostaniesz jeśli znajdziesz się w społeczeństwie tak skonstruowanym jak nasze".

"Byłbym zaniepokojony gdybym żył w innym państwie i patrzył jak mój rząd ciągle mówi o prywatyzacji, outsourcingu i tego typu rzeczach oraz kreowaniu systemu dwuwarstwowego: dla tych co mają i dla tych co nie mają" - dodaje reżyser.

"Więc myślę, że film bardzo sprawdzi się poza granicami USA".

Ciekawe co Michael Moore powiedziałby, gdyby przyjrzał się polskiej służbie zdrowia...

WENN
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | michael moore | moore | film | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy