Reklama

"W cieniu drzewa": Islandzkie poczucie humoru

"Noi Albinoi", "Zakochani widzą słonie", "101 Reykjavik", "Fúsi" oraz "Barany. Islandzka opowieść" - to tylko kilka z islandzkich filmów, które w ostatnich latach podbiły serca polskiej publiczności. Już niebawem dołączy do nich kolejny - komedia o absurdalnym sąsiedzkim konflikcie o drzewo w reżyserii Hafsteinna Gunnara Sigurðssona. Co sprawia, że tak chętnie oglądamy filmy z najmniej zaludnionego kraju w historii, który zakwalifikował się na mundial?

"Noi Albinoi", "Zakochani widzą słonie", "101 Reykjavik", "Fúsi" oraz "Barany. Islandzka opowieść"  - to tylko kilka z islandzkich filmów, które w ostatnich latach podbiły serca polskiej publiczności. Już niebawem dołączy do nich kolejny - komedia o absurdalnym sąsiedzkim konflikcie o drzewo w reżyserii Hafsteinna Gunnara Sigurðssona. Co sprawia, że tak chętnie oglądamy filmy z najmniej zaludnionego kraju w historii, który zakwalifikował się na mundial?
Kadr z filmu "W cieniu drzewa" /materiały prasowe

Chroniczny niedobór światła słonecznego, brak perspektyw, prowincjonalna nuda i wieczne nieporozumienia - ten zestaw mógłby przyprawić raczej o depresję, a jednak Islandczycy potrafią obrócić go w pierwszorzędną komedię, która bawi pod każdą szerokością geograficzną! Kluczem jest tu na pewno dystans do samych siebie i swojej ojczyzny, który sprawia, że filmy wyspiarzy są tak bezpretensjonalne i pomysłowe.

Wystarczy przypomnieć historię mieszkającego na zabitej deskami prowincji buntownika, w poczuciu niedopasowania strojącego żarty ze wszystkich dookoła ("Noi Albinoi"), równie nieprzystosowaną do życia parę nastolatków z "Zakochani widzą słonie", rozterki tytułowego czterdziestolatka, wciąż mieszkającego pod jednym dachem z mamą w "Fúsi" czy komiczny rodzinny konflikt o stado owiec w "Baranach. Islandzkiej opowieści".

Znakiem rozpoznawczym islandzkich komedii stały się absurdalne kłótnie, balansowanie na granicy groteski, satyryczne spojrzenie zarówno na nawyki mieszczuchów, jak i prowincjuszy oraz ten moment, kiedy wszystko spektakularnie wymyka się spod kontroli. Nie inaczej jest we "W cieniu drzewa": choć słońca jest tu zdecydowanie więcej, niż w przeciętnym islandzkim filmie, to właśnie ono staje się zarzewiem zaciekłej sąsiedzkiej wojny. Bo kiedy drzewo sąsiadów zacznie rzucać cień na ogród Eybjorg i Konrada, uruchomi to łańcuch szalonych wydarzeń, których konsekwencji nawet nie podejrzewacie!

Reklama

Film Hafsteinna Gunnara Sigurðssona był islandzkim kandydatem do Oscara. Zdobył również siedem nagród EDDA ("islandzkie Oscary") - w tym dla najlepszego filmu - a miał aż jedenaście nominacji. Ponadto został znakomicie przyjęty na festiwalach w Wenecji i Toronto.

Premiera "W cieniu drzewa" w polskich kinach już 22 czerwca!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: W cieniu drzewa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy