Reklama

"Viviane chce się rozwieść": Na łasce męża

20 lutego w polskich kinach pojawi się znakomity film Ronit i Shlomiego Elkabetz "Viviane chce się rozwieść", nominowany do tegorocznych Złotych Globów w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

Przypominający najlepsze filmy sądowe "Viviane chce się rozwieść" jest głosem w sprawie praw kobiet w Izraelu do samostanowienia i niezależności. Ta pełna emocji historia, którą nagrodzono izraelskim Oscarem w głównej kategorii, naświetla problem, o którym milczą media, zajęte doniesieniami wojennymi ze strefy konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Bohaterką tej historii jest Viviane Amsalem, która próbuje uzyskać rozwód ze swoim mężem Elizeuszem przed jedynym prawnym organem właściwym dla takich spraw w jej ojczyźnie - sądem rabinicznym.

Reklama

W Izraelu wszystkie małżeństwa zawierane są na mocy prawa religijnego, niezależnie od tego, czy małżonkowie pochodzą z religijnej rodziny, czy nie. Kiedy kobieta mówi "tak", wtedy w wypadku rozwodu staje się zakładniczką męża, bo tylko od jego woli zależy, czy go otrzyma. Prawo daje w tym względzie nieograniczoną władzę mężczyźnie. Rabinowie deklarują, że robią, co w ich mocy, żeby pomagać kobietom, ale prawda jest taka, że w rzeczywistości żony stoją na straconej pozycji.

Kobieta, tak długo, jak formalnie pozostaje żoną jakiegoś mężczyzny, nie może założyć nowej rodziny ani rozpocząć nowego życia. Wciąż nosi na sobie stygmat "mamzer" (nie mogącej formalnie wejść w nowy związek). Na dodatek taka kobieta żyje, jakby była w więzieniu. Nie może prowadzić życia towarzyskiego, ponieważ takie zachowanie mogłoby pociągnąć za sobą groźbę bycia posądzoną o romans z mężczyzną, co na zawsze uniemożliwiłoby jej zdobycie rozwodu. Pozostałaby do końca życia zdana na decyzję męża.

W "Viviane chce się rozwieść" bohaterowie prowadzą między sobą zaciętą walkę na spojrzenia. Para reżyserska wróciła do metod wywodzących się z kina niemego czy filmów Carla Dreyera lub Roberta Bressona, w których emocje pokazywano za pomocą niewerbalnych form ekspresji. Najpierw na ekranie przyciągają nas oczy aktorów, potem sprawdzamy, na co patrzą. W ten sposób docieramy do ich duszy. Jedyne, co pozostało bohaterom, to wojna za pomocą tego, co potrafią wyrazić swoimi oczami. Oczy Viviane przepełniają ból, strach, rozpacz, ale też upór i czujność. Natomiast oczy Elizeusza wyrażają obojętność, za którą również kryje się gama emocji - wyjaśniają reżyserzy.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy