Reklama

Viola Davis żałuje, że zagrała w "Służących"

Jednym z efektów antyrasistowskich protestów w Stanach Zjednoczonych jest trwająca w tym kraju dyskusja na temat filmów, które dotyczą historii afroamerykańskiej społeczności i rasizmu. Jednym z budzących największe spory dzieł jest dramat Tate'a Taylora "Służące". Teraz do narastających wokół tej produkcji kontrowersji odniosła się Viola Davis, która zagrała w "Służących" jedną z głównych ról. Przyznała, że udział w tym filmie uważa dziś za zdradę własnych wartości i przekonań.

Jednym z efektów antyrasistowskich protestów w Stanach Zjednoczonych jest trwająca w tym kraju dyskusja na temat filmów, które dotyczą historii afroamerykańskiej społeczności i rasizmu. Jednym z budzących największe spory dzieł jest dramat Tate'a Taylora "Służące". Teraz do narastających wokół tej produkcji kontrowersji odniosła się Viola Davis, która zagrała w "Służących" jedną z głównych ról. Przyznała, że udział w tym filmie uważa dziś za zdradę własnych wartości i przekonań.
Kolejne aktorki żałują występu w "Służących" /DREAMWORKS PICTURES / Album /East News

"Służące" to produkcja, która po latach wywołuje spore kontrowersje. Dramat wyreżyserowany w 2011 roku przez Tate'a Taylora opowiadał o początkującej dziennikarce, która postanawia spisać historie czarnoskórych służących, czym wywołuje skandal w środowisku tzw. wyższych sfer. Tuż po premierze zebrał on w znakomitej większości entuzjastyczne recenzje. Z czasem zaczęto jednak dostrzegać problematyczny sposób przedstawienia w filmie kwestii rasizmu i jego historycznego kontekstu.

Niedawno wcielająca się w jedną z drugoplanowych bohaterek Bryce Dallas Howard przyznała, że film "Służące" nie ma dużej wartości edukacyjnej i nie poleca go osobom, które chciałyby zgłębić temat rasizmu w Stanach. Znacznie ostrzej wypowiedziała się teraz odtwórczyni głównej roli, Viola Davis.

Reklama

W najnowszym wywiadzie dla magazynu "Vanity Fair" laureatka Oscara stwierdziła, że występ w "Służących" postrzega dziś jako swego rodzaju zdradę własnych wartości, gdyż obraz ten został stworzony w "zbiorniku systemowego rasizmu". Aktorka wcieliła się w filmie w Aibileen Clark, pomoc domową pracującą dla jednej z dobrze sytuowanych białych rodzin w latach 60. XX wieku. Jak zaznacza Davis, narracja produkcji skupia się na "białych głosach" i do białej widowni jest skierowana.

"Ten film pokazuje jakieś wyobrażenie o tym, jak to jest być czarnym, zupełnie jakbyśmy byli jednorodną grupą. Biali widzowie otrzymują więc naukową lekcję, a po seansie mogą sobie o tym podyskutować. Ale nie poruszy ich to, kim naprawdę byliśmy. Jakaś część mnie czuje, że zdradziłam samą siebie i swoich ludzi, ponieważ zagrałam w filmie, który nie był gotowy opowiedzieć całej prawdy" - wyznała gwiazda.

Pytana o to, dlaczego przyjęła tę rolę, Davis szczerze przyznała, że chciała zaistnieć w branży filmowej. I zaznacza, że darzy ogromną sympatią aktorki, które partnerowały jej na planie. W pozostałych rolach wystąpiły Emma Stone, Jessica Chastain, Allison Janney i Bryce Dallas Howard. "Zawarte przeze mnie przyjaźnie będą trwać do końca życia. Współpraca z tymi niezwykłymi ludźmi była cudownym doświadczeniem" - zapewnia aktorka.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Viola Davis | Służące
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy