Reklama

W skórze Anny Nicole Smith

Jak to się stało, że niezbyt znana młoda aktorka wcieliła się w jedną z największych skandalistek w historii amerykańskiego show-biznesu?

Niczym ogień i woda

Mogłoby się wydawać, że Agnes Bruckner i Anna Nicole Smith niewiele mają ze sobą wspólnego. 27-letnia Bruckner celowo unika epatowania swoją seksualnością, o czym świadczy chociażby fakt, że z rozmysłem odrzucała role w krzykliwych superprodukcjach przeznaczonych dla nastoletniej publiczności - także ze strachu przed zaszufladkowaniem.

Anna Nicole Smith, która zaczynała jako striptizerka, całą swoją karierę oparła na chęci błyszczenia. Znane były jej próby upodobnienia się do Marilyn Monroe. Zanim zmarła w wieku 39 lat z powodu zażycia zabójczej mieszanki wydawanych na receptę leków, zdążyła też zasłynąć jako bohaterka kontrowersyjnego programu "The Anna Nicole Show" (2002-2003), któremu zawdzięczała swój status celebrytki.

Reklama

Jak zatem doszło do tego, że Bruckner zagrała Smith w biograficznym filmie "The Anna Nicole Story"?

- Nigdy nie wyobrażałam siebie w takiej roli - przyznaje aktorka, która w ciągu 16 lat swojej zawodowej aktywności grała głównie w filmach niezależnych i studyjnych, od czasu do czasu udzielając się także w telewizyjnych produkcjach. - Na ogół grywam osoby powściągliwe i praktyczne. Jestem z natury nieśmiała, a do tego reprezentuję raczej typ chłopczycy. Nie jestem dziewczęca w typowym znaczeniu tego słowa. Tymczasem Anna była ponętną, piękną blondynką o bardzo wyrazistej osobowości. Każdy miał wyrobioną opinię na jej temat.

Bruckner zdradza, że początkowo obawiała się postawionego przed nią zadania. - Po rozmowach z moimi bliskimi stwierdziłam jednak, że muszę przezwyciężyć ten strach.

Patrząc na Agnes Bruckner, widzę nie tyle oszałamiającą seksbombę, co archetypiczną motocyklistkę. Na nasze spotkanie przyszła w butach na wysokim obcasie, podartych dżinsach i czarnej skórzanej kurtce. Od Anny Nicole odróżnia ją także to, że na jej twarzy nie ma nawet śladu makijażu - a także czysta kartoteka w zakresie interwencji chirurgicznych...

Agnes wyjaśnia, że do zagrania Smith przekonała ją reżyserująca film Mary Harron, znana postać w świecie kina niezależnego. Zapewniła ją ona, że historia słynnej modelki zostanie potraktowana w sposób poważny.

- Nie chciałam wystąpić w satyrze ani jakimś głupim, płytkim filmiku - mówi Bruckner. - Mary wyreżyserowała "American Psycho", jeden z moich ulubionych filmów. Ma również na koncie "Strzelałam do Warhola" i "Słynną Betty Page". To osoba, która w swojej branży jest prawdziwą gwiazdą.

Jak funkcjonować z tak ogromnym biustem?

W "The Anna Nicole Story" widz śledzi koleje losu Smith (która urodziła się jako Vicky Lynn Hogan) poczynając od jej skromnych początków w rodzinnym Teksasie, poprzez okres sławy i popularności, aż po przedwczesną śmierć w 2007 r. Męża celebrytki - ponad 80-letniego miliardera i naftowego potentata, J. Howarda Marshalla - zagrał Martin Landau. W roli matki Anny Nicole zobaczymy Virginię Madsen, a w roli jej syna Daniela (który zmarł po przedawkowaniu leków w wieku zaledwie 20 lat) - Grahama Patricka Martina.

Bruckner wyznaje, że po zapoznaniu się z historią życia swojej bohaterki zaczęła ją lepiej rozumieć - a nawet współczuć jej.

- Po raz pierwszy wyszła za mąż w wieku 17 lat. Rok później urodził się Danny. Z matką łączyły ją skomplikowane relacje. Przez całe życie poszukiwała kogoś, kto w pewien sposób zastąpiłby jej ojca: jedni mężczyźni odchodzili, a w ich miejsce pojawiali się kolejni... Kiedy dowiedziałam się o tym wszystkim, Anna Nicole zaczęła wzbudzać we mnie opiekuńcze instynkty. Z kolei mój autentyczny podziw wzbudziła jej absolutna otwartość. To była kobieta, która nigdy nie korygowała swojego sposobu bycia i swoich zachowań; zawsze była sobą. Zarazem taki całkowity brak mechanizmów obronnych jest czymś przerażającym. W takiej sytuacji ludzie zaczynają wchodzić do twojego życia z butami.

- Miłość, jaką darzyła swojego syna, była niesamowita - dodaje Bruckner. - Robiła wszystko, co mogła, by Danny miał jak najlepsze życie.

Tyle o psychice postaci - a co z warunkami fizycznymi? By ta szczupła, drobna dziewczyna mogła przekształcić się w postawną kobietę o obfitych kształtach, potrzeba było aż czterech godzin charakteryzacji. Codziennie...

- Nie jest łatwo funkcjonować z tak ogromnym biustem - wzdycha Bruckner. - W moim przypadku był on oczywiście sztuczny. Muszę jednak powiedzieć, że dla mnie sama konieczność chodzenia w sukience i biustonoszu jest czymś mało komfortowym.

- Anna przeszła jakieś 6-8 operacji powiększania piersi - dodaje, wzdrygając się przy tym lekko. - Nie wiem, jaki będzie mój stosunek do tych spraw, kiedy będę starsza, ale na razie idea operacji plastycznych jako takich przeraża mnie.

Zgubne uroki sławy

Stawiając swoje pierwsze kroki w świecie filmu, Bruckner inspirowała się laureatką Oscara, Charlize Theron. - Przeczytałam kiedyś jej wypowiedź o castingach. Kiedy Charlize zaczęła na nie chodzić, postanowiła sobie, że nigdy nie będzie prezentować się w makijażu, nawet najbardziej dyskretnym. Nawet jeśli akurat wyskoczył jej pryszcz, nie zamierzała tego maskować. Jest piękną kobietą, ale chciała, by wszyscy widzieli w niej przede wszystkim aktorkę.

Praca nad rolą Anny Nicole uzmysłowiła Agnes dzielące je różnice - jak również to, o ile łaskawszy los był dla niej samej.

- Zdałam sobie sprawę, jakim szczęściem było to, że zawsze miałam w kimś oparcie - mówi. - Wpadałam w szał, oglądając różne materiały dotyczące Anny i widząc, jak bardzo różne osoby postronne wpływały na jej życie. W pewnych sytuacjach nie mogła powiedzieć "nie". Z kolei ja miałam czasami ochotę zawołać do niej: "Proszę, nie rób tego!".

- Anna zaczęła zażywać środki przeciwbólowe z powodu dolegliwości, jakie odczuwała w związku z implantami piersi, a także z powodu stanów lękowych. W jej życiu zabrakło ludzi, którzy pomogliby jej odzyskać pewność siebie i powiedzieli: "Nie potrzebujesz tych wszystkich prochów".

Sama Agnes zapewnia, że ma w swoim otoczeniu takie osoby. - Kiedy miałam 15-16 lat i grałam w jednym filmie za drugim, często dawałam się ponieść medialnemu szumowi związanemu z moją popularnością. Na szczęście rodzina i przyjaciele zawsze sprowadzali mnie w takich sytuacjach na ziemię. Mama zawsze powtarzała mi, że nie wolni mi spocząć na laurach; że muszę dalej ciężko pracować. Podkreślała, że nie powinnam żyć w przekonaniu, że jestem wspaniała i to wystarczy. "Cały czas musisz dążyć do tego, by być jeszcze lepszą" - mówiła. To właśnie jej zawdzięczam mój silny, zasadniczy charakter. Tata jest kompletnym przeciwieństwem mamy - jest ciepłym, emocjonalnym człowiekiem. To po nim odziedziczyłam łagodniejsze aspekty mojej osobowości.

Ojciec aktorki jest z pochodzenia Węgrem, a jej matka - Rosjanką. Obydwoje wyemigrowali do USA mniej więcej rok przez narodzinami Agnes. Rodzina osiedliła się w Los Angeles, co nie było bez znaczenia dla planów, jakie wobec przyszłej aktorki miała jej matka, która od początku widziała córkę jako modelkę i aktorkę.

- Zapisała mnie na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe - wspomina Bruckner. - Basen, karate, śpiew, taniec, warsztaty aktorskie... Kiedy zobaczyła, że aktorstwo naprawdę przypadło mi do gustu, postanowiła rozwijać we mnie te umiejętności.

Zaczynała w "Modzie na sukces"

W wieku 12 lat Agnes dołączyła do obsady najsłynniejszej chyba opery mydlanej świata - "Mody na sukces". Grała w tasiemcu przez dwa lata, od 1997 do 1999 r. Wielu aktorów, którzy mają za sobą tego rodzaju doświadczenia, woli ich później nie wspominać - ale Bruckner do nich nie należy.

- Ten serial nauczył mnie wszystkiego - mówi zdecydowanie - od zapamiętywania kwestii po pracę z reżyserem i starszymi, bardziej doświadczonymi aktorami. Pamiętam, jak otwierałam listy od fanów i krzyczałam z radości do moich serialowych rodziców: "Oglądają! I chcą do mnie pisać!".

Pierwszą rolą, która przyniosła jej uznanie krytyków i wyróżnienie w postaci nominacji do nagrody Independent Spirit, był występ w niezależnym dramacie "Blue Car" (2002). Bruckner zagrała w nim opuszczoną przez ojca uczennicę szkoły średniej, która ulega urokowi swojego nauczyciela (David Strathairn).

- Pamiętam, jak czytałam ten scenariusz i myślałam o moich rodzicach, którzy dopiero co się rozstali. Dlatego też mogłam wczuć się w tę historię. Zadzwoniłam do moich agentów i powiedziałam im: "Muszę w tym zagrać". Udało się, a po wszystkim byłam już pewna, że aktorstwo jest tym, czym chcę się zajmować do końca życia.

Od tego czasu Bruckner regularnie pojawia się w filmach, chociaż wielka sława wciąż jest chyba jeszcze przed nią. Jej aktorski dorobek obejmuje m.in. role w "Śmiertelnej wyliczance" (2002), "Krwi i czekoladzie" (2007), serialach "24 godziny" i "Prywatna praktyka", i wielu innych produkcjach. Niebawem do kin wejdą dwa kolejne filmy z jej udziałem - komedia "A Bit of Bad Luck" i "The Citizen", gdzie zagra koleżankę młodego arabskiego imigranta, który przybywa do Nowego Jorku w przededniu zamachów z 11 września.

Po premierze "Blue Car" młoda aktorka po raz pierwszy zakosztowała sławy. Nie zdawała sobie jednak wówczas sprawy, jak rzadko dane jej będzie napawać się atmosferą sukcesu.

- Myślałam sobie wtedy, że to wszystko jest takie proste. Ale tak nie jest. Aktorstwo to bardzo trudna branża. Nie możesz sobie odpuścić nawet na chwilę - cały czas musisz ciężko pracować. Wciąż czekam na kolejny film, który będzie dla mnie tym, czym był "Blue Car".

© 2013 Nancy Mills

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: młoda aktorka | smith
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy